Sekretarz stanu USA Antony Blinken przed rozpoczęciem spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO w Brukseli we wtorek ocenił, że gazociąg Nord Stream 2 ma potencjał, by naruszać interesy Ukrainy i Polski. Oświadczył ponadto, że zdaniem USA Nord Stream 2 to projekty "zły dla Europy i dla Ameryki, stojący "w sprzeczności z celami bezpieczeństwa energetycznego UE". Blinken we wtorek po raz pierwszy odwiedził Stary Kontynent jako sekretarz stanu USA.
Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz, który w resorcie odpowiada m.in. za politykę amerykańską podkreślił w rozmowie z PAP, że była to kolejna wypowiedź o takim charakterze wysokiego przedstawiciela władz Stanów Zjednoczonych.
- To jest już kolejna wypowiedź nie tylko samego sekretarza Blinkena, bo wcześniej słyszeliśmy także prezydenta Bidena i innych przedstawicieli administracji amerykańskiej, dotycząca krytycznego stosunku do projektu Nord Stream 2 - powiedział wiceminister.
Polityczna zbieżność ws. Nord Stream 2
Wiceszef polskiej dyplomacji dodał, że komentarze - zarówno Blinkena, jak i Bidena - są zbieżne z polskim oglądem tego projektu.
- Również my uważamy, że projekt jest nie tylko niebezpieczny dla regionu Europy Środkowej i Wschodniej, ale jest przede wszystkim zaprzeczeniem wartości europejskich, w tym solidarności europejskiej - powiedział Przydacz.
- Sekretarz Blinken mówił też, że Nord Stream 2 jest również zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego samej Europy. Uzależniając UE od dostaw gazu z Rosji de facto UE naraża się na większą zależność od decyzji, także i politycznych, Kremla - dodał.
Gazociąg narzędziem nacisku
Wiceszef MSZ zaznaczył, że Polska nie ma wątpliwości, że skoro mechanizmy nacisków politycznych przy pomocy instrumentów gazowych były realizowane wobec państw Europy Wschodniej, to również mogą być zastosowane wobec innych państw, w tym także państw będących członkami UE.
Wyraził przy tym zadowolenie z komentarzy strony amerykańskiej i - jak powiedział - kontynuacji polityki amerykańskiej w tym zakresie.
- To, co dla nas jest ważne, to także działania USA. Wiemy o reżimie sankcyjnym, jakim USA objęły firmy będące aktywne przy budowie projektu Nord Stream 2 i wyrażamy głęboką nadzieję, że ta polityka w tym zakresie będzie kontynuowana, bo to, co jest dla nas najważniejszym, finalnym efektem to ostateczne zablokowanie tego projektu - mówił wiceszef resortu dyplomacji.
- Mamy nadzieję, że także nasi partnerzy zachodnioeuropejscy, w tym Niemcy zrozumieją w końcu, jak zagrażającym dla bezpieczeństwa projektem jest Nord Stream 2 i wycofają się z niego - dodał.
Przydacz akcentował także kontekst wypowiedzi Blinkena, czyli spotkanie ministerialne w ramach NATO.
- To, co dla mnie jest ważne w wypowiedzi sekretarza Blinkena to kontekst - fakt, że podczas swojej de facto pierwszej wizyty w Europie, podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO, w ramach dyskusji o bezpieczeństwie wspólnoty transatlantyckiej padły takie słowa - powiedział wiceszef polskiej dyplomacji.
- Moim zdaniem to bardzo dużo mówiący komunikat - mówiący o wzmocnieniu pogłębionej współpracy euroatlantyckiej, za czym Polska zawsze się opowiadała. Natomiast warunkiem tej współpracy jest także dyskusja o wzajemnych zagrożeniach i o tym, jak przeciwdziałać zagrożeniom natury nie tylko militarnej, ale także energetycznej, które potencjalnie mogą zdestabilizować rzeczywistość europejską - dodał Przydacz.
Dobry prognostyk
Wiceszef polskiej dyplomacji - w kontekście wtorkowego spotkania ministrów spraw zagranicznych NATO - wymieniał także szereg wyzwań w relacjach transatlantyckich, w tym walkę z dezinformacją, cyberbezpieczeństwo i zagrożenia dotyczące nowych technologii.
- To są nowe wyzwania, o których powinniśmy rozmawiać i sam fakt, że sekretarz Blinken podczas wizyty w Europie, podczas spotkania NATO-wskich ministrów w zasadzie jako główny komunikat przedstawił krytykę Nord Stream 2 jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Mamy nadzieję, że polityka amerykańska wobec Nord Stream 2 będzie tak wyglądała - w duchu odpowiedzialności za wspólnotę euroatlantycką - podkreślił wiceminister spraw zagranicznych.
Budowie rosyjsko-niemieckiego gazociągu ostro sprzeciwiają się Polska, Ukraina i państwa bałtyckie, a także USA. Krytycy Nord Stream 2 wskazują, że projekt ten zwiększyłby zależność Europy od rosyjskiego gazu oraz rozszerzyłby wpływ Kremla na politykę europejską. Realizację projektu popierają Niemcy, Austria i kilka innych państw UE.
Rząd Joe Bidena krytykowany jest na Kapitolu po lutowym raporcie Departamentu Stanu i decyzji, w ramach której nie objęto sankcjami firm europejskich zaangażowanych w gazociąg z Rosji do Niemiec. Urzędnicy bronią się, że potrzebują więcej czasu, by zebrać dowody na udział tych firm w budowie i sugerują, że sankcje są kwestią czasu.
Na początku marca w kwestii Nord Stream 2 rzecznik Departamentu Stanu zapewnił PAP, że resort "kontynuuje sprawdzanie podmiotów zaangażowanych w działalność potencjalnie podlegającą sankcjom".
PAP/dad