Wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak poinformował w środę, że podjął decyzję o budowie tymczasowej zapory na granicy Polski z obwodem kaliningradzkim; prace rozpoczną się już w środę. Błaszczak podkreślił, że będzie to zapora o wysokości 2,5 metra i szerokości 3 metrów. Jak zaznaczył, będą też prowadzone prace związane z założeniem urządzeń, które pozwolą na elektroniczny dozór granicy. Wicepremier podkreślił, że decyzje mają związek z uruchomieniem lotów z Bliskiego Wschodu i Afryki północnej do Kaliningradu.
O to, jakich zagrożeń na granicy z obwodem kaliningradzkim się spodziewamy, pytany był w czwartek w RMF FM wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. - Nie wykluczamy niczego, dlatego że Rosja jest zdolna do bardzo różnych działań, udowadnia to każdego dnia od tej fazy wojny na Ukrainie 24 lutego. Dopuszcza się zbrodni wojennych, różnego rodzaju przestępstw międzynarodowych i chce też destabilizować te państwa, które Ukrainę wspierają - wskazywał Jabłoński. Jak zauważył, "Polska jest jednym z liderów tego wsparcia, więc z pewnością jesteśmy narażeni na takie ataki".
Pytany, czy budowa zapory to "dmuchanie na zimne", wiceszef MSZ odparł, że to adekwatne określenie. - Choć to też nie jest tak do końca, że to jest zupełnie "zimne", że nie ma żadnych innych przesłanek. Nie możemy ujawniać wszystkich informacji, ale dostrzegamy, że tego rodzaju scenariusz, który miał miejsce w zeszłym roku przy granicy z Białorusią może się powtórzyć. Mogą być próby jego powtarzania na północy naszego kraju przy granicy z obwodem kaliningradzkim - powiedział.
Bezsensownie wydawane pieniądze?
Na pytanie, co odpowie osobom, które w to wątpią i mówią, że to pieniądze "wydane nie wiadomo na co", Jabłoński odparł: "Jeśli ktoś chce z tego tematu, tematu bezpieczeństwa naszych granic, robić argumenty do wewnętrznych sporów politycznych, to, moim zdaniem, to jest nieodpowiedzialne". - Każdy, kto mógł obserwować - a wszyscy śledziliśmy w dość dużym napięciu przez ostatnie miesiące ubiegłego roku to, co działo się przy granicy z Białorusią - wszyscy powinniśmy sobie zdawać sprawę, że to zagrożenie jest realne, że po prostu mogą być ponownie organizowane transporty - powiedział.
Jak podkreślił, "to nie są uchodźcy wojenni, ludzie, którzy uciekają przed wojną". - To są ludzie celowo zachęcani do tego, by podróżować (...) wcześniej na Białoruś, dziś bardzo możliwe - że do Rosji, by potem w masowych grupach nielegalnie przekraczać granice, wchodzić na nasze terytorium. Tam mogą być ludzie związani również z organizacjami terrorystycznymi, naprawdę, to jest poważna sprawa - przekonywał.
Na uwagę, że nie mamy dowodów na to, że są związani z takimi organizacjami, Jabłoński odparł: "My też nie o wszystkim możemy mówić, ale w poprzedniej próbie ataku ze strony Białorusi były osoby, które miały rożnego rodzaju związki z takimi organizacjami".
Presja na polską granicę
Od grudnia 2021 r. do czerwca 2022 r. w związku z presją migracyjną na terenie przy granicy z Białorusią obowiązywał zakaz przebywania, który obejmował 115 miejscowości województwa podlaskiego i 68 miejscowości województwa lubelskiego; wyłączeni z niego byli są m.in. mieszkańcy i miejscowi przedsiębiorcy. Od września do grudnia 2021 r. na tym samym terenie obowiązywał stan wyjątkowy.
W lipcu tego roku Błaszczak mówił, że sytuacja na polsko-białoruskiej granicy "to był atak hybrydowy przy użyciu migrantów zaproszonych przez reżim (Alaksandra) Łukaszenki na Białoruś, a potem przy nielegalnym forsowaniu granic naszych państw". - Jesteśmy świadomi zagrożeń, nie mamy wątpliwości co do tego, że za tym atakiem stała Moskwa - podkreślił.
Aby zapobiec przedostawaniu się nielegalnych migrantów z Białorusi pod koniec stycznia ruszyła budowa zapory na granicy polsko-białoruskiej. Budowa bariery fizycznej - czyli pięciometrowego płotu ze stalowych przęseł zwieńczonego drutem żyletkowym - na 186-kilometrowym odcinku granicy z Białorusią zakończyła się latem. Budowa bariery elektronicznej trwa od czerwca na 202 km. Jej wykonawcą jest Elektrotim. Koszt całej zapory na tej granicy to ok. 1,6 mld zł. Rzeczniczka SG informowała PAP, że pierwsze odcinki perymetrii na polsko-białoruskiej granicy będą gotowe w pierwszej połowie listopada.
PAP/IAR/dad