Według gazety, która powołuje się na przedstawicieli administracji, rozlokowanie dodatkowych sił było jedną z opcji zaprezentowanych przed doradców prezydenta podczas sobotniej narady w ośrodku prezydenckim w Camp David.
00:55 11517267_1.mp3 Joe Biden rozważa wysłanie dodatkowych wojsk na wschodnią flankę NATO. Materiał Marka Wałkuskiego (IAR)
Część żołnierzy miałaby zostać przeniesiona z USA, zaś pozostała część trafiłaby z baz USA w innych państwach Europy. Liczebność kontyngentu miałaby wynosić 1-5 tys. żołnierzy z możliwością 10-krotnego zwiększenia tej liczby w razie pogorszenia się sytuacji. Decyzja może zapaść jeszcze w tym tygodniu.
Choć dziennik nie precyzuje, jakie rodzaje sił mogłyby trafić do państw frontowych, zdaniem obecnych i byłych dowódców wojskowych powinny zawierać elementy obrony powietrznej, a także jednostki inżynieryjne, logistyczne i artyleryjskie.
Zdaniem Evelyn Farkas, byłej urzędniczki Pentagonu odpowiedzialnej za Europę i Rosję za kadencji prezydenta Obamy, zmiana podejścia administracji - która dotąd zapowiadała zwiększenie sił na wschodniej flance tylko jeśli dojdzie do wznowionej inwazji Rosji przeciwko Ukrainie - ma związek z wysłaniem przez Rosję bezprecedensowo wielkiego kontyngentu wojsk i sprzętu. Oficjalnie mają wziąć one we wspólnych rosyjsko-białoruskich ćwiczeniach na początku lutego, choć nie były one wcześniej zapowiadane. - Nie ma szans, by NATO mogło nie odpowiedzieć na tak nagły ruch wojskowy w tym kontekście politycznym - oceniła Farkas.
Gdzie trafią żołnierze?
Nie określono, do jakich państw mogłyby trafić amerykańskie wojska, lecz dotąd najwięcej z nich stacjonuje w Polsce, gdzie według umowy z 2020 r. ma być ich ok. 5,5 tys. Mówiąc o wzmocnieniu wschodniej flanki w NATO w razie rosyjskiej inwazji prezydent Biden wymienił Polskę i Rumunię jako jedne z krajów, gdzie siły miałyby być zwiększone.
Do dyskusji nad wysłaniem dodatkowych sił dochodzi w chwili gdy USA sygnalizują, że do rosyjskiej napaści na Ukrainę może dojść niemal w każdej chwili. W niedzielę Departament Stanu rozkazał wyjazd rodzin amerykańskich dyplomatów z Ukrainy oraz pozwolił na wyjazd części pracowników placówek dyplomatycznych.
- Biorąc pod uwagę, że prezydent stwierdził, że Rosja w każdej chwili może podjąć działania wojskowe, rząd USA nie będzie w stanie ewakuować obywateli USA. Więc obywatele USA obecni na Ukrainie powinni dostosować do tego swoje plany - stwierdził przedstawiciel Departamentu Stanu podczas telefonicznego briefingu prasowego.
PAP/dad