Jak dodał, od tego czasu powstała infrastruktura przeciwpowodziowa, w tym zbiorniki, które nadal mają rezerwę pojemności.
"Należy się spodziewać mniejszej skali (powodzi - PAP), jeśli chodzi powierzchnię kraju, natomiast lokalne podtopienia i powodzie błyskawiczne to są fakty i będziemy tego ofiarami przez najbliższe kilkanaście, kilkadziesiąt godzin" - powiedział w sobotę premier Donald Tusk podczas konferencji w Nysie, porównując obecną sytuację z powodziami w latach 1997 i 2010.
"Na pewno jesteśmy zdecydowanie lepiej przygotowani do działania - bez porównania lepiej niż w 1997 r. i znacznie lepiej niż w 2010 r." - zapewnił premier. Jak wskazał, od tego czasu powstała bardzo solidna infrastruktura przeciwpowodziowa, "w tym zbiorniki, które chronią Oławę i Wrocław na wypadek bardzo dużej wody".
Donald Tusk podkreślił, że mimo dramatycznie intensywnych opadów, sytuacja jest ciągle nie najgorsza i zbiorniki wciąż mają rezerwy pojemności. "Praca na zbiornikach wymaga pełnej koordynacji. Trzeba będzie czasami spuszczać wodę, częściowo podnosić na niektórych odcinkach, aby cały czas mieć elastyczną rezerwę na wypadek większej wody" - powiedział szef rządu. Jak dodał, najbliższa noc będzie "dramatycznym wyzwaniem dla wszystkich".
Premier odniósł się również do współpracy ze stroną czeską i zarzutów, że zrzuty wody z czeskich zbiorników zwiększają zagrożenie powodziowe w Polsce. "Byłbym ostrożny wobec formułowania takich zarzutów. Mamy wystarczająco dużo problemów z powodu wody z nieba, żeby szukać niepotrzebnych emocji w relacjach z sąsiadami. Współpraca między administracjami rządowymi i wymiana informacji jest pełna. W tej chwili nie mam powodu, by stwierdzić, że jakieś poważne zagrożenia w Polsce wynikają z nieodpowiedzialnego działania strony czeskiej" - zaznaczył.
Tusk skomentował również prognozy czeskich służb meteorologicznych, które są gorsze niż te w 1997 roku, w czasie "powodzi tysiąclecia". "Prognozy, i w Czechach, i w Polsce są korygowane i co jakiś czas się zmieniają. Zdarzenia pogodowe nie są do końca przewidywalne" - stwierdził. Jak podkreślił, należy brać pod uwagę najbardziej wymagający rozwój sytuacji. "Musimy być zmobilizowani na wypadek scenariusza najbardziej negatywnego" - podsumował.
IAR/PAP/ks