A chodzi o to, że w ubiegłym tygodniu Alaksander Łukaszenka wysłuchał raportu władz tego obwodu, w którym Białoruś ma zbudować swoją drugą elektrownię atomową. Jak zwykle ze środków z rosyjskiego kredytu.
Podczas spotkania omawiano także - zgodnie z zaleceniami Łukaszenki - perspektywy rozwoju miningu kryptowalut w regionie. I stąd cała ta intryga. Szef obwodu mohylewskiego bowiem ma zamiar stworzyć coś, czego nie zna nawet nazwy.
Po spotkaniu gubernator Anatolij Isaczanka powiedział, że jego region spełnia wszystkie niezbędne warunki dla budowania "dota-centrów". Absurdalną wypowiedź wychwyciło białoruskie niezależne wydanie Lusterka, przysparzając w ten sposób władzy sporo kłopotliwej roboty. Na przykład państwowa agencja propagandowa BELTA poprawiła błąd w wypowiedzi Isaczanki, zmieniając kluczowe słowa na "centra danych". Ale w nagraniu wideo pojedynczych słów poprawić się nie dało, więc zostały po prostu wycięte. W ten sposób propagandowe media zadbały o wizerunek szefa mohylewskich władz obwodowych. Chociaż niektóre się chyba zgapiły. Bo, dajmy na to, państwowy kanał telewizyjny "Pierwszy Informacyjny" z jakiejś przyczyny pokazał jednak 23 marca pełną wersję wypowiedzi przewodniczącego Mohylewskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego.
CZYTAJ TAKŻE: Czy Łukaszenka organizuje światowy klub drobnych dyktatorów? [FELIETON]
Natychmiast podchwycili ją internauci dodając odpowiednie komentarze na temat poziomu kompetencji zawodowych łukaszenkowskiej administracji. "Najwyraźniej na Białorusi bije się nie tylko ministrów, bo i szefów obwodów. Do tego po głowie. A jeśli się nie bije, to może i szkoda – bo czasem nawet warto by było" – napisał jeden z licznych komentatorów. Nawiązał tym samym do niedawnego polecenia wydanego przez Łukaszenkę pierwszemu wicepremierowi białoruskiego rządu, by nie bił on już ministrów, ponieważ "są dziećmi prezydenta".
Od teraz łukaszenkowski gubernator zapewne już wie, że data center to centrum danych, czyli wysoce wyspecjalizowany obiekt infrastrukturalny, zapewniający – w tym wypadku – nieprzerwaną pracę farm kryptowalutowych. Za to Dota to seria gier strategicznych. Reguły gry w Dota (nazwa pochodzi od skrótu Defense of the Ancients (DotA)) dotyczą dwóch drużyn, których gracze przejmują kontrolę nad postaciami zwanymi "bohaterami". Chodzi o zniszczenie centralnej bazy wroga.
Kto to może wiedzić – może przyjdzie w nią kiedyś zagrać drużynie białoruskich urzędników po wybudowaniu jakiegoś dota centrum? Jednak na podstawie obserwacji tej ekipy trudno jej prognozować zwycięską rozgrywkę.
Z Białorusi dla Polskiego Radia – Jan Krzysztof Michalak.