W czwartek Angela Merkel leci z wizytą do ChRL. "Jesteśmy grupą obywateli Hongkongu i w obliczu rosnącej przemocy policji i Pani podróży do Chin prosimy Panią lub Pani gabinet o spotkanie. Jak zapewne Pani wie, cywilni mieszkańcy Hongkongu codziennie stają się ofiarami ataków policji. Apelujemy do Pani, jako kanclerz Niemiec, kraju będącego orędownikiem wolności wypowiedzi i praw człowieka, i mamy nadzieję, że wyrazi Pani zaniepokojenie naszą katastrofalną sytuacją i przekaże nasze żądania rządowi chińskiemu podczas pobytu w Chinach" - pisze w liście opublikowanym w środę przez tabloid "Bild" Joshua Wong, hongkoński działacz demokratyczny.
Ostrzega przy tym, by Niemcy miały się na baczności prowadząc interesy z Chinami, ponieważ kraj ten nie przestrzega prawa międzynarodowego i wielokrotnie łamał swoje zobowiązania. Przed przekazaniem Hongkongu przez Wielką Brytanię Chinom, Londyn i Pekin podpisały wspólną deklarację gwarantującą wolność słowa, zgromadzeń i prasy - zgodnie z formułą "jeden kraj, dwa systemy". Jednak, jak pisze Wong, rząd chiński konsekwentnie ogranicza wolność słowa i złamał obietnicę wprowadzenia powszechnych wyborów.
Według wspólnej chińsko-brytyjskiej deklaracji z 1984 roku Hongkong - mimo zwierzchnictwa Pekinu - powinien co najmniej do 2047 roku zachować swoją odrębność od reszty ChRL, w tym niezawisłe sądownictwo, podział władz i swobody obywatelskie. Regionowi obiecano również pełną demokrację, choć nie sprecyzowano, kiedy ma zostać wprowadzona.
Protesty w Hongkongu zaczęły się od sprzeciwu wobec popieranego przez Pekin projektu nowelizacji przepisów ekstradycyjnych, który przewiduje m.in. możliwość odsyłania podejrzanych do Chin kontynentalnych. U źródeł tego sprzeciwu leży obawa, że rząd centralny konsekwentnie ogranicza autonomię regionu oraz przeświadczenie, że zmienione przepisy zagroziłyby jego praworządności i naruszyły deklarację z 1984 roku.
"Pani kanclerz, dorastała Pani w NRD. Doświadczyła Pani osobiście terroru dyktatorskiego rządu. Niemcy dzielnie stanęli na pierwszej linii frontu w walce z autorytaryzmem w latach 80. Podobnie jak uczestnicy pokojowych demonstracji poniedziałkowych (w Lipsku) apelujemy o przestrzeganie zasad demokracji” - napisał Wong, który został niedawno na krótko zatrzymany przez policję i postawiono mu zarzuty związane z protestami.
„Stajemy naprzeciwko dyktatorskiej władzy, która nie dopuszcza podstawowych wolności i stosuje coraz bardziej brutalne środki z tendencją do nowej masakry, jak na placu Tiananmen. W Hongkongu mieliśmy przywilej korzystania z praw i wolności (choć ograniczonych i coraz bardziej redukowanych), które zdobyli obywatele NRD i innych części Europy. Dziś może Pani pomóc nam w kolejnej walce z tłumieniem wolności" - apeluje działacz hongkońskiej opozycji.
Przypomina przy tym, że pięć postulatów demonstracji w Hongkongu to: całkowite wycofanie nowych regulacji dotyczących ekstradycji; zaprzestanie określania protestujących mianem terrorystów; bezwarunkowe uwolnienie zatrzymanych demonstrantów; śledztwo w sprawie działań policji i przedstawicieli rządu przeprowadzone przez niezależną komisję; wprowadzenie powszechnego prawa wyborczego.
Merkel rozpocznie swoją trzydniową wizytę w Chinach w czwartek, a następnego dnia spotka się w Pekinie z przywódcą ChRL Xi Jinpingiem i premierem tego kraju Li Keqiangiem.
Tymczasem szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam ogłosiła w środę, że wycofa budzący olbrzymi sprzeciw społeczny projekt zmiany przepisów ekstradycyjnych. Jest to jeden z kluczowych postulatów protestów, które trwają w mieście od trzech miesięcy.
"Rząd formalnie wycofa ustawę, by w pełni rozwiać obawy społeczeństwa" - powiedziała Lam w nagranym wcześniej wystąpieniu, do którego odnośniki przekazano mediom. Jest to jeden z czterech kroków, jakie zapowiedziała w celu zapoczątkowania dialogu ze społeczeństwem.
PAP/ks