Redakcja Polska

Skandaliczny raport Amnesty International. Wiceszef MSZ: prawdopodobne silne wpływy rosyjskie

08.08.2022 12:00
Raport Amnesty International pokazuje to, że stopień oderwania od rzeczywistości jest dość daleko idący, ale także i stopień zideologizowania i niestety także i wpływy rosyjskie prawdopodobnie są tam bardzo silne - ocenił w poniedziałek wiceszef MSZ Marcin Przydacz.
Raport Amnesty International. Wiceszef MSZ w ostrych słowach skomentował działania organizacji
Raport Amnesty International. Wiceszef MSZ w ostrych słowach skomentował działania organizacjishutterstock.com/Alexandros Michailidis

Amnesty International napisała w czwartkowym raporcie, że wojsko ukraińskie narusza prawo konfliktów zbrojnych rozmieszczając sprzęt i uzbrojenie w szkołach, szpitalach i dzielnicach mieszkalnych, a także przeprowadzając ataki z terenów gęsto zaludnionych. "Wynikające z tego rosyjskie uderzenia w zaludnione obszary zabiły cywilów i zniszczyły cywilną infrastrukturę" – stwierdzono w raporcie.

- Myślę, że najlepszą odpowiedzią na ten raport jest fakt, że ukraińscy działacze Amnesty International podawali się do dymisji, że rezygnowali z pracy w tej organizacji uznając, że jest ona zideologizowana i w nieodpowiedni sposób, niezgodny z prawdą i niezgodny też z zasadami sztuki przygotowuje tego typu raporty - podkreślił Przydacz w poniedziałek w Programie Trzecim Polskiego Radia, pytany o raport.

Przydacz stwierdził, że jest mocno zaskoczonym tym sprawozdaniem. - Widząc co, się dzieje na Ukrainie. Widząc te mordy ze strony wojsk rosyjskich, które obserwowaliśmy w Irpieniu, w Buczy. Widząc atakowane budynki cywilne, sam je na własne oczy widziałem pod Kijowem, bombardowane bloki, bombardowane domy, bombardowane centra handlowe. I, że jedyną rzeczą, jaką jest w stanie Amnesty International z siebie wyprodukować po kilku miesiącach wojny, to jest tego typu raport. To pokazuje, że stopień oderwania od rzeczywistości jest dość daleko idący, ale także i stopień zideologizowania - ocenił wiceminister.


- A myślę - i mówię to z całą odpowiedzialnością - że niestety także i wpływy rosyjskie prawdopodobnie są tam bardzo silne, bo w inny sposób tego się wytłumaczyć nie da - dodał. - Trzeba mieć tego świadomość. Przy każdym następnym raporcie tej organizacji musimy mieć świadomość i pamiętać o tym, bo to niestety rzutuje też na wiarygodność funkcjonowania tej organizacji - zaznaczył Przydacz.

W reakcji na ten dokument prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył, że Amnesty International próbuje "objąć amnestią" kraj będący agresorem i przerzucić odpowiedzialność na ofiarę. - Nie ma i nie może być nawet hipotetycznie żadnego warunku, który usprawiedliwiałby jakikolwiek rosyjski atak na Ukrainę - oznajmił Zełenski.

Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak oświadczył, że Amnesty International bierze udział w rosyjskiej kampanii propagandowej i dezinformacyjnej, zaś szefowa ukraińskiego oddziału AI Oksana Pokalczuk zrezygnowała ze stanowiska, nazywając raport podarunkiem propagandowym dla Rosji.

Organizacja Amnesty International wyraziła w niedzielę ubolewanie z powodu "wzburzenia i złości" wywołanych jej raportem, w którym zarzuciła wojskom ukraińskim narażanie ludności cywilnej.


IAR/PAP/dad