Najlepszym sprawdzianem broni jest realny konflikt zbrojny. Tak było z wojną w Gruzji, gdy w sierpniu 2008 zadebiutowały bojowo polskie naręczne rakiety przeciwlotnicze Grom z zakładów Mesko.
Polskie Gromy zestrzeliły 13 różnego typu statków powietrznych z Rosji, osiągając skuteczność na poziomie 97 procent. Rakieta powstała jako daleko idące rozwinięcie poradzieckich, licencyjnych rakiet Strzała-2M, które zostały skopiowane z amerykańskich rakiet na podczerwień Redeye, zdobytych w Wietnamie.
Polscy konstruktorzy postawili nacisk na skuteczność głowicy bojowej, która skutecznie odróżnia cele pozorne (flary, elektroniczne wabiki) od prawdziwych samolotów i śmigłowców. Potem poszli krok naprzód i opracowali rakiety Piorun, uważane przez wielu ekspertów za najskuteczniejsze na świecie, które zdeklasowały słynne Stingery z USA.
O tym, że tak jest, świadczy fakt kupienia partii Piorunów przez amerykańską armię oraz takie kraje jak Norwegia i Estonia. Z kolei Litwa i Finlandia kupiła rakiety Grom.
Rakiety Grom i Piorun są wykorzystywane także w mobilnych zestawach Poprad, które chronią kolumny wojsk. Pioruny, jako jedyne tego typu rakiety naręczne na Ukrainie, potrafią zestrzelić samoloty i śmigłowce także w nocy.
Legendarny Krab
Polskie armatohaubice Krab o natowskim kalibrze 155 mm pokazały, że w wojnie na Ukrainie są skuteczniejsze niż niemieckie Panzehaubitze 2000, które są dość zawodne.
Dla Rosjan zwalczanie Krabów z Huty Stalowa Wola jest obecnie priorytetem, bo okazało się, że nasze pojazdy wykorzystujące system kontroli ognia Topaz oraz bezpilotowce Flyeye (oba z polskiej firmy WG Group, dawna nazwa: WG Electronic) rozbijają ich zgrupowania wojsk. Kraby mają większy zasięg ognia niż rosyjskie haubice 152 mm Msta, są odporne na uszkodzenia, łatwe w obsłudze i naprawie.
Nieprzypadkowo Rosjanie za pomocą dronów Lancet i sił specjalnych wręcz polują na haubice z Polski. Ukraińska armia już zamówiła kolejne Kraby za pieniądze z UE i USA. Krab powstał jako pojazd, który ma licencyjną armatę z Wielkiej Brytanii oraz podwozie haubicy K9 Thunder z Korei Południowej.
Warto przypomnieć, że konflikt na Wschodzie pokazał skuteczność haubic na podwoziu ciężarówek, takich jak słowackie Dana, Zuzana, francuskie Caesar oraz szwedzkie Archer. Polska zbrojeniówka opracowała podobny pojazd o nazwie Kryl.
Licencja na Fonet dla Szwecji i USA
Warto w tym miejscu przypomnieć, że WB Group z Ożarowa Mazowieckiego opracowało skuteczny system Fonet do komunikacji wewnątrz pojazdów o otwartej architekturze informatycznej. Jest tak dobry, że używany jest we wszystkich polskich pojazdach nowej generacji, a USA kupiły licencję dla US Marines, a Szwecja - dla swoich wojsk pancernych.
WB Group opracowała do rozpoznania celów dla artylerii drona o nazwie FlyEye, który działa razem z Krabami na Ukrainie. Okazał się najskuteczniejszym i najtrudniejszym do zniszczenia bezpilotowcem po stronie ukraińskiej, pozostawiając w cieniu nawet tureckie Bayraktary TB2.
Realny konflikt pokazał, że ani jednego "Latającego Oka" nie udało się Rosjanom ściągnąć na ziemie. W wypadku elektronicznego ataku na jego system sterowania dron z Polski przechodzi na system autonomicznego zarządzania lotem (leci po trasie ustalonej jeszcze w bazie lub do niej powraca).
Drugim dronem z WB Group jest dron samobójczy Warmate, masowo używany przez wojska ukraińskie. Oba typy dronów są na wyposażeniu polskiej armii, Ukraina chce zamówić kolejne. Drony Warmate już trafiły do odbiorców w innych krajach (nie podano do jakich).
Grot z Radomia lepszy niż konkurencja
Karabinek Grot – polski karabinek automatyczny, opracowany w ramach programu badawczo-rozwojowego "Modułowy System Broni Strzeleckiej kalibru 5,56 mm", realizowanego w projekcie Tytan.
Wbrew histerii rozpętanej w Polsce wokół karabinka MSBS Grot, okazał się on na Ukrainie skuteczną i chwaloną przez żołnierzy bronią. Warto przypomnieć, że te medialne ataki miały na celu bardzo konkretny cel.
Bundeswehra była niezadowolona z karabinków HK G36, które w Afganistanie okazały się niecelne, bo łatwo się przegrzewały ich lufy. Dlatego lobbyści z Niemiec usiłowali wypchnąć je do Polski i Ukrainy oraz na inne rynki. Niestety udało się to w przypadku Litwy, ale polskie Groty już trafiają na rynek afrykański.
Grot ma konstrukcję modułową, co oznacza, że może być bronią dla załóg czołgów (krótsze wersje), standardowe dla piechoty, a także specjalistyczne dla snajperów (wersja z podstawą, optoelektroniką, dłuższą lufą). Groty są już masowo zamawiane przez polskie wojsko, jest nimi zainteresowana także armia ukraińska.
Warto też przypomnieć, że Fabryka Broni w Radomiu oferuje w USA nowego typu pistolety VIS, już zamówione dla polskiej armii oraz sportowe (czyli nie automatyczne) wersje karabinków Beryl, które są rozwinięciem słynnego AK-47.
Rosomak z Huty Stalowa Wola
Po wielu latach prób i badań transporter kołowy Rosomak, wytwarzany na licencji fińskiej Patrii, został wprowadzony do produkcji seryjnej i przekazany do użytku w polskiej armii.
W ostatnich tygodniach, po przekazaniu na Ukrainę używanych Rosomaków, okazało się, że Kijów za pieniądze z UE i USA zamówił w Siemianowicach Śląskich, gdzie jest fabryka tej broni, 100 nowych pojazdów.
Rosomak sprawdził się w Afganistanie, nie tylko z powodu bardzo skutecznej armaty Bushmaster kalibru 30 mm, ale przede wszystkim z powodu dużej odporności na miny, co krótce docenią wojska ukraińskie.
Na podwoziu Rosomaka powstał również moździerz Rak kalibru 120 mm, uważany za jeden z najlepszych na świecie. Rak został zamówiony przez Ukrainę w polskich zakładach.
Dla kolejnych Rosomaków oraz nowych gąsienicowych transporterów Borsuk, opracowano od podstaw w Polsce automatyczną wieżę ZSSW-30, która jest uważana za jedną z trzech najlepszych na świecie.
Jest wyposażona w stabilizowaną 30 mm armatę, karabin maszynowy oraz pociski przeciwpancerne Spike, produkowane na izraelskiej licencji w zakładach Mesko, należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Z pewnością nabywców na flance wschodniej NATO znajdzie Borsuk, gdyż jest dobrze opancerzony, uzbrojony i potrafi pływać, co jest ewenementem wśród nowych pojazdów pancernych opracowywanych na Zachodzie.
Duże perspektywy eksportowe rysują się także przed systemami do zwalczania dronów opracowanymi w ZM Tarnów, polskimi radiostacjami z Radmoru (należą do WB Group), a także systemami radarowymi, w dziedzinie których osiągnęliśmy 100-procentową samowystarczalność.
Broń z Korei Południowej umożliwi pozyskanie nowych rynków?
Polskie zakłady zbrojeniowe bardzo liczą na to, że budowane w Polsce czołgi K2 Black Panter oraz haubice K9 Thunder, oparte na planach konstrukcyjnych i komponentach z Korei Południowej przejdą daleką idącą polonizację produkcji podzespołów.
A z czasem gdy powstanie w kraju nowa, zamówiona przez MON wersja czołgu o oznaczeniu K2PL, polskie firmy mają nadzieję, że będą brały udział w ich eksporcie czołgów na inne rynki, choćby jako dostawcy usług serwisowych lub części zamiennych.
Coraz więcej krajów wschodniej flanki NATO chce posiadać wojska pancerne. Jeżeli kupią K2 i K9, wtedy ich centra serwisowe będą w Polsce.
Podobnie może być z samolotami szkolno-bojowymi FA-50 też z Korei Południowej, jego producent czyli koncern KAI też zapowiedział powstanie centrum serwisowego w naszym kraju.
Pierwsze dwa egzemplarze już trafiły do Polski i będą zaprezentowane na warszawskiej defiladzie 15 sierpnia. Dla krajów takich jak Litwa, Łotwa i Estonia, które nie posiadają samolotów bojowych, odrzutowce typu FA-50 będą atrakcyjną ofertą.
Nasze firmy już naprawiają uszkodzone Leopardy z Ukrainy. I mają ku temu niezbędne kompetencje, skoro potrafiły zmodernizować stare Leopardy 2 do nowoczesnego standardu Leopard 2PL.
Plany ekspansji Seulu w Europie i krajach NATO mogą dać polskiej zbrojeniówce impuls do rozwoju i eksportu. Takie są ustalenia dwustronnych umów licencyjnych z Hyundai Rotem, co irytuje europejskich producentów, którzy produkcję wozów pancernych sprowadzili do poziomu manufaktury.
Śmigłowce ze Świdnika i Mielca
Warto na koniec przypomnieć, że należące do koncernu Lockheed Martin zakłady lotnicze w Mielcu produkują śmigłowce Black Hawk, eksportowane do wielu krajów świata.
Podobnie jest z należącymi do firmy Leonardo zakładami ze Świdnika, gdzie montowane są nowe generacje helikopterów eksportowane do wielu państw. To także część polskiej zbrojeniówki. Warto przypomnieć, że tylko Amerykanie byli zainteresowani zakładami w Mielcu.
PZL Świdnik był w lepszej sytuacji, ale po opracowaniu Sokoła i Puszczyka potrzebował środków na rozwój nowych konstrukcji.
PR24/PAP/IAR/Defence24.pl/SW/dad