- W roku 1876 USA triumfalnie wychodziły z ran Wojny Secesyjnej, rozciągały się od Atlantyku po Pacyfik, a ich granice odpowiadały mniej więcej współczesnym. Rozwój gospodarczy następował w bardzo szybkim tempie, podobnie jak przyrost ludności. Imigracja z Europy i Azji miała duże rozmiary - zarysował sytuację poprzedzającą bitwę dr Zbigniew Kubiak z Ośrodka Studiów Amerykańskich UW.
Indiański bunt
Bezpośrednim impulsem do wystąpienia Indian przeciw armii amerykańskiej było wkroczenie tejże armii na terytoria, które Indianie uważali za swoje na mocy porozumień podpisanych z rządem USA w ciągu dziesięcioleci. Późniejsze decyzje władz, ograniczające te porozumienia, były odbierane przez Indian jako łamanie zawartych umów a w pewnych, rzadkich zresztą, wypadkach wywoływało to indiański bierny bądź też zbrojny opór. Tak właśnie było w przypadku konfliktu, którego punktem kulminacyjnym była bitwa nad Little Bighorn, która rozegrała się dokładnie 25 czerwca 1876.
- Przedstawiciele władz federalnych podpisywali z tymi, których traktowali jako przedstawicieli Indian i których tytułowali "wodzami" (lecz rzeczywista pozycja owych osób była bardziej skomplikowana). Władze federalne pragnęły wyznaczyć granice, których nie będą mogli przekraczać obywatele amerykańscy, gdzie nie będzie osadnictwa, a teren ten będzie w wyłącznym władaniu Indian. W zamian oczekiwano, że Indianie nie będą robili wycieczek zbrojnych na terytoria USA.
W miarę wzrostu liczby obywateli USA na obszarach przygranicznych pojawiała się oddolna, masowa tendencja do osiedlania się na terenach Indian. I tak się działo, a Indianie byli przeganiani coraz bardziej na Zachód – osadnicy traktowali rdzenną ludność jak dzikich, nie posiadających do ziemi żadnych praw.
Nz: Siedzący Byk, przywódca Indian, fot. D. F. Barry, Wikipedia/dp
Powstanie Dakotów
1862 wybuchło powstanie Dakotów – dość krwawe, zginęło około 80 żołnierzy USA i 100 wojowników Indiańskich. W odwecie za stłumienie powstania Indianie zamordowali 700 osadników – mężczyzn, kobiet i dzieci – którzy prowadzili farmy na terenach traktatowo przyznanych Indianom. W grudniu 1862 roku Amerykanie stracili 38 Dakotów oskarżonych o, jakbyśmy to dziś ujęli, zbrodnie wojenne. Był to początek akcji przeciw Indianom, jak tłumaczy dr Kubiak - logiczny ciąg dalszy Wojny Secesyjnej.
- Wydarzenia z 1862 roku miały miejsce w czasach Wojny. Obywatele amerykańscy zażądali od rządu spacyfikowania obszaru pogranicza z Indianami, traktując to jako element zabezpieczenia tyłów wojsk Północy. Wówczas ustalił się sposób działania w stosunku do plemion Indiańskich, przeciw którym wysyłano regularne jednostki wojskowe.
W 1876 jedną stronę konfliktu tworzyli Sprzymierzeni - co w zależności od dialektu brzmiało "Dakota" lub "Lakota". Pierwsza nazwa przyjęła się w Polsce, ta druga zaś w literaturze angielskojęzycznej. Byli uzbrojeni w świetne karabiny, ale to broń biała, w szczególności łuki okazały się czynnikiem decydującym. Z łuków bowiem można razić przeciwnika ukrytego za garbem wzniesienia, stosując stromą trajektorię lotu strzały. Wojowników Indiańskich było co najmniej 1500 (mówi się nawet o 2500) a ich dowódcami byli między innymi Siedzący Byk, Szalony Koń i Deszcz w Twarz.
Szczęście w nieszczęściu
Naprzeciw nim stanęły regularne siły pod dowództwem generała George'a Armstronga Custera. Custer miał prawo do dwóch rang: był generałem ochotników i podpułkownikiem armii stałej, formalnie więc w bitwie nad Little Bighorn był podpułkownikiem. Ten system wielu rang związany był z działaniami prowadzonymi w czasie Wojny Secesyjnej.
Nz: Generał Amerykańskiej Armii George Armstrong Custer, fot. George L. Andrews (między 1860-69), źr. Archiwum Narodowe USA, Wikipedia/dp
Custer był przekonany, że zorganizowany, zdyscyplinowany ogień, prowadzony z broni palnej, zniechęci Indian do walki. Nie była to tylko buta - mniemanie takie wynikało z doświadczenia. Tym razem jednak brak komunikacji pomiędzy oddziałami Stanów Zjednoczonych, rozproszenie własnych wojsk oraz przewaga liczebna Dakotów przyczyniły się do klęski kawalerzystów. W pewnym momencie bitwy to Indianie mieli przewagę ogniową.
W bitwie walczyli Indianie przeciw białym i ich indiańskim sojusznikom. Nie było nigdy "strony indianskiej" – były poszczególne ludy, plemiona, konfederacje, sprzymierzone lub skłócone, ale nie było poczucia wspólnoty ("my, Indianie"). Białego człowieka plemiona indiańskie traktowały jedynie jako jedną ze stron w wielostronnych konfliktach plemiennych.
Konsekwencje bitwy były tragiczne dla Indian: polegli kawalerzyści stali się bohaterami narodowymi, zaś klęska militarna podziałała mobilizująco: Amerykanie zjednoczyli się wokół porażki – wybuchła antyindiańska histeria.
"Wódz indiański plemienia Dakota o imieniu Deszcz w Twarz wyciął serce z ciała martwego George’a Armstronga Custera, nabił na pal i odtańczył taniec wojenny. Indianie tryumfowali" – tak o porażce wojsk Stanów Zjednoczonych informowała jedna z gazet w Salt Lake City. Dziś wiemy, że szczegóły te zostały sfabrykowane na użytek propagandy.
Dakotowie zostali pokonani i zmuszeni do osiedlenia się w rezerwatach.
O przebiegu bitwy, jej tle i konsekwencjach opowiadał w audycji Hanny Marii Gizy dr. Zbigniew Kubiak.