Aż do igrzysk w Soczi i zwycięstwa Kamila Stocha nikt nie powtórzył osiągnięcia Fortuny. Nawet sam Adam Małysz nie zdobył złota na igrzyskach olimpijskich.
01:43 Fortuna_7 dni w kraju i na świecie.mp3 Złoty kruszec dla Fortuny - skoczek narciarski Wojciech Fortuna zdobywa złoty medal na zimowych igrzyskach w Sapporo (wypowiedź sportowca po zawodach), depesza gratulacyjna premiera Piotra Jaroszewicza. (PR, 13.02.1972)
Tytan pracy
Wojciech Fortuna urodził się 6 sierpnia 1952 roku w Zakopanem. Już 10 lat później zapisał się do klubu Wisła-Gwardia Zakopane, tam spotkał swojego trenera Jana Gąsiorowskiego, który poprowadził go po złoto olimpijskie.
– On od początku się wybijał, bo to był tytan pracy – słyszymy w reportażu Stefana Majewskiego. – Jego w ogóle nie trzeba było pędzić do treningów. Jego trzeba było wyganiać z treningów.
Wojciech Fortuna nie zważał na niebezpieczeństwa podczas lotu. Przed laty skoczkowie nie nosili nawet kasków, a na głowie mieli jedynie czapki. Fortuna w swojej karierze wielokrotnie doznawał wstrząśnienia mózgu, łamał ręce i nogi, nie obyło się także bez poważnych kontuzji kolana czy kręgosłupa.
Złoto olimpijskie
W ostatnich przed igrzyskami Mistrzostwach Polski Fortuna był na 10. miejscu. Do Sapporo nie miał w ogóle jechać. Polski zawodnik skakał dobrze, ale przed wyjazdem do Japonii, nie można było spodziewać się zbyt wiele. Jednak na igrzyskach Fortuna osiągnął szczyt swoich możliwości. Już na treningach można było dostrzec, że Polak jest w formie. 11 lutego 1972 roku podczas konkursu na dużej skoczni w pierwszej serii skoczył 111 metrów. Wówczas postanowiono skrócić rozbieg. W drugiej serii Fortuna osiągnął odległość 87,5 m, prawie o 25 m krótszą, niż w pierwszej.
– Cieszę się strasznie, że tak wyszło dziś na tym konkursie skoków, chociaż ta druga seria była niepewna – mówił Wojciech Fortuna po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego w 1972 roku. – Drugi skok był nerwowy, chociaż przeciwnicy też nie wytrzymali nerwowo i tak samo jak ja zawalili.
Wysokie noty sędziowskie i dalekie skoki pozwoliły na zdobycie 219,9 punktu i tym samym złotego medalu igrzysk olimpijskich. Podobno powtórki skoku Fortuny w japońskiej telewizji emitowano kilkadziesiąt razy. Tak Fortuna zapisał się na kartach historii polskiego sportu.
Skok Wojciecha Fortuny na Igrzyskach Olimpijskich w Sapporo, 11.02.1972
Zmarnowany talent
Wojciecha Fortunę wracającego z igrzysk na warszawskim lotnisku Okęcie witały wiwatujące tłumy. Wszyscy wierzyli, że przed młodym i utalentowanym zawodnikiem jeszcze lata wspaniałej kariery. Zapraszany na liczne spotkania, bankiety i wiece coraz mniej trenował.
– Ja nie wierzyłam w to, żeby jeszcze mógł kontynuować skoki – mówiła matka Fortuny. – Z wielu powodów. Po pierwsze, że od tej pory straciliśmy spokój. Ludzie bardzo wiele wymagali i chcieli, żeby te sukcesy powtarzały się stale. To na psychikę zawodnika, jak i całej rodziny bardzo źle wpływa.
20:14 Fortuna_reportaż.mp3 Sylwetka Wojciecha Fortuny, mistrza olimpijskiego w skokach narciarskich w 1972 roku w Sapporo, reportaż Stefana Majewskiego. (PR, 20.07.1980)
Kolejne starty w zawodach nie przynosiły upragnionych medali. Coraz częściej mówiło się o Fortunie, jako o zawodniku "jednego skoku". – Zaczęto mieć do niego żal, dlaczego on nie jest dalej taki wspaniały i dlaczego dalej nie zdobywa złotych medali – mówił ojciec Fortuny. – Tak jakby ktoś miał monopol na zdobywanie lub nie medali.
W 1975 roku Wojciech Fortuna zrezygnował z miejsca w kadrze narodowej. Rok później zakończył karierę skoczka narciarskiego.
mb