Szczególnie intensywnie kolportowany jest fragment wywiadu byłej asystentki sekretarza w Departamencie Stanu USA oraz szefowej Biura ds. Europy i Eurazji, Victorii Nuland, którego kilka dni przed wydarzeniami w Butler w Pensylwanii udzieliła gruzińskiej dziennikarce niezależnej rosyjskiej telewizji "Dożd" Jekaterinie Kotrikadze. We wpisach, także polskojęzycznych, w mediach społecznościowych pojawia się fragment, w którym Nuland mówi: "Putina czeka niemiła niespodzianka, jeśli sądzi, że Trump zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych". Z opisów nagrania wynika, że te słowa, wypowiedziane na dwa dni przed zamachem, dobitnie sygnalizują, że amerykańscy Demokraci spróbują wyeliminować Trumpa z wyścigu o fotel prezydencki. I to permanentnie.
Wyciągnięcie tego jednego zdania i podanie go w takim kontekście to manipulacja. Z pełnej odpowiedzi Victorii Nuland na pytanie "Co się stanie z Ukrainą, jeśli Trump wygra wybory" wynika jedynie, że nie sądzi, by tak się stało, choć tego nie wyklucza. Wypowiedź brzmi następująco: "Przede wszystkim nie wierzę, że Trump zostanie przez Amerykanów wybrany. Ten człowiek jest przestępcą, jest kłamcą i nie jest zwolennikiem podstawowych wolności oraz zasad demokracji w USA. Mówi o zamykaniu Amerykanów, zamykaniu imigrantów, szkodzeniu naszej gospodarce itp. Nie sądzę więc, że Donald Trump zostanie prezydentem, więc choć Putin obstawia wygraną Trumpa, spotka go niemiła niespodzianka, tak myślę. To po pierwsze. Po drugie, gdyby Trump został wybrany i zmusił Ukrainę do zawarcia złego pokoju, byłoby to bardzo niedobre dla Stanów Zjednoczonych. Będzie to bardzo złe dla Europy i naszych sojuszników, bo wiemy, co zrobi Putin, byliśmy już na tym filmie. On przyjmie tę umowę, umości się na części terytorium Ukrainy, które otrzyma i poczeka, odpocznie, zregeneruje się, po czym przyjdzie po resztę Ukrainy, a potem będzie dalej parł na zachód".
Udział zamachowca w spocie promocyjnym
O tym, że strzały do Donalda Trumpa 14 lipca były efektem intrygi uknutej przez Demokratów ma stanowić również udział zamachowca, Thomasa Matthiew Crooksa, w materiale promocyjnym Black Rock. Jak ustaliła stacja CBS, w 2022 r. w Bethel Park High School nagrano półminutowy materiał promocyjny tego przedsiębiorstwa inwestycyjnego. Chłopak pojawia się przez moment jako statysta. Zarówno on, jak i pozostali uczniowie wystąpili w klipie non-profit. Jak oświadczył przedstawiciel firmy, po zamachu zdecydowano o wycofaniu reklamy "ze względu na pamięć o ofiarach".
W rosyjskich przekazach propagandowych serwowanych od początku inwazji na Ukrainę Black Rock ma być w posiadaniu większości terenów rolnych oraz biznesów w napadniętym kraju. Black Rock pojawia się w narracjach Kremla opracowywanych z myślą o Ukraińcach, mających wykazać bezcelowość ich wyrzeczeń i cierpień w imię nie ojczyzny, lecz w obronie amerykańskiego kapitału. Często przekazy te osiągają poziom absurdu. Na przykład na początku tego miesiąca świat obiegło doniesienie, że amerykańskie koncerny, w tym Black Rock, kupiły 17 mln hektarów ziemi na Ukrainie, a jego dyrektor generalny Larry Fink zakazał pochówków ukraińskich żołnierzy na zakupionych obszarach, "bo to marnotrawstwo cennych gruntów rolnych".
"Namacalny dowód"
Jak przekonują autorzy niezliczonych wpisów w mediach społecznościowych opublikowanych po wydarzeniach w Butler, udział Crooksa w reklamie firmy to namacalny dowód na zaangażowanie Demokratów w zamach, którzy próbowali zadbać o swoje interesy na Ukrainie, eliminując Trumpa.
W myśl zasady rządzącej rosyjskim ekosystemem kłamstwa, w którym w mediach społecznościowych powtarzana jest fałszywa informacja najpierw wygłoszona przez ważnego rosyjskiego polityka lub dziennikarza, ton tej narracji nadała m.in. Margarita Simonian, redaktor naczelna Russia Today. Już w dniu zamachu na Trumpa napisała na platformie X, że "kiedy inne sposoby na pozbycie się niewygodnego prezydenta zawodzą, do akcji wkracza stary, dobry Lee Harvey Oswald" (to odwołanie do zabójstwa prezydenta Johna Kennedy’ego).
PAP/dad