W październiku 2020 r. została zawarta polsko-amerykańska międzyrządowa umowa o współpracy między rządami w celu rozwoju Programu Polskiej Energetyki Jądrowej oraz cywilnego przemysłu jądrowego w Polsce. Ambasada USA w Polsce poinformowała wówczas, że w czasie wirtualnej ceremonii sekretarz energii USA Dan Brouillette w Waszyngtonie i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski w Warszawie "zawarli" umowę.
- Ta umowa była podpisana 22 października. Proces zatwierdzania podpisanej umowy zakończył się kilka dni temu. I od tego momentu, od wymiany not dyplomatycznych, informujących o tych faktach - zarówno w Waszyngtonie, jak i w Polsce - liczymy czas wejścia umowy w życie i również terminy, które są w niej zawarte. Ta umowa jest przepisem na 18 miesięcy działania - liczonym od teraz - powiedział we wtorek w radiu TOK FM Naimski.
Teraz oferta Amerykanów
Naimski przypomniał, że umowa ta określa, "w jaki sposób strona amerykańska przygotuje ofertę dla polskiego rządu, dla naszego rządu". - Ofertę zarówno technologiczną, jak i ofertę co do struktury finansowania - wyjaśnił. Dodał, że oferta ta jest przygotowywana przez amerykańskie firmy i finansowana jest w całości, czyli w 100 proc., przez stronę amerykańską.
- Ta oferta będzie nam przedstawiona, pod koniec tego procesu, i do naszego rządu będzie należało rozpatrzenie tej oferty i ewentualne jej przyjęcie - powiedział Naimski.
Przekazał, że umowa była notyfikowana Europejskiej Wspólnocie Energii Atomowej (Euratom). Jak mówił, "to jest równoległa struktura wspólnotowa do UE w Europie, do której należymy, tak, jak wszystkie kraje Unii Europejskiej". - Wszystkie te kroki, które czynimy one są zgodne i będą zgodne z europejskimi regulacjami - zapewnił pełnomocnik.
Plan na szcześć reaktorów w ciągu 20 lat
Przypomniał, że Polska ma program zbudowania sześciu reaktorów jądrowych w ciągu 20 lat, program, który teraz się zaczyna, a skończy się w 2043 r.
Jak mówił, "to są bardzo poważne, finansowe obciążenia". - Ale trzeba sobie zdawać sprawę, że będziemy te pieniądze musieli zgromadzić przez 20 lat. Jeżeli mówimy o 20 latach, to jest to rzędu 4-5 mld zł, może 4 mld zł rocznie. I śmiem twierdzić, że nasze państwo stać na taką inwestycję i stać na taki wysiłek - tłumaczył.
Zdaniem Naimskiego, "polska energetyka znalazła się w procesie transformacji". - W długiej perspektywie - ale jednak - będziemy odchodzili od energetyki węglowej. Nasze elektrownie opalane węglem, one będą musiały odchodzić i muszą być zastąpione. Naszym podstawowym założeniem jest, że Polska musi pozostać suwerenna, jeżeli chodzi o produkcję energii elektrycznej - tłumaczył.
Jak wskazał, "to co będzie odchodziło z czasem, musimy zastąpić nowymi źródłami". - I te nowe źródła, to są źródła odnawialne, jak duże elektrownie wiatrowe na morzu. Ale one muszą mieć równolegle stabilne elektrownie budowane w taki sposób i w takich technologiach, że będą dostarczały prąd zawsze - niezależnie od wiatru, słońca, pory dnia. Zwrot w stronę energetyki jądrowej jest zwrotem, który został potwierdzony już w tej chwili przez strategów zielonej energii, zielonej transformacji - wyjaśnił.
Naimski: węgiel jest dobry
Według Naimskiego, węgiel "jest dobry" i ciągle najtańszym źródłem energii. - Podatek nałożony na produkcję energii z węgla, przez wymagania polityki klimatycznej, czyli żądanie opłat dodatkowych za emisję dwutlenku węgla, powoduje, że staje się on niekonkurencyjny. I to jest problem, to jest problem Polski. I można powiedzieć, że ta transformacja, w którą weszliśmy, jest w pewnym sensie koniecznością - wskazał pełnomocnik.
Jak dodał, "od węgla - uważam, że należy w Polsce odchodzić w sposób racjonalny - jak najlepiej zorganizowany, nie rewolucyjny, a ewolucyjny". - Nikt nie twierdzi na szczęście, że w ciągu 10 lat mamy zrezygnować w ogóle z węgla w Polsce. Natomiast rzeczywiście jest tak, że w perspektywie lat 30-40, my z tego węgla wyjdziemy, bądź zaczniemy ten węgiel technologicznie używać w inny sposób - dodał.
PAP/dad