Osoba, u której wykryto nową mutację koronawirusa, zachorowała 23 grudnia i była wówczas objęta standardowym nadzorem – poinformował minister zdrowia Adam Niedzielski.
Według ekspertów nowy wariant koronawirusa nie powoduje innych objawów ani ostrzejszego przebiegu COVID-19, natomiast jest dwukrotnie bardziej zakaźny. Doktor Michał Sutkowski z Kolegium Lekarzy Rodzinnych uważa, że właśnie z powodu podwyższonej zakaźności mutacja jest niebezpieczna.
Zdaniem Śląskiego Państwowego Inspektora Sanitarnego Grzegorza Hudzika pojawienie się brytyjskiej mutacji w Polsce oznacza, że transmisja wirusa w środowisku występuje mimo obostrzeń. Grzegorz Hudzik podkreślił, że we wszystkich krajach europejskich wprowadzane, a niejednokrotnie zaostrzane są restrykcje, które mają ograniczyć transmisję koronawirusa.
Potwierdzenia pierwszego przypadku brytyjskiego szczepu w Polsce dokonano w prywatnym laboratorium w Złotnikach w woj. wielkopolskim. Natomiast od 25 stycznia ruszają badania w sieci laboratoriów, koordynowane przez Małopolskie Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego pod kierownictwem prof. Krzysztofa Pyrcia. Do badań trafiło już pierwszych sto próbek. Zespół profesora będzie próbował ustalić liczbę przypadków brytyjskiego wariantu koronawirusa w Polsce.
Firmy produkujące szczepionki przeciw COVID-19 na razie zapewniają, że ich preparaty działają na wszystkie 6 wykrytych dotąd mutacji, w tym na wariant brytyjski. Potwierdza to dr Michał Sutkowski.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przyznała, że w Unii rosną obawy z powodu pojawiania się nowych wariantów patogenu. Liderzy krajów unijnych zgodzili się na utworzenie ciemnoczerwonych stref zakażeń i na zwiększenie badań na obecność mutacji. Holandia wprowadziła nocną godzinę policyjną, a Portugalia z powodu nowej odmiany koronawirusa zamknęła szkoły i zawiesiła loty z Wielkiej Brytanii. Francja od niedzieli wprowadza obowiązek testowania przyjezdnych na swoich granicach.
IAR/ep