Zanim Rosja wysłała wojska na Ukrainę 24 lutego, kraj ten był w stanie wyeksportować do 6 milionów ton pszenicy, jęczmienia i kukurydzy miesięcznie, ale eksport spadł do zaledwie 300 000 ton w marcu i 1,1 miliona w kwietniu. Rząd chce zwiększyć ten poziom do 2 milionów, ale napotyka na logistyczne wąskie gardła - od braku wagonów kolejowych, paliwa i ciężarówek po wagony towarowe o szerszym rozstawie szyn niż u sąsiadów - których pokonanie może zająć lata i kosztować miliardy dolarów. Obecnie Ukraina posiada w silosach co najmniej 20 milionów ton nadwyżki zboża, a firma konsultingowa APK-Inform szacuje, że kolejne 40 milionów ton może być dostępne na eksport, gdy latem tego roku nadejdą kolejne zbiory.
Nadwyżki Ukrainy kluczowe dla świata
- W Afryce i w innych krajach panuje głód. Widzieliśmy dynamikę populacji, której z roku na rok brakuje żywności - powiedział Roman Rusakov, starszy urzędnik w ukraińskim ministerstwie rolnictwa. - Nie wyobrażam sobie, co mogłoby się stać, gdyby Ukraina nie wysyłała nadwyżek eksportowych z przyszłego sezonu. Porty są niezbędne. Ale mimo to z pewnością poprawimy naszą logistykę kolejową. W międzyczasie powstaną porty (rzeczne), które będą dobrze spełniały swoje zadanie. Ale czy to wystarczy, aby osiągnąć cel, jakim jest 6-7 milionów miesięcznie? Nie ma mowy. Pierwszym zadaniem jest osiągnięcie 2 milionów - dodał.
Ceny pszenicy skoczyły w marcu do rekordowo wysokich poziomów, a gwałtowny wzrost cen żywności wywołał protesty w krajach rozwijających się, a także przyczynił się do przyspieszenia inflacji na całym świecie. Organizacja Narodów Zjednoczonych próbuje pośredniczyć w zawarciu porozumienia, które umożliwiłoby transport ukraińskiego zboża z portów nad Morzem Czarnym, takich jak Odessa. Rosja zapowiedziała, że w ramach porozumienia chce zniesienia sankcji, a także oskarżyła Ukrainę o eksploatację własnych wód.
Powolne rozwiązania
W Odessie nad portem górują ogromne silosy zbożowe, a statki wypełnione zbożem stoją zacumowane przy nabrzeżu, czekając na dzień, w którym będzie można wynegocjować bezpieczne przejście.
- Odessa musi zostać ponownie otwarta, a my musimy zawrzeć porozumienie w sprawie jej ponownego otwarcia. Trzeba przedyskutować to dyplomatyczne rozwiązanie - powiedział Pierre Vauthier, odpowiedzialny za Ukrainę w Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa.
Bez dostępu do morza Ukraina koncentruje się na alternatywnych szlakach, aby osiągnąć cel 2 milionów ton miesięcznie. Ministerstwo ma nadzieję wysyłać 700-750 tys. ton miesięcznie z dwóch małych portów nad Dunajem do Rumunii, skąd będą one transportowane do Afryki Północnej i Azji. Pozostała część będzie transportowana do Europy drogami i koleją. Na razie jednak prace idą powoli.
W ciągu pierwszych 22 dni maja drogą lądową wyeksportowano zaledwie 28 tys. ton. Jeśli chodzi o kolej, to jest to bardziej obiecująca opcja, ale nadal skomplikowana i kosztowna. Pociągi na Ukrainie muszą zatrzymywać się na granicach kraju, ponieważ rozstaw torów kolejowych jest o 9 cm szerszy niż u jej europejskich sąsiadów. Zboże jest następnie przeładowywane do wagonów w innych pociągach lub podnoszone na węższe wagony, co zabiera czas i ogranicza możliwości eksportu.
Po przejściu kontroli kolejną przeszkodą jest brak możliwości magazynowania w europejskich portach, gdzie dziesiątki tysięcy ton zboża trzeba umieścić w elewatorach portowych, zanim będzie można je później załadować na statki towarowe.
Plony będą wysokie
Na Ukrainie Serhii Yarosh, kierownik spichlerza i młyna Mlybor w Czernihowie na północ od stolicy kraju, Kijowa, obserwuje ciężarówki załadowane kukurydzą, której nie można już tam mielić ze względu na zniszczenia podczas ostatnich walk. Stosy łusek pocisków leżą na ziemi obok magazynu zniszczonego w wyniku bezpośredniego trafienia. W pobliżu mężczyźni pracują przy usuwaniu trawy ze starych torów kolejowych, aby zapewnić kolejną trasę transportową przed spodziewanymi przez Yarosha obfitymi zbiorami z pól naznaczonych kraterami po ostrzale.
- Jakość plonów na polach jest bardzo dobra. Zimowe mrozy nie miały na nią negatywnego wpływu. Dlatego spodziewamy się bardzo dobrych zbiorów. Żniwa muszą być dobre. Jeśli społeczność międzynarodowa rzeczywiście troszczy się o ludzi w innych krajach, musimy zacząć wspólnie myśleć o tym, jak rozwiązać kwestie logistyczne - powiedział.
PR24/ho