Dziennikarzom "Bilda" udało się dotrzeć do 6-stronicowego dokumentu, który trafił do duńskiej komisji odwoławczej ds. energetyki. Polscy ekolodzy przekonują w nim m.in., że spółka budująca gazociąg (Nord Stream 2 AG) nie była w stanie dostarczyć wystarczających dowodów, że nie będzie on miał negatywnego wpływu na obszary chronione leżące wzdłuż trasy.
Ponadto - zdaniem PKE - nie złożono wszystkich niezbędnych dokumentów wymaganych przy staraniu się o pozwolenie na budowę gazociągu, relacjonuje "Bild". Zamiast tego spółka córka Gazpromu przedstawiła "mgliste opnie" i "nieaktualne ekspertyzy", naruszając art. 4 konwencji o ocenach oddziaływania na środowisko w kontekście transgranicznym (ESPOO).
Polskie stowarzyszenie domaga się w związku z tym, by pozwolenie wydane przez Duńską Agencję Energii na budowę gazociągu przez morską wyłączną strefę ekonomiczną Danii zostało cofnięte i/lub poprawienia błędów i upublicznienia dokumentacji.
Skarga na decyzję Duńskiej Agencji Energii wpłynęła do komisji odwoławczej (Energiklagenaevnet) przed 27 listopada. Dopiero teraz jednak "Bild" ujawnił jej autorów.
Według komisji odwoławczej wpłynięcie apelacji nie wstrzymuje zgody DEA na ułożenie gazociągu. Jak zauważa jednak niemiecki dziennik, na pewno powoduje to wzrost niepewności w Gazpromie. Rozpatrzenie skargi może potrwać od 17 miesięcy do 2 lat.
PAP/dad