„Gołym okiem widać, ze sankcje są nieskuteczne. Po pierwsze, Rosja nadal prowadzi wojnę, a po drugie Rosja dalej bogaci się. Otrzymuje olbrzymie ilości pieniędzy ze sprzedaży swoich surowców. To znaczy, że ten rodzaj sankcji, jaki zastosowano, który dotyka władzy, technologii, niektórych operacji finansowych, jest nieskuteczny. Od dawna uważam, że sankcje powinny dotknąć całe społeczeństwo rosyjskie” – powiedział.
Dodał, że „to nie jest wojna Putina z Ukrainą, ale jest to wojna Rosji z Ukrainą”. „Według wszelkich badań opinii publicznej, ponad 80 proc. Rosjan popiera te wojnę. W związku z tym to powinny być sankcje, które totalnie wykluczą Rosjan z naszej cywilizacji, czyli wyrzucenie z UE celebrytów, sportowców, naukowców, techników, stypendystów, turystów itd. To się nie dzieje” – wskazał.
Jego zdaniem, choć rosyjskie aktywa zostały zamrożone w UE, to już trudniej będzie ich użyć do odbudowy Ukrainy.
„Wykorzystanie tych aktywów wymagałoby ich nacjonalizacji. To jest utrudnione, ponieważ w naszych gospodarkach rynkowych nacjonalizacja wymaga zmian prawnych, a w niektórych przypadkach zmian konstytucyjnych. W związku z tym można było zamrozić te rosyjskie środki, ale trudniej będzie ich użyć, bo musiałby zostać znacjonalizowane, a to w wielu przypadkach jest trudne lub wręcz niemożliwe” - powiedział.
W opinii Witolda Waszczykowskiego, obecnie w UE nie mówi się już o kolejnych unijnych sankcjach, a pojawiają się zupełnie inne głosy, jak te wzywające do powrotu do projektu Nord Stream 2 czy „odblokowania” Kaliningradu.
Jak powiedział, słowami kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który wezwał Litwę i Unię Europejską do zniesienia ograniczeń w transporcie towarów z Rosji do Kaliningradu, nie był zdziwiony.
„Napisałem wręcz, że jeśli Rosja zażąda korytarza z Białorusi do Kaliningradu wzdłuż przesmyku suwalskiego, to państwa Europy Zachodniej, Niemcy, Francja, będą chciały, żeby taki korytarz powstał ze względów humanitarnych. To znaczy, że los Rosjan jest bardziej ceniony przez te kraje, niż kwestia bezpieczeństwa Polski, czy Litwy, a tym bardziej kwestia życia i śmierci Ukrainy” – powiedział.
PAP/ks