Stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, utworzone w 2009 roku wraz z wejściem w życie traktatu lizbońskiego, nie jest ściśle określone, dlatego wszystko zależy od osoby piastującej to stanowisko. Raczej nie powinien być to lider, a osoba szukająca porozumienia wśród przywódców, pośrednik w budowaniu kompromisów. Pierwszym szefem był Herman Van Rompuy, również Belg, który nie wychodził przed szereg, za kulisami, w cichym stylu, zabiegał o porozumienie.
"Będzie mi zależało na budowaniu mostów"
Wiele osób uważa, że tak też będzie i teraz. Padają już opinie, że Charles Michel będzie zbyt uzależniony od nacisków z Francji, że nie będzie to silny przewodniczący Rady. - Będę miał swój własny styl, będę otwarty na dialog, będzie mi zależało na budowaniu mostów. I może będę bardziej uważny podczas korzystania z mediów społecznościowych - mówił kilka dni temu Charles Michel.
Ta ostatnia uwaga dotyczyła zapewne poprzednika, Donalda Tuska, który wiele razy właśnie na Twitterze zamieszczał swoje komentarze, na przykład bardzo krytyczne pod adresem Rosji, czasem wbijał szpilę zwolennikom brexitu, co nie zawsze podobało się w europejskich stolicach.
IAR/dad