- Katyń, Miednoje, Charków, Bucza, Hostomel, Mariupol. Ludobójstwo. Ponad 80 lat temu i dziś - powiedział w orędziu wygłoszonym w związku z 82. rocznicą zbrodni katyńskiej prezydent Andrzej Duda.
"Mordowali wtedy i dziś". Prezydent o rosyjskich zbrodniach
W wystąpieniu głowy państwa połączone zostały kwestie zarówno zbrodni katyńskiej, jak i 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej - w której życie stracili członkowie delegacji udającej się na obchody 70. rocznicy masowego mordu polskich oficerów w Katyniu. Prezydent zwrócił też uwagę na to, że dziś nie sposób pominąć dramatycznych wydarzeń i zbrodni wojennych dokonywanych przez Rosjan podczas wojny na Ukrainie.
- Mordowali bezbronnych wtedy i dziś. Zacierali ślady wtedy i dziś. Kłamali wtedy i dziś. Nic się nie zmienili - podkreślił prezydent Andrzej Duda.
Przypomniał, że 10 kwietnia 2010 roku polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele leciała do Rosji po to, "by dać świadectwo prawdzie". Jak mówił, zbrodnia katyńska miała miejsce 1940 roku na wyraźny rozkaz Józefa Stalina. Było to bestialskie zamordowanie blisko 22 tys. Polaków - żołnierzy, policjantów, funkcjonariuszy Straży Granicznej, a także wielu cywilów - przedstawicieli elit społecznych II RP. Z tą zbrodnią i jej konsekwencjami - mówił prezydent - Polacy nigdy się nie pogodzili.
- To była zbrodnia ludobójstwa, popełniona przez Sowietów na zupełnie bezbronnych ofiarach. Nigdy nie została ukarana. Zamiast tego mieliśmy kłamstwo katyńskie. Wmawianie światu, że to nie sowiecka Rosja odpowiada za tę straszliwą zbrodnię, ale nazistowskie Niemcy. Wbrew faktom, wbrew logice, z pełną premedytacją - mówił Andrzej Duda.
"Kłamstwo katyńskie wraca do łask"
Prezydent powiedział, że w "logice kłamstwa katyńskiego" nie było także miejsca na prawdę dotyczącą wojennego wejścia Związku Sowieckiego do Polski 17 września 1939 roku, prawdę o pakcie Ribbentrop - Mołotow czy o sojuszu sowieckiej Rosji i nazistowskich Niemiec, prawdę o innych zbrodniach sowieckich popełnionych na Polakach. - Mieliśmy jedynie narrację o "wielkim rosyjskim zwycięstwie nad faszyzmem" - dodał.
Polski przywódca zauważył, że w historii Rosji był krótki epizod - lata 90. - kiedy przyznano się do zbrodni katyńskiej, jednak śledztwo w tej sprawie zostało umorzone i nic więcej z tym nie zrobiono. Dziś zaś Rosja Władimira Putina wraca do gloryfikacji Stalina, ZSRR, a kłamstwo katyńskie znów wraca do rosyjskiego mainstreamu debaty historycznej.
- Zapomniane i nieukarane zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciw ludzkości budują poczucie bezkarności sprawców. Tworzą przyzwolenie dla ich następców i naśladowców, którzy za ich przykładem popełniają podobne zbrodnie, gdy chcą dominować i decydować o losie innych państw i narodów - podkreślił Andrzej Duda.
- Widzimy to dzisiaj w pełni w trakcie brutalnej agresji Rosji przeciwko niepodległej i demokratycznej Ukrainie. Widzimy, jak kłamstwo jest wykorzystywane do usprawiedliwienia rosyjskich zbrodni na ludności cywilnej. Jak można w żywe oczy zaprzeczać faktom. W Polsce nie jest to dla nas żadnym zaskoczeniem. Ale wielu przedstawicieli zachodniego świata dopiero dziś odkrywa skalę rosyjskich manipulacji i zakłamania - dodał prezydent.
Zbrodnia katyńska przed międzynarodowymi trybunałami
Andrzej Duda zaznaczył, że z zakłamywaniem faktów i historii musimy w sposób zdecydowany walczyć, przeciwdziałać odwracaniu roli kata i ofiary. - Zło trzeba nazwać złem, zbrodnię trzeba nazwać zbrodnią - wyjaśnił.
W opinii głowy państwa "nierozliczenie zbrodni katyńskiej przez społeczność międzynarodową wydało zatrute owoce". Wiąże się to z brakiem sprawiedliwości dla krewnych ofiar tej zbrodni, a także z historycznymi konsekwencjami. Jednak - przypomniał prezydent - zbrodnia ludobójstwa się nie przedawnia.
- Dlatego będę domagał się rozstrzygnięcia tej sprawy przed międzynarodowymi trybunałami. Złożymy w najbliższym czasie odpowiednie wnioski. Ta zbrodnia musi zostać ostatecznie osądzona, a sprawcy nazwani. Będę także podejmował wszystkie możliwe kroki dyplomatyczne, aby świat o zbrodni katyńskiej nie zapomniał i konsekwentnie potępiał jej sprawców. Jesteśmy to winni tym, którzy zginęli, ale jesteśmy to winni również tym, którzy przez lata walczyli o prawdę i pamięć o Katyniu - zauważył prezydent.
Dodał także, że podobnie Polska będzie wspierać Ukrainę w jej dążeniu do ustalenia i ukaraniu sprawców rosyjskich zbrodni na jej terenie. - Zrobimy wszystko, aby ofiary ukraińskie nie musiały czekać na sprawiedliwość aż 80 lat - podkreślił.
12. rocznica katastrofy smoleńskiej. "Zginęli wspaniali ludzie"
Prezydent zwrócił uwagę na to, że od 12 lat rocznica zbrodni katyńskiej związana jest nierozerwalnie z katastrofą smoleńską, w której zginęli przedstawiciele polskiej elity politycznej III RP. Przypomniał, że w tragedii na lotnisku w Smoleńsku zginęli zarówno prezydent RP wraz z małżonką, ostatni prezydent RP na uchodźstwie, jak i politycy, parlamentarzyści, ministrowie, urzędnicy, duchowni różnych wyznań, działacze społeczni, żołnierze i funkcjonariusze.
- Wspaniali ludzie. Różniły ich często poglądy, życiorysy, ale łączyło ich to, że kochali Polskę i chcieli upamiętnić naszych rodaków pomordowanych w Katyniu. Wspominając tamtą wielką tragedię, zawsze powtarzam: w Smoleńsku zginęli najlepsi z nas. Jestem pewien, że Polska byłaby dzisiaj inna, lepsza, gdyby oni żyli - mówił Andrzej Duda.
Prezydent w swoim orędziu powiedział także, że do katastrofy smoleńskiej ma bardzo osobisty stosunek, bo zginął w niej jego mentor i nauczyciel - prof. Lech Kaczyński - ale zginęli także jego koledzy z pracy (wówczas Andrzej Duda pracował w Kancelarii Prezydenta). - Wszyscy straciliśmy, bo w katastrofie zginęli przedstawiciele całej klasy politycznej. Pamiętać o nich to wielkie zobowiązanie dla nas wszystkich, zobowiązanie do ciężkiej pracy na rzecz Polski każdego dnia - zaznaczył.
Andrzej Duda przypomniał, że w 2010 roku Polacy stali się wspólnotą, byli solidarni i zjednoczeni. Tej wspólnoty - jak podkreślił - nasz naród potrzebuje także dziś, w obliczu trwającej na Ukrainie wojny i rosyjskiego zagrożenia. I z tej solidarności - mówił - zdajemy dzisiaj jako naród egzamin. - Zdajemy go, niosąc pomoc milionom uchodźców z Ukrainy. Jestem niezwykle dumny z Polski i z moich rodaków, z Polaków - stwierdził.
"Realizujemy dziedzictwo Lecha Kaczyńskiego"
W orędziu głowy państwa przywołane zostały słowa Lecha Kaczyńskiego z Tbilisi z 2008 roku. Powiedział on wówczas, że "Europa Środkowa ma odważnych przywódców". Te słowa - ocenił Andrzej Duda - były słuszne, co najlepiej pokazuje prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, każdego dnia walczący o niepodległość swojej ojczyzny i apelujący do wolnego świata o przeciwstawienie się złu.
- Takim odważnym i dalekowzrocznym przywódcą był także sam prezydent Lech Kaczyński. Był przywódcą, który już kilkanaście lat temu próbował obudzić sumienia zachodniego świata, apelować do polityków, ostrzegać przed imperialną polityką Rosji Władimira Putina - mówił Andrzej Duda.
Przywołał wypowiedź prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który mówił, że w czasie wojny w Gruzji "Rosjanie pokazali swoją prawdziwą twarz" i "uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie". - Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego niecałe 20 lat temu imperium wracają, że znów dominacja będzie cechą tego regionu. Otóż nie będzie. Te czasy skończyły się raz na zawsze - mówił wówczas Lech Kaczyński.
- Robimy, jako Polska, wszystko, co w naszej mocy, by tak się właśnie działo. Dzisiaj to my realizujemy dziedzictwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wspierając w każdy możliwy sposób Ukrainę, pomagając uchodźcom, wzmacniając nasze własne bezpieczeństwo, odgrywając istotną rolę w polityce międzynarodowej. Wierzę głęboko, że wspólnie powstrzymamy imperium zła, że Rosja, zbrodnia i kłamstwo nie wygrają, że zwycięży dobro, prawda i wolność - podsumował prezydent Andrzej Duda.
PR24/prezydent.pl/ho