Autor podkreśla, że trwająca od niedzieli wizyta na Ukrainie to druga zagraniczna oficjalna podróż polskiego prezydenta po reelekcji. Przypomina, że po raz ostatni oficjalną wizytę na Ukrainie Duda złożył w 2017 roku w Charkowie, po czym doszło do "najgłębszego w ostatnich dziesięcioleciach kryzysu w stosunkach między naszymi krajami". Ocenia, że obecna wizyta częściowo dała sygnał, że kluczowe problemy i spory pozostały w przeszłości.
Panczenko ocenia, że główną różnicą między wizytą Dudy na Ukrainie w 2017 roku i trwającą wizytą jest zmiana tonu rozmów. "Wtedy prowadzono dyskusję o sposobach wyjścia z kryzysu w stosunkach, dziś - są oświadczenia o braku sporów" - pisze.
Nowy duch w relacjach
Według Panczenki podpisana przez prezydentów Polski i Ukrainy Andrzeja Dudę i Wołodymyra Zełenskiego deklaracja świadczy o tym, że chęć "nowego ducha" w stosunkach między państwami jest obustronna. Zaznacza, że w prezydenckiej deklaracji "historycznemu sporowi poświęcono tylko trzy akapity", w których znalazło się miejsce zarówno dla polskich postulatów co do poszukiwań i ekshumacji ofiar, jak i ukraińskich - w sprawie opieki nad miejscami pamięci.
Publicysta zaznacza, że oprócz kwestii historycznych znalazł się tam też m.in. następujący akapit: "Potwierdzamy ważność ochrony praw mniejszości narodowych w Polsce i na Ukrainie, w tym oświaty, zgodnie z podjętymi zobowiązaniami międzynarodowymi i umowami dwustronnymi. Zasady funkcjonowania szkół mniejszości polskiej na Ukrainie i szkół mniejszości ukraińskiej w Polsce zostaną rozstrzygnięte umową pomiędzy naszymi rządami w odrębnym trybie".
Kijów nie chce kolejnych konfliktów z Warszawą
W artykule podkreśla się, że w przeciwieństwie do Węgier i Rumunii Polska do tej pory powstrzymywała się od głośnego krytykowania ukraińskiej ustawy o oświacie, przy czym niepublicznie przedstawiciele polskich władz niejednokrotnie wyrażali swoje niezadowolenie z powodu zniknięcia nauczania języka polskiego w ukraińskich szkołach. Od początku bieżącego roku szkolnego, kiedy ustawa formalnie zaczęła obowiązywać, niezadowolenie Warszawy wzrosło - ocenia. "Kijów to usłyszał i zdecydował, że nie będzie tworzyć nowego konfliktu" - czytamy.
Panczenko odniósł się też do podpisanej przez Grupę Kapitałową PGNiG i Fundusz Mienia Państwowego Ukrainy umowy, zgłaszającej akces PGNiG do procesu prywatyzacji ukraińskich aktywów energetycznych. Jak pisze autor, "to dosyć standardowa umowa, którą podpisują wszystkie firmy, które mają zamiar wziąć udział w ukraińskiej prywatyzacji". "Czekamy więc na przyjście na ten rynek przedsiębiorstw państwowych, co może stać się przykładem dla całego polskiego biznesu" - dodał.
Nierozwiązane problemy na boku
Publicysta ocenił, że mimo pozytywnych wyników, wizyta Dudy nie jest "przełomem". "W większym stopniu można mówić, że strony odłożyły na bok nierozwiązane problemy, które jeszcze parę lat temu przeszkadzały w pełnowartościowej współpracy" - dodaje.
Jak pisze Panczenko, "trzy lata temu polityczne tło w Polsce nie sprzyjało pogłębieniu stosunków z Ukrainą bez rozwiązania historycznych sporów - władze uznawały za bardziej korzystne pod względem wyborczym oświadczenia o winie za zbrodnię wołyńską". "Teraz sytuacja się zmieniła i to daje szansę na wzmocnienie współpracy, z jakiej Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski próbują skorzystać" - wskazuje. Zaznacza przy tym, że w Polsce również teraz są siły, które będą krytykować Dudę nawet za obecny postęp w dialogu z Ukrainą.
"Warto, by Ukraina w jak najpełniejszy sposób skorzystała z możliwości, które daje polepszenie stosunków z Polską. Nie można bowiem zapominać, że to „okno możliwości” może zamknąć się bardzo niespodziewanie" - podsumowuje Panczenko.
IAR/PAP/dad