Według rosyjskiego Ministerstwa Obrony, obrona przeciwlotnicza zestrzeliła łącznie 337 dronów, w tym 74 na przedmieściach Moskwy. Pomimo tego, eksplozje doprowadziły do licznych zniszczeń. Na południu Moskwy uszkodzony został dach jednego z budynków mieszkalnych, a w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania i relacje mieszkańców o pożarach oraz wybuchach w różnych rejonach miasta.
Skutki ataku odczuły również rosyjskie porty lotnicze. W związku z zagrożeniem zamknięte zostały lotniska Domodiedowo i Żukowski. Samoloty lecące do Moskwy zostały przekierowane do Saratowa, Kazania i Permu, co doprowadziło do znacznych opóźnień i dezorganizacji ruchu lotniczego.
Nie tylko Moskwa
Poza stolicą ataki odnotowano również w Riazaniu, gdzie ukraińskie bezzałogowce uderzyły w okolice wojskowego lotniska. Lokalne władze poinformowały, że nie doszło do ofiar w ludziach, a obiekty infrastrukturalne nie ucierpiały.
Atak ukraińskich dronów wywołał nerwowe reakcje w rosyjskich mediach państwowych, które określają go jako "próbę przekonania Zachodu i Stanów Zjednoczonych, że Ukraina nadal posiada zdolności bojowe". Bez względu na retorykę Kremla, wydarzenie to stanowi kolejny dowód na to, że Ukraina jest w stanie przeprowadzać skuteczne operacje wymierzone w strategiczne cele na terytorium Rosji.
IAR/dad