Wiceminister sprawiedliwości Anna Dalkowska argumentowała, że nie ma potrzeby stosowania nadzwyczajnych środków, bo w polskim sądownictwie nie dzieje się nic niepokojącego i że reforma wymiaru sprawiedliwości była konieczna, by poprawić złą sytuację. Podkreślała też, że Komisja, składając wniosek o zawieszenie Izby, nie przedstawiła faktów.
- W każdym postępowaniu przed sądem, dla każdego sędziego, także dla sędziego unijnego, istotne są fakty, nie domniemania. Natomiast wniosek Komisji Europejskiej, w większości przypadków opierał się na wrażeniu jakie mogą wywołać określone okoliczności, które to wrażenie nie może być przesłanką przesądzającą o wydaniu jakiegokolwiek rozstrzygnięcia. Wniosek Komisji nie był poparty żadnymi faktami, to były okoliczności natury ogólnej, które odwoływały się do utartych pojęć w zakresie braku niezależności sądu - powiedziała Anna Dalkowska. Dodała też, że postępowania dyscyplinarne, które się toczą, nie są motywowane politycznie. Powodem ich są wykroczenia sędziów.
Innego zdania jest Monika Frąckowiak ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. - Jest dokładnie odwrotnie. Sędzia Paweł Juszczyszyn został zawieszony w czynnościach przez Izbę Dyscyplinarną, bo dociekał, czy sędzia powołany przez nową KRS jest rzeczywiście sędzią niezależnym i został powołany prawidłowo - dodała.
Komisja Europejska, składając wniosek o zawieszenie Izby Dyscyplinarnej, zastrzegła sobie prawo do nałożenia kar finansowych, jeśli Trybunał podzieli jej argumenty, a Polska nie dostosuje się do werdyktu.
Orzeczenia Wielkiej Izby złożonej z 15 sędziów należy się spodziewać jeszcze w tym miesiącu.
IAR/dad