Drużyna pod wodzą Kazimierza Górskiego osiągnęła "zwycięski” remis 1:1. Gola dla Polski zdobył Jan Domarski. Drużyna Anglii wyrównała wynik dzięki karnemu Allana Clarka. Remis w spotkaniu z Anglią zapewnił polskiej drużynie awans do mistrzostw świata w Niemczech, gdzie podopieczni Górskiego wywalczyli trzecie miejsce.
>>>Dowiedz się więcej o sytuacji po meczu Polska-Anglia na Stadionie Narodowym>>>
Prawie 40 lat temu cała Polska z zapartym tchem śledziła zmagania naszych piłkarzy. Na czas transmisji zamarł ruch na ulicach większych miast. Mecz rozgrywany był w ramach eliminacji do mistrzostw świata. Polskim piłkarzom do awansu wystarczał remis. Drużyna angielska potrzebowała zwycięstwa i nikt w Wielkiej Brytanii nie przewidywał innego rozstrzygnięcia.
- Anglicy rozpoczęli wojnę psychologiczną, pisali o nas bardzo nieprzyzwoicie. W telewizji pokazali np. dżunglę i zwierzęta i później naszych zawodników. W prasie pisali o nas "przyjechały kmiotki znad Wisły” – wspominał trener reprezentacji, Kazimierz Górski.
Byli bardzo pewni zwycięstwa z "amatorską drużyną" z Polski. Już podczas odgrywania "Mazurka Dąbrowskiego” na trybunach rozlegały się gwizdy, a angielscy kibice krzyczeli: "Animals!”. Incydent ten bardzo zdenerwował naszych piłkarzy.
– Ja już wiedziałem, że jest dobrze, bo ja widziałem wzburzenie u zawodników. Było wiadomo, że jeśli przegramy to przegramy, ale my "wam pokarzemy”. Ja ich już nie musiałem mobilizować, bo ja wiedziałem, że w tym dniu oni będą walczyć. – komentował Kazimierz Górski.
>>>Co z biletami na wczorajszy mecz?>>>
Polacy rozpoczęli mecz w następującym składzie: Jan Tomaszewski, Antoni Szymanowski, Jerzy Gorgoń, Adam Musiał, Mirosław Bulzacki, Henryk Kasperczak, Grzegorz Lato, Lesław Ćmikiewicz, Kazimierz Deyna, Jan Domarski, Robert Gadocha. Mimo ataku i agresywnej gry gospodarzy pierwsza połowa spotkania zakończyła 0:0.
W szatni Kazimierz Górski powiedział do swoich podopiecznych: - No panowie widzicie, nie jest taki diabeł straszny jak go malują. Wytrzymaliście 45 minut, spróbujcie wytrzymać jeszcze 45 i jesteśmy w finale mistrzostw świata.
Decydująca akcja miała miejsce w 57 minucie, kiedy to po podaniu Grzegorza Laty Jan Domarski sprytnym strzałem pokonał angielskiego bramkarza Petera Shiltona. – No jak strzeliliśmy tę bramkę to nagle się otworzyła duża szansa i wtedy się zaczął prawdziwy mecz – wspominał trener. Gospodarze rzucili się do ataku. Wyrównującego gola udało im się strzelić dopiero z rzutu karnego, który jak się później okazało został podyktowany za faul przed polem karnym. Do końca meczu polskiej bramki skutecznie bronił Jan Tomaszewski, okrzyknięty później przez kibiców "człowiekiem, który zatrzymał Anglię”.
Rezultat meczu na Wembley był wielką sensacją, a dla pewnych siebie Anglików dotkliwą porażką. W Polsce zapanowała prawdziwa euforia. Dla piłkarzy trenera Górskiego był to kolejny, po zdobytym na Igrzyskach w Montrealu złotym medalu, sukces. Dzięki remisowi z Anglią polska drużyna pojechała na mistrzostwach świata do RFN, gdzie wywalczyła trzecie miejsce.
mk