Ustalenia brytyjskich dziennikarzy pokrywają się z relacjami demonstrantów, którzy mówili o utrzymującym się przez wiele dni pieczeniu skóry, gardła i oczu, dusznościach, wymiotach i kaszlu. Niektórzy skarżyli się na trwające kilka miesięcy krwawienie z nosa. Takich objawów nie mogła spowodować woda, nawet jeśli towarzyszył jej gaz pieprzowy lub inny gaz łzawiący, do których policja się przyznała (w ich przypadku dolegliwości ustępują znacznie szybciej). W reakcji na film specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. tortur Alice Edwards stwierdziła, że „populacje nigdy nie powinny być poddawane eksperymentom” i że sprawa powinna zostać zbadana pod kątem tortur i okrucieństwa.
Do demonstracji, podczas których miał być użyty kamit, doszło po ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych, uznanych przez opozycję i ówczesną prezydent Salome Zurabiszwili za sfałszowane. Protesty nasiliły się i osiągnęły apogeum po tym, gdy 28 listopada premier Irakli Kobachidze oświadczył, że Gruzja zamraża na kilka lat proces akcesyjny z UE. Z różnym nasileniem trwają one jednak do dziś, choć nie trafiają już na czołówki gazet ani telewizyjne paski. Główny postulat pozostaje niezmienny: powtórzenie wyborów pod międzynarodowym nadzorem. Manifestanci żądają też zwolnienia osób zatrzymanych w związku z protestami. Praktycznie każdej nocy zbiera się ich co najmniej kilkuset (wyjątkowo nawet kilkanaście tysięcy). Wymaga to dużej determinacji. Uczestnikom ulicznych akcji grożą wysokie mandaty, wystawiane za dewastację mienia publicznego i zakłócanie ruchu drogowego – ale tzw. środki przymusu bezpośredniego stosowane są już sporadycznie.
Dokument BBC przypomniał o ludziach, dla których europejska przyszłość Gruzji warta jest każdego poświęcenia. Choć dążenie do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO wpisano do gruzińskiej konstytucji, a w grudniu 2023 r. kraj został oficjalnym kandydatem do tej pierwszej organizacji, perspektywa integracji z nimi szybko się oddala. Przyczyniają się do tego m.in. przyjmowane akty prawne, zwiększające kontrolę państwa nad instytucjami społeczeństwa obywatelskiego i mediami, i sprzeczne z ustawodawstwem europejskim. Ale rządzące od 2012 r. Gruzińskie Marzenie utrzymuje, że kurs polityki zagranicznej Tbilisi pozostaje niezmienny. Ostatnio np., nieuznawany przez opozycję prezydent kraju Micheil Kawelaszwili oświadczył, że kraj będzie gotowy do wejścia do UE w 2030 r. Wszystko to jeszcze bardziej zwiększa polaryzację gruzińskiego społeczeństwa, z tym, że obok opcji jawnie pro- i antyeuropejskiej mamy jeszcze tych, którzy chcą do Unii, ale na własnych warunkach. Dzięki temu w sondażach 70-80% respondentów wypowiada się z członkostwem, ale są wśród nich tacy, jak znajomy, z którym rozmawiałem w Gruzji na początku listopada. Przekonywał on, powtarzając argumenty rządowej propagandy, że Unia chce wciągnąć jego kraj do wojny, a najgorszym wrogiem Gruzji jest unijny ambasador Paweł Herczyński.
Gruzińskie władze kategorycznie zaprzeczają użyciu kamitu – i zapowiadają pozew przeciwko BBC. Jednocześnie przyznają, że do wody w policyjnych armatkach dodawany był jakiś środek chemiczny. Służba Bezpieczeństwa Państwowego wszczęła w tej sprawie śledztwo, 5 grudnia przesłuchany został były szef MSW Wachtang Gomelauri. Rzetelne wyjaśnienie stawianych w filmie zarzutów leży przede wszystkim w interesie samej Gruzji.
Wojciech Górecki, główny specjalista Zespołu Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej OSW. Autor książek reporterskich o Kaukazie i Azji Centralnej