486 zatrzymań, w tym 194 w Paryżu i 65 w Marsylii - to dotychczasowy bilans piątej z rzędu nocy zamieszek we Francji. "Noc była spokojniejsza dzięki zdeterminowanej akcji służb porządkowych" - napisał na jednym z portali społecznościowych szef MSW Gerald Darmanin.
W stolicy do ulicznych walk doszło w pobliżu Pól Elizejskich. Policja wielokrotnie odpierała bandy chuliganów, które podpalały samochody i ustawiały barykady w centrum miasta. Na obrzeżach Paryża również doszło do aktów przemocy.
W podparyskim L'Hay-les-Roses grupa wandali użyła samochodu, aby staranować bramę do domu lokalnego mera, po czym podpaliła pojazd i zaatakowała rodzinę polityka.
Na południu kraju w Marsylii sprawcy zamieszek próbowali niszczyć witryny sklepów i atakować centra handlowe. Interweniowały siły specjalne policji i żandarmerii RAID i GIGN. Co najmniej dwóch funkcjonariuszy zostało rannych.
Wiele osób zostało zatrzymanych prewencyjnie za posiadanie broni. Zamieszki dotknęły wiele innych miast, między innymi Rennes, Brest i Niceę.
Do starć doszło też za granicą, w Lozannie, w Szwajcarii.
Trwające od wtorku rozruchy wybuchły po śmierci 17-latka, zastrzelonego przez policję podczas kontroli drogowej. Wywołało to największą od ponad 15 lat falę zamieszek we Francji.
Wczoraj odbył się pogrzeb zastrzelonego nastolatka. Nahel został pochowany w Nanterre. W uroczystości wzięły udział setki osób. 38-letni policjant, który zastrzelił nastolatka, został oskarżony o zabójstwo. Mężczyzna przebywa w areszcie.
W związku z zamieszkami prezydent Emmanuel Macron przełożył planowaną na dziś wizytę w Niemczech.
IAR/ho