Pielgrzymka w założeniu od początku przebiegała trasą Białystok-Grodno-Wilno, czyli przez Białoruś i Litwę.
W ubiegłym roku - wtedy ze względu na obostrzenia związane z pandemią koronawirusa - pątnicy jednak nie szli przez Białoruś, a na granicę białorusko-litewską zostali przewiezie autokarami. W tym roku jest podobnie, więc pielgrzymka ma trasę Białystok-Wilno.
W Polsce przewidziano dwa etapy, z noclegami w Szudziałowie, a potem w Kuźnicy, gdzie zwykle pątnicy przekraczali granicę z Białorusią. Trzeciego dnia, z Kuźnicy autokary zabiorą ich do Ejszyszek, leżących tuż przy granicy Litwy z Białorusią, skąd znowu pieszo wyruszą do Wilna, trasą z noclegami w Butrymańcach, Jaszunach. Do Wilna dotrą 24 sierpnia.
W tym roku w pielgrzymce idzie ponad trzysta osób, w tym grupa z Grodna na Białorusi, licząca ok. 30 osób.
Z Białegostoku pielgrzymi wyruszyli w sobotę po porannej mszy św., odprawionej w bazylice archikatedralnej przez metropolitę białostockiego arcybiskupa Józefa Guzdka. W bazylice jest - wyświęcona w 1977 roku - kaplica Matki Bożej Miłosierdzia z kopią obrazu z Ostrej Bramy w Wilnie. W 1995 roku obraz znajdujący się w tej bazylice został ukoronowany koronami papieskimi.
"Aby nyli jedno"
Tegoroczna pielgrzymka odbywa się pod hasłem "Aby byli jedno". - Będziemy modlili się o jedność i pokój. O pokój serca, pokój w naszych rodzinach i na świecie- powiedział kierownik pielgrzymki ks. Łukasz Żuk.
- Odkrywamy, że najważniejszy jest drugi człowiek, najważniejsza jest życzliwość. Myślę, że takiego doświadczenia bardzo potrzeba współczesnemu światu - mówił o pielgrzymce abp Guzdek, nawiązując do sytuacji międzynarodowej, w tym do wojny za wschodnią granicą.
Pielgrzymkę, która z trasą przez Białoruś była o kilka dni dłuższa, organizuje Archidiecezja Białostocka. Jej ekumeniczny charakter polega na tym, że pątnicy wędrują przez tereny, gdzie mieszkają zarówno katolicy, jak i prawosławni, i są przyjmowani przez wiernych obu tych wyznań, często przez tamtejszą Polonię.
Pielgrzymi rokrocznie podkreślają ogromną życzliwość i pomoc, jakiej tam doświadczają.
PAP/dad