Wbrew powszechnej opinii za koncertem nie stał skłócony zespół Pink Floyd, który jedenaście lat wcześniej nagrał słynny album "The Wall", a jedynie jeden z jej legendarnych członków, Roger Waters. Oprócz niego w koncercie wzięła udział liczna grupa wyśmienitych wykonawców, choć drugie tyle, w związku ze zmianą daty koncertu i mimo wcześniejszych potwierdzeń, nie mogło w nim uczestniczyć.
Najważniejszym bohaterem koncertu stał się jednak przeogromny styropianowy mur, który swoimi gigantycznymi cegłami w finale, na hasło "zburzyć mur", symbolicznie i fizycznie upada. Podobnie jak wcześniej upadł ten prawdziwy berliński mur.
Od albumu "The Wall" po upadek muru
Już po wydaniu słynnego albumu i odejściu Watersa z Pink Floyd pojawiały się pytania, czy jeszcze kiedyś artyści zainscenizują jego treść na ogromnej scenie. Oczywiście, koncert był około 30 razy grany w starym składzie i publiczność zawsze gromko go oklaskiwała, ale były to "jedynie" spotkania muzyczne, a nie wielkie epickie przedstawienia, o których marzył Waters.
Matthias Beckonert, na stronach "Deutsche Welle", tak opisuje te zdarzenia: "Album The Wall miał bowiem w 1990 roku już jedenaście lat. Kiedy został wydany w listopadzie 1979 roku, oznaczał zmianę stylu w muzyce Pink Floyd. Pomimo to był sukcesem - przed koncertem w Berlinie sprzedano już 19 milionów egzemplarzy tej płyty. The Wall wykonano publicznie w sumie 31 razy w USA, Londynie i Dortmundzie, a w 1982 roku powstał film z Bobem Geldofem w roli głównej".
Jakby tego było mało, wskazuje też na przyczyny rozpadu słynnej grupy, w którym światowe media odegrały niepoślednią rolę. To, według publicysty, przy ich pomocy główni członkowie Pink Floyd prali swoje brudy.
Do zgody jednak nie doszło, nawet w obliczu tak fantastycznego przedsięwzięcia, o tak chwalebnej idei. Beckonert podkreślał, że to aspiracje Rogera Watersa ("do artystycznego kierowania zespołem") doprowadziły do rozłamu w grupie. Ponoć na pytanie, czy wróci jeszcze kiedyś do całościowego wykonania tej "rockowej opery", Roger Waters miał odpowiedzieć negatywnie. Jednak z zastrzeżeniem. "Jeśli mur berliński by upadł, może moglibyśmy o tym pomyśleć".
Pięć lat po opuszczeniu przez Watersa zespołu okazało się, że nieprawdopodobne może stać się rzeczywistością.
Wykonawcy koncertu
Bilety na koncert 21 lipca 1990 roku sprzedały się w liczbie ponad 200 tysięcy sztuk, a widownia razem z zaproszonymi gośćmi liczyła 350 tysięcy osób. Decyzją władz jednak w ostateczności pozwolono na otwarcie bram i wielu przybyłych widzów mogło oglądać spektakl z oddali.
Dość powiedzieć, że transmitowany na żywo koncert obejrzało wiele milionów telewidzów w ponad 35 krajach świata. Polska również otrzymała taką możliwość, więc niektórzy z naszych czytelników mogą wspominać te młodzieńcze przeżycia przed telewizorami i mówić: "ja też tam byłem".
Obsada muzyczna koncertu była wcale nieoczywista. Wiadome było tylko jedno: że zabraknie pozostałych członków Pink Floyd, że głównym liderem będzie Roger Waters. Do zmian w obsadzie dochodziło także w związku z datą koncertu.
Maciej Warda, na stronach Profesjonalnego Magazynu Muzyków "Top Guitar", tak opisuje te fakty: "Lista gości była imponująca, podobnie jak zespół, który zebrał Roger Waters, mózg całego przedsięwzięcia. Początkowo Waters próbował zaprosić Petera Gabriela, Bruce’a Springsteena i Erica Claptona, ale byli oni niedostępni w tym terminie. Rod Stewart, który miał zaśpiewać Young Lust, jak i Joe Cocker pierwotnie potwierdzili przybycie, ale kiedy pierwsza planowana data koncertu została zmieniona, obaj także musieli odmówić".
Ci jednak, którzy przybyli i wzięli udział w tym monumentalnym przedstawieniu, też byli powszechnie znani i lubiani. Wszak sama orkiestra dęta Armii Czerwonej, nawet z towarzyszeniem Rogera Watersa, nie odegrałaby właściwie tego koncertu. Jak pisze Warda, "producent wydarzenia Tony Hollingsworth wraz z Watersem wybrali zespół towarzyszący i gości, wśród których znaleźli się m.in. Rick Dank, Levon Helm, Garth Hudson (wszyscy z The Band), The Hooters, Van Morrison, Sinéad O’Connor, Cyndi Lauper, Marianne Faithfull, Scorpions, Joni Mitchell, Paul Carrack, Thomas Dolby i Bryan Adams, a także kilku aktorów".
***
Czytaj także:
***
Wspomniany Matthias Beckonert podkreślał, że lipcowy koncert 1990 roku był niezwykle ważny dla Niemców. Byli właśnie po upadku muru berlińskiego, a to oznaczało ponowne zjednoczenie kraju i pojednanie się wielu rozbitych rodzin. W końcu: powrót wschodniej części kraju do wolnego Zachodu.
PP
Źródła: Matthias Beckonert, "Zbiorowa terapia dla Niemców. Legendarny koncert "The Wall", dw.com; Maciej Warda, Roger Waters "The Wall. Live in Berlin" – wyjątkowe wykonanie arcydzieła, topguitar.pl.