"Jeszcze musimy się trzymać, jeszcze musimy się bronić" - podkreślił przemówieniu po 17. dniu wojny, które opublikowano w nocy w mediach społecznościowych. Wołodymyr Zełenski zwrócił się do Ukraińców, aby każdego dnia i każdej nocy starali się zadawać wrogowi jak najdotkliwsze straty na wszystkich frontach: "Pod Żytomierzem, Kijowem, Czernihowem, Sumami, Charkowem, Ługańskiem, Donieckiem i Mariupolem. Na południu. Oraz na froncie dyplomatycznym. Z taką taktyką i wiarą w nasze siły przyjdziemy po to, co nasze. Przyjdziemy do Melitopola i do Heniczeska, wszędzie tam, gdzie nasza ziemia. I niech okupanci i ich kolaboranci wiedzą, że Ukraina im nie wybaczy. Nikomu, niczego."
Wołodymyr Zełenski wezwał również kraje Zachodu do większego wsparcia Ukrainy w walce z rosyjską agresją, ponieważ - jak powiedział - walka nie toczy się tylko o jego kraj, ale o całą Europę. "Zło, które bombarduje pokojowe miasta, które strzela do karetek i wysadza w powietrze szpitale, nie zatrzyma się na jednym kraju" - mówił prezydent Ukrainy.
Nocny atak na poligon - Centrum Operacji Pokojowych i Bezpieczeństwa - w Jaworowie pod Lwowem. Według informacji przekazanych przez służby mera Lwowa Rosjanie wystrzelili osiem rakiet skierowanych w centrum. Wybuchy były słyszalne także w samym Lwowie. Cztery godziny po ostrzale przez miejscowość przejeżdżał reporter IAR. Paweł Pawlica relacjonował, że w stronę Jaworowa mijało go wiele patroli policji oraz karetek pogotowia. Oficjalnych danych wojsko jeszcze nie podaje - ale według ukraińskich mediów - są ofiary śmiertelne i ranni.
W samym Jaworowie na punktach kontrolnych kilkudziesięciu żołnierzy wojsk obrony terytorialnej sprawdzało każdy samochód wjeżdżający do miejscowości. Jeden z żołnierzy powiedział, że na poligon i okoliczne posesje spadło 8 pocisków i że nikt nie jest wpuszczany w pobliże miejsca ostrzału.
W Jaworowie - 25 kilometrów od polskiej granicy - znajduje się poligon - to tam w ubiegłym roku odbywały się wspólne ćwiczenia z wojskami natowskimi. Teraz miały tam stacjonować wojska obrony terytorialnej. Dziś także ostrzelane zostało - już po raz kolejny - lotnisko w Iwano-Frankiwsku. Służby apelują o nieumieszczanie w sieci żadnych zdjęć z miejsc, które zostały ostrzelane - żeby informacje te nie trafiły do rosyjskich wojsk.
Ukraińskie wojsko zniszczyło kolejne stanowisko dowodzenia rosyjskich wojsk. Poinformował o tym na facebooku dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerij Załużny. "Mniej o jeszcze jedno stanowisko dowodzenia rosyjskich sił okupacyjnych na naszym terytorium. Witamy w piekle!" - napisał Załużny.
Ukraiński wywiad oskarża Rosjan o ostrzelanie konwoju humanitarnego, który opuszczał miejscowość Peremoha na przedmieściach Kijowa. Według ukraińskich służb w ostrzale zginęło 7 osób, w tym jedno dziecko.
Ukraiński wywiad pierwotnie informował, że konwój poruszał się tzw. zielonym korytarzem, który był wcześniej uzgodniony z Rosjanami. Później jednak zdementował tę informację podając, że konwój opuścił miejscowość na własną rękę. Wywiad Ukrainy zaapelował przy tym do cywilów, by korzystać tylko z bezpiecznych, uzgodnionych wcześniej dróg ewakuacji z miast.
Według danych z tego tygodnia, korytarzami humanitarnymi z oblężonych przez Rosjan ukraińskich miast udało się ewakuować ponad 80 tysięcy cywilów. Kobiety, dzieci i osoby chore ewakuowano m.in. z Trościanca, Sum, Iziumu i kilku podkijowskich miast.
IAR/ks