Jak podaje portal wPolitce.pl, Stala znany jest z bliskich kontaktów z Leonidem Swirydowem, rosyjskim agentem wyrzuconym już w 2006 roku z Czech a w 2014 roku z Polski.
Swirydow pracował dla agencji prasowej RIA Novosti, która powstała w 1991 roku pełniąc jednocześnie funkcję organizacji dającej dokumenty i możliwość zdobycia akredytacji dziennikarskiej rosyjskiej agenturze oraz dla polskojęzycznej wersji portalu Sputnik, będącego pasem transmisyjnym kremlowskiej dezinformacji - czytamy na wpolityce.pl.
To ten człowiek, Leonid Swirydow, opublikował kiedyś na Facebooku słynne zdjęcie z Moskwy, nazywając Grzegorza Brauna swoim przyjacielem i prezentując się z nim na tle Kremla. Ale nie tylko Braun jest "przyjacielem" Swirydowa - przypomina portal.
Według czeskich źródeł Swirydow to agent FSB. Są jednak przesłanki by bardziej wiązać go ze Służbą Wywiadu Zagranicznego, bo mężczyzna był koordynatorem "dziennikarskich wycieczek" zagranicznych dziennikarzy do Petersburga i Moskwy w ramach Fundacji Gorczakowa. Fundacja działa przy rosyjskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych (na niektórych uroczystościach zjawia się sam Ławrow) i blisko współpracuje z ze słynnym Putinowskim think tankiem - Klubem Wałdajskim. Fundacja Gorczakowa proponuje dziennikarskim organizacjom pozarządowym w Rosji i Europie finansowanie (w ramach "grantów"), co jest naturalną praktyką zwyczajnego werbowania agentów dla Rosji. Swirydow był też powiązany z estońskim Sputnikiem, którego pracowników zatrzymano w zeszłym roku za współpracę z Rosją. To przydługie nakreślenie sylwetki towarzysza Leonida, uchodzącego za "eksperta ds. Polski" (czyli delegowanego na Polskę), pomoże nam teraz zrozumieć w czym Tomasz Stala, kandydat konfederacji na posła Rzeczpospolitej Polskiej, może być uznany za "człowieka Swirydowa".
Jak podaje portal, w 2018 roku Fundacja Gorczakowa organizuje kolejny "tour" dla dziennikarzy - tym razem z Polski. O innych uczestnikach tego wyjazdu - również powiązanych z Konfederacją - porozmawiamy innym razem. Dość wspomnieć, że na wycieczce był również Tomasz Stala, choć nie jest on i nie był dziennikarzem. Już samo zaproszenie jego osoby świadczy o tym, że musiał rokować specjalne nadzieje dla szefostwa Fundacji. Polscy dziennikarze spotkali się w Rosji m.in. z Leonidem Draczewskim, rosyjskim dyplomatą, dyrektorem Fundacji, dawniej ambasadorem Federacji Rosyjskiej w Polsce i wiceminstrem spraw zagranicznych. Czas wolny uczestnikom wydarzenia umilał Leonid Swirydow. Po powrocie Stala opisał swoje relacje z podróży drwiąc ze straszenia Rosjanami, którzy niby to chcieliby czołgami wjechać do Polski. Bronił też Swirydowa, zapowiadając sporządzenie filmowej relacji, która "traktuje o antyludzkim, bezwzględnym i bezprawnym działaniu ABW i państwa polskiego w stosunku do rosyjskiego dziennikarza Leonida Swirydowa" - pisze portal wPolitye.pl
Jak wiemy z nieoficjalnych źródeł z Częstochowy Tomasz Stala pozostaje w bliskich stosunkach z oficjalnie prorosyjskimi działaczami i aktywistami, m.in. doktorem Leszkiem Sykulskim. To w siedzibie przedsiębiorstwa Stali miało odbyć się spotkanie założycielskie ruchu "antywojennego", czyli de facto zmierzającego do zatrzymania pomocy zbrojnej dla broniącej się Ukrainy. Sykulski nawet po inwazji oficjalnie wyrażał poparcie dla Rosji i publikował swoje zdjęcia z ambasadorem Andriejewem - czytamy na wpolityce.pl.
Jak dodaje portal, sam Stala powiązany jest także finansowo z Tomaszem Gryguciem - prorosyjskim działaczem, który Ukrainie życzył "zagłady nuklearnej" a podczas antyłukaszenkowskich protestów na Białorusi przepraszał Łukaszenkę za Polskę.
Źródło:wpolityce.pl