W czerwcu KE uruchomiła procedurę naruszeniową wobec Niemiec po tym, jak w ubiegłym roku niemiecki Trybunał Konstytucyjny orzekł, po raz kolejny, o prymacie niemieckiej ustawy zasadniczej nad prawem UE. Dzień później KE poinformowała o skierowaniu listu do Polski o wycofanie pytań polskiego premiera do polskiego TK w kwestii relacji między prawem UE a Konstytucją RP.
- To nie jest kwestia wyższości prawa unijnego nad krajowym, czy krajowego nad unijnym. To kwestia wyższości konstytucji Państw Członkowskich nad prawem unijnym, co jest zawarowane w art. 4 traktatu unijnego, który mówi o respektowaniu przez UE tożsamości i struktur konstytucyjnych państw członkowskich. To argument, na który od zawsze powołuje się niemiecki Trybunał Konstytucyjny - uważa Saryusz-Wolski.
Jak podkreśla, w dziewięciu krajach UE - w Polsce, Niemczech, Francji, Hiszpanii, Włoszech, Danii, Czechach, Rumunii i Litwie - wydawano jak dotąd orzeczenia wskazujące na wyższość krajowego porządku konstytucyjnego nad prawem UE.
Wyczerpująca lista kompetencji
Druga kwestia – jak mówi – to sprawa działań podejmowanych przez instytucje UE ultra vires, czyli poza kompetencjami, z naruszeniem zasady przyznania zawartej w art. 5 traktatu unijnego. Mówi on, że "UE działa wyłącznie w granicach kompetencji przyznanych jej przez Państwa Członkowskie w Traktatach". - Lista tych przekazanych kompetencji jest wyczerpująca i zamknięta. Jest ona zawarta w art 3 Traktatu o Funkcjonowaniu UE. Na liście tej nie ma i nigdy nie miało być sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości - wskazuje.
Zdaniem polityka, KE i TSUE, podejmując działania dot. wymiaru sprawiedliwości, same naruszają rządy prawa. - Jest to polityczna uzurpacja. Po drugie, stosowane są odmienne miary wobec różnych krajów. Jednym wolno więcej, a innym nic nie wolno, nazywam to eurorasizmem. Przykładem tego jest zarzut upolityczniania polskiej KRS, podczas gdy w wielu krajach, w tym w Niemczech, upolitycznienie to jest dużo większe, bo tam politycy bezpośrednio mianują sędziów. W Polsce jest to pośrednie, Sejm powołuje KRS a na podstawie jej propozycji powołuje Prezydent. Rozwiązania hiszpańskie są zresztą identyczne z polskimi - powiedział.
Jak tłumaczy, unijny traktat mówi w art. 2, że "UE opiera się na wartościach państwa prawnego". Jest to czysto deklaratywne, nie ma w nim żadnego preskryptywnego ciągu dalszego, nie licząc art.7. To jest deklaracja przywiązania do wartości bez przekazywania kompetencji w tym zakresie instytucjom UE, poza art. 7 TUE. Gdzie jest zapisane w traktacie, że to KE ma zajmować się wymiarem sprawiedliwości? Nigdzie. Jeśli to nie jest kompetencja UE, to również TSUE powinien odmówić w tej materii wypowiadania się. Zresztą kiedyś odmawiał - zaznaczył .
Propozycja europosła
Temat relacji porządku konstytucyjnego i prawa unijnego – zdaniem europosła – będzie dyskutowany podczas Konferencji o Przyszłości Europy. - Zaproponowałem w moim raporcie dla Komisji Konstytucyjnej PE na tę Konferencję, aby wprowadzić kontrolę delimitacji kompetencji unijnych i krajowych przez powołanie nowej Izby Subsydiarności w TSUE, złożonej z prezesów krajowych sądów konstytucyjnych. Miałaby ona strzec granicy między tym co jest a co nie jest kompetencją unijna, po to aby położyć tamę gwałceniu traktatowych zasad subsydiarności i proporcjonalności, zawarowanych w art. 5. TUE. Trzeba zbudować wystarczająco silny sojusz polityczny, który zatrzyma ten proces. Bunt już jednej trzeciej trybunałów konstytucyjnych Państw Członkowskich przeciwko pozatraktatowemu zawłaszczaniu kompetencji Państw przez KE i TSUE jest na to szansą – zaznaczył.
Europoseł wskazuje, że traktat lizboński był ratyfikowany pod warunkiem respektowania granic kompetencji instytucji unijnych, co ogłosiły wówczas trybunały konstytucyjne m.in Niemiec i Polski.
- Cała mantra KE, o tym że wyższość prawa unijnego jest oczywista, nie ma żadnego umocowania w Traktacie. Jest tylko uzurpacją powtarzaną w orzecznictwie TSUE, które nie może przecież przeczyć ani zmieniać Traktatu. Instytucje UE nie mają kompetencji w sprawie kompetencji, to znaczy nie mogą same nadawać sobie kompetencji, które nie są im przyznane przez Państwa Członkowskie w Traktacie. To one jako jedyne są włodarzami demokratycznie umocowanej suwerenności. Rozwiązanie stanowiące o prymacie prawa UE było wprawdzie zapisane w art. I-6 Traktatu Konstytucyjnego, który nie wszedł w życie, bo został odrzucony przez Holandię i Francję. KE i TSUE zachowują się jednak tak, jakby ten traktat idący w kierunku federalnym, obowiązywał. To nadużycie i woluntaryzm polityczny - powiedział Saryusz-Wolski.
PAP/dad