Redakcja Polska

Szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy: głos autokratów [KOMENTARZ]

08.09.2025 13:11
Podczas przemówienia w marcu 2022 r. na warszawskim Placu Zamkowym ówczesny prezydent USA Joe Biden grzmiał, że walka z autokracjami to zadanie dla pokoleń stojące przed światem Zachodu. Tymczasem pozostający w jego cieniu Wschód od lat rozwija własne struktury i buduje mięśnie, lecz dopiero teraz – w czwartym roku rosyjskiej inwazji na Ukrainę – zachodnia opinia publiczna zaczyna dostrzegać go w pełni.
Zdjęcie uczestników szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Ma on miejsce w Chinach
Zdjęcie uczestników szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Ma on miejsce w ChinachPAP/EPA/SPUTNIK/KREMLIN POOL

Nie jest to przy tym świat, który ukrywa swoje zamiary: chce zburzyć porządek, wywrócić status quo i przejąć dominację. Ów cel, niewiele różniący się od klasycznego rewizjonizmu, zostaje polany sosem „większej sprawiedliwości” i „zadośćuczynienia uciemiężonym” – by zdobyć potrzebne poparcie w krajach globalnego Południa. Zakończony właśnie szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW) można więc uznać za kolejny kamień milowy w narastającej niepewności na arenie międzynarodowej.

W chińskim mieście portowym Tiencin zebrało się ponad 20 liderów państw globalnego Południa pod przewodnictwem chińskiego przywódcy Xi Jinpinga, by zamanifestować swoją wizję porządku międzynarodowego. Przełomem była wizyta – po sześcioletniej przerwie – premiera Indii Narendry Modiego. Ten jednak unikał głośnych deklaracji o „alternatywnym ładzie”, konsekwentnie trzymając się polityki neutralności i pragmatyzmu. Pomimo deklaracji Xi o możliwości „tańca smoka i słonia”, Modi nie dał się porwać retoryce o konieczności wywracania wszystkiego do góry nogami. SzOW pozostaje dla niego zmorą – organizacją, która początkowo miała być forum bezpieczeństwa, a dziś coraz bardziej przypomina regionalną unię pod przewodnictwem Pekinu, skupiając przy tym rywali Delhi, takich jak Pakistan czy same Chiny.

Inaczej Władimir Putin. Mając w podświadomości potrzebę udowodnienia Zachodowi, że nie jest odizolowany, a także przekonanie, iż na początku lat 2000. popełniono błąd, nie włączając Rosji do świata euroatlantyckiego, rzucił się w objęcia chińskiej wizji. Chwalił inauguracyjne przemówienie Xi o konieczności stworzenia „bardziej sprawiedliwego globalnego modelu zarządzania”, a nawet wysunął tezę, że to SzOW ma stać się fundamentem i motorem nowego systemu. Uprawiając bandwagoning, czyli strategię polegającą na wspieraniu przez państwa mniejsze i słabsze silniejszych i zdradzając własne ideały – czytaj nieudane próby budowy instytucjonalnej architektury na bazie OUBZ (Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) czy EUG (Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej) – coraz głębiej popada w zależność od Pekinu. I to nie tyle gospodarczą czy polityczną, ile mentalną. Studiującemu w wolnych chwilach historię Putinowi musi być szczególnie niewygodnie z powodu odwrócenia ról – wszak jego ulubiony ZSRR przez dekady nadawał ton relacjom z Chinami. Dziś przykrywa się to formułkami o „wiecznej przyjaźni” i „partnerstwie strategicznym”. W istocie jest ono doraźne i oparte na wspólnocie wartości… w przykręcaniu śruby.

Sam szczyt nie przyniósł jednak żadnej mapy drogowej – zresztą państwa globalnego Południa od dwóch dekad nie są w stanie jej stworzyć – ani też konkretnych instrumentów, za pomocą których mogłyby współtworzyć nowy, nieliberalny porządek międzynarodowy. „Deklaracja z Tiencinu” wrzuca do jednego dokumentu wszystko: od potrzeby reformy ONZ, przez walkę z separatyzmem i „destrukcyjnymi ideologiami”, po kwestie rolnictwa.

Prawdziwym zwieńczeniem pokazu siły alternatywnego bieguna – i sygnałem, że zaczyna się nowa era dwublokowości – była jednak defilada wojskowa w Pekinie z okazji zakończenia II wojny światowej w Azji. Zaprezentowane uzbrojenie jasno dowiodło, że Chiny nie zadowalają się rolą regionalnego mocarstwa, lecz aspirują do globalnego przywództwa. Nowa wersja międzykontynentalnej rakiety DF-5C, hipersoniczne pociski YJ-19, system antysatelitarny HQ-29 czy tajemniczy aparat podwodny AJX002 to broń zbyt potężna, by ograniczać ją do ewentualnej inwazji na Tajwan. To wyzwanie rzucone przede wszystkim Stanom Zjednoczonym – i to wykraczające daleko poza Indo-Pacyfik.

Gra o przyszłość trwa. Pozycje obu bloków stają się coraz wyraźniejsze, a potencjał konfrontacji rośnie z każdym rokiem. I chyba najwyższy czas, by przypomnieć sobie o przesłaniu Joe Bidena.

 

Leon Pińczak, analityk ds. bezpieczeństwa i spraw wschodnich, Polityka Insight

 

Zobacz więcej na temat: Rosja Chiny Indie

O dwa kroki do dealu, który utrwali prawo siły [FELIETON]

17.08.2025 16:20
Wbrew powszechnym opiniom odnoszę wrażenie, że szczyt w Anchorage wcale nie zakończył się klęską Donalda Trumpa. Tak mogło – i zapewne słusznie – wyglądać z perspektywy Europy, oddalonej o siedem tysięcy kilometrów od Alaski. Prezydent USA kieruje się jednak własnym interesem, który nie obejmuje ani obaw Starego Kontynentu przed legitymizacją Władimira Putina i jego machiny wojennej, ani troski o los prawa międzynarodowego i fundamentalnej zasady niezmieniania granic siłą. 

Komisja Europejska do Putina: to Ukraina będzie decydować o rozmieszczeniu zachodnich wojsk

05.09.2025 18:00
Francuski prezydent Emmanuel Macron powiedział po czwartkowym spotkaniu tzw. koalicji chętnych w Paryżu, że 26 państw tego gremium jest gotowych wysłać swoich żołnierzy do Ukrainy. Putin nie widzi sensu

Amerykańscy żołnierze pozostaną w Polsce. Pozytywny odbiór rozmów w Białym Domu

06.09.2025 18:48
Amerykańscy żołnierze pozostaną w Polsce, a ich obecność może być zwiększona, jeśli Warszawa będzie tego chciała. Tak zadeklarował prezydent USA Donald Trump podczas spotkania z prezydentem Karolem Nawrockim. Przywódcy spotkali się w Białym Domu.