Historia

76 lat temu urodził się Edward Lutczyn, wybitny satyryk i rysownik

Ostatnia aktualizacja: 08.06.2023 05:20
 W obszernym wywiadzie dla Radiowej Trójki autor znanych wszystkim rysunków mówił: "Nigdy nie byłem walczącym rysownikiem, który gniewa się i burczy, ale widocznie nie miałem takiej wewnętrznej potrzeby. Rysowałem to, co dyktowało mi serce".
Edward Lutczyn
Edward LutczynFoto: PAP/Andrzej Rybczyński

Urodził się w Heppenheim, niewielkim mieście na południe od Frankfurtu nad Menem, w Niemczech. W domu Lutczyna "od zawsze" było pełno sztuki, malarstwa i "zwariowanych" rysunków. Przecież ojciec to znany reżyser filmów animowanych dla dzieci - jak choćby o Koziołku Matołku. Matka była malarką, tak samo jak i dziadek. Nie dziwi więc ten wybór życiowej drogi znanego grafika i karykaturzysty, który nie stronił również od ilustrowania książek dla dzieci czy projektowania plakatów.

- Rysowanie zaczęło się, gdy byłem dziarskim miłym trzylatkiem – wspominał Edward Lutczyn w rozmowie z Moniką Małkowską na antenie radiowej Trójki. – Wtedy już wykonywałem karykatury rozmaitych ludzi. Były to karykatury dobroduszne, pogodne i miłe. Oczywiście rysowałem też różne zwierzęta i pojazdy, ale nie byłem rysownikiem dziecięcym, który rysuje np. czołgi. Jak na ten czas, były to wprawki rysownicze i plastyczne, ale sprawiały mi dużo radości.

Trzeba przyznać, że pogoda ducha jego rysunków, nawet tych karykaturujących grozę, zawsze czyniła z nich miły w odbiorze materiał. Nie mogło być inaczej w przypadku ilustratora ponad 130 książek.

Pierwsze jego prace drukował "Płomyczek" i było to związane z konkursem rysunkowym, w którym ośmioletni Edward zdobył swoją pierwszą nagrodę, a był to rok 1955. Późniejsze, już bardziej profesjonalne. publikacje pojawiły się w piśmie "Student" (1972) i w znanym piśmie satyrycznym "Szpilki" (1973 rok).

Lutczyn jest absolwentem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, gdzie studiował za namową matki. Okres początku lat 70. był bardzo "płodny" w dokonania na polu rysunku satyrycznego i plakatu, a debiutujący rysownik musiał wypracować swój własny rozpoznawalny styl. 

- Tamte czasy były trudniejsze, bo trzeba było przedrzeć się przez hordy debiutujących rysowników, trzeba było coś pokazać. Teraz jest łatwiej, bo istnieje internet. Można wrzucić coś do sieci, pokazać w mediach społecznościowych i już. To często znika, ale to, co my wówczas wykonywaliśmy, pozostało i jest dziś ciekawostką historyczną- wskazywał w radiowej rozmowie. 

Ten styl, pełen aluzji i pogodnego śmiechu, taki niezbyt złośliwy, bardziej przyjaźnie karykaturujący jak najbardziej w sztuce Edwarda Lutczyna się pojawił. A nie były to czasy łatwe choćby ze względu na wszechobecną cenzurę i mnogość tematów komunistycznej rzeczywistości, których obśmianie było niejako koniecznością dla satyryka.

- Każdy z nas, publikując rysunek albo zestaw rysunków, zastanawiał się, czy zostanie "puszczony" przez cenzurę. Oczywiście stosowało się rozmaite wybiegi. Cenzurę oszukiwało się, wykonując coś, co pozornie było niewinne. A nie było. Nigdy nie byłem walczącym rysownikiem, który gniewa się i burczy, ale widocznie nie miałem takiej wewnętrznej potrzeby. Rysowałem to, co dyktowało mi serce. Mózg też się do tego przydawał - wyjaśniał artysta.

PP

Zobacz więcej na temat: HISTORIA Edward Lutczyn SZTUKA
Czytaj także

Jan Świdziński. "Wszystko może oznaczać sztukę"

Ostatnia aktualizacja: 25.05.2023 05:33
100 lat temu, 25 maja 1923 roku, urodził się w Bydgoszczy Jan Świdziński, twórca współczesnej sztuki konceptualnej, a dokładniej twórca idei tej sztuki, twórca zasad i autor nazwy.
rozwiń zwiń