Pierwsza kluczowa data to 31 sierpnia zeszłego roku. Polski sąd wydaje nakazy aresztowania poza granicami kraju: europejski oraz ten obowiązujący w Zjednoczonym Królestwie. W trzy dni później Brytyjczycy zatrzymują Michała K.
Były prezes RARS przyjechał wcześniej do stolicy Królestwa. Jak zapewniał, nie po to, by uciec czy się ukryć, ale po to by znaleźć nową pracę. "Chcę wrócić do Polski w momencie, gdy będę miał gwarancję uczciwego procesu" - mówił portalowi wPolityce.pl.
Zamiast pracy - rozprawa. Michał K. staje przed sądem w Londynie. Prawnicy informują, że nie chce on wrócić do Polski. Założyciel londyńskiej kancelarii Gościmski Solicitors podkreśla wtedy rozmowie z Polskim Radiem, że w przypadku braku zgody oskarżonego procedura automatycznie się wydłuży. Najczęściej czas ten liczony jest w miesiącach, ale są wyjątki. - Jeśli chodzi o maksymalny czas to pamiętam przypadki, że walka była dość długa: dwa lata - tłumaczył Alexander Gościmski.
Areszt w XIX-wiecznym więzieniu
Sąd decyduje o zatrzymaniu Michała K. w pamiętającym XIX wiek więzieniu w Wandsworth na południu stolicy. Tam były szef agencji ma czekać na rozprawę ws. ekstradycji. Trzy razy obrona wnioskuje, by czekał na nią wolności. Trzy razy sąd mówi "nie". Nie pomagają poręczenia od polityków Zjednoczonej Prawicy ani coraz większe sumy proponowanego zabezpieczenia finansowego.
Mijają miesiące. Pod koniec roku sąd decyduje o przesunięciu daty rozprawy ekstradycyjnej. To już nie luty, a lipiec. W zeszłym miesiącu sąd w końcu zgadza się, by Michał K. czekał na nią na wolności. Stawia kilka warunków, w tym - jak informują służby prasowe sądu - wpłatę ponad 560 tysięcy funtów. Nim uda się je spełnić, miną niemal dwa tygodnie.
Późnym poniedziałkowym popołudniem do sądu dociera wiadomość o wpłynięciu kaucji do depozytu. Pracownicy wysyłają więc zawiadomienie do więzienia w Wandsworth, że mężczyzna może je opuścić.
7-miesięcy na rozprawę
Siedem miesięcy minie natomiast, nim rozpocznie się rozprawa, która odpowie na pytanie: "Czy Michał K. zostanie wysłany do Polski?". Do tego czasu były szef RARS musi między innymi mieszkać pod wskazanym adresem, którego nie może opuszczać w nocy. Jego paszport i dowód osobisty zostały zarekwirowane. Nie będzie mógł wyłączyć telefonu. Na liście jest też gotowość do regularnego meldowania się na komisariacie.
Michał K. zaprzecza zarzutom polskiej prokuratury, a część polityków opozycji uważa, że są one polityczne. - Jestem osobą niewinną, to co mnie spotkało to ewidentnie fala hejtu i oczerniania, która rozpoczęła się jeszcze na wiele miesięcy przed aresztowaniem - deklaruje były szef RARS po opuszczeniu więzienia w Wandsworth.
Czy należał do zorganizowanej grupy przestępczej? Czy przekroczył uprawnienia i nie dopełnił obowiązków, by się wzbogacić? To pytania dla polskiego sądu, nie brytyjskiego. By na nie odpowiedzieć najpierw musi dojść do ekstradycji. Proces ekstradycyjny rusza 21 lipca. Potrwać ma pięć dni.
IAR/dad