Agencja Ukrinform podała, że przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow powiedział w poniedziałek, że przebywający na Białorusi rosyjscy najemnicy z Grupy Wagnera mogą być wykorzystywani do prowokacji na granicach z Polską i krajami bałtyckimi; nie stworzą jednak realnego zagrożenia militarnego dla tych państw, ponieważ nie są samobójcami.
Przydacz skomentował wypowiedź Jusowa na antenie Radia Zet. - Od wielu tygodni podkreślamy, że obecność kryminalistów, najemników grupy Wagnera stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa, stabilności całego regionu. Nie zgadzam się z przekonaniem, że to nie są samobójcy, więc nie stanowią zagrożenia - powiedział.
Zagrożenie z terytorium Białorusi
Zwrócił uwagę, że "to są byli kryminaliści wyciągnięci z więzień, często bez innej przyszłości, w pełni oddani swojemu kierownictwu". - Jeśli dostaną rozkazy, to będą je wykonywać, a jeśli rozkazów nie dostaną, to nie są przecież wojskowi z krwi i kości, ale przestępcy, więc zapanowanie nad nimi może być dość ograniczone - wyjaśnił.
W ocenie Przydacza, "to zagrożenie na terytorium Białorusi i dla państw ościennych istnieje, co potwierdza komunikat ambasady amerykańskiej wzywający swoich obywateli do opuszczenia terytorium Białorusi oraz decyzje poszczególnych państw np. Łotwy i Litwy, które zamknęły przejścia graniczne z Białorusią". Przypomniał, że "Polska w zasadzie już zamknęła przejścia graniczne z Białorusią. Funkcjonuje jedno dla obrotu towarowego, ale - jak dodał - "musimy być uważni".
Przypomniał, że "w Polsce byli tacy, którzy lekceważyli to zagrożenie i mówili, że to kontekst wewnętrzny, wyborczy, że rząd, Zjednoczona Prawica celowo podnosi ten temat, a jest zupełnie odwrotnie - reżim w Mińsku próbuje wykorzystać ich obecność do niestabilności". Jego zdaniem, "musimy być uważni, zwłaszcza w kontekście kampanii wyborczej". - W każdej demokracji jest to miękki moment, kiedy emocje rosną. Na pewno Rosja, Białoruś przygląda się temu i będzie chciała oddziaływać negatywnie na nasze poczucie bezpieczeństwa - ocenił.
PAP/dad