W środę "Dziennik Bałtycki" poinformował, że nowa wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz podczas swojej wizyty w Chojnicach przekazała, że "nie w Lubiatowie-Kopalinie w gminie Choczewo a w okolicy Żarnowca w gminie Krokowa – to nowa lokalizacja pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej". "Ta decyzja środowiskowa dla lokalizacji w Lubiatowie została wydana, ale cały czas rozważamy, czy słusznie. Są też różne głosy na temat wybranej technologii. Najbliższe miesiące będą decydujące" – zacytował dziennik wypowiedź wojewody.
"Dziennik Bałtycki" poinformował także, że wicemarszałek pomorski Leszek Bonna wyjaśnił, że decyzja środowiskowa dla lokalizacji w Lubiatowie-Kopalinie w gminie Choczewo za "bardzo wpływa na środowisko naturalne".
Jeszcze w środę stanowisko w tej sprawie wydał Pomorski Urząd Wojewódzki. "W związku z nieprawdziwymi informacjami pojawiającymi się w przestrzeni publicznej dotyczącymi zmiany lokalizacji elektrowni jądrowej, Wojewoda Pomorska – Beata Rutkiewicz informuje, że nieprawdą jest twierdzenie, że zapadła decyzja o zmianie lokalizacji elektrowni jądrowej na Pomorzu. Podczas spotkania 17.01.2024 r. w Chojnicach Wojewoda Pomorska wskazała, że w związku z dużą ilością uwag oraz rozmów, które prowadziła zasadne jest powtórne przyjrzenie się i przeanalizowanie wydanej decyzji środowiskowej dla lokalizacji elektrowni w Lubiatowie" – czytamy w komunikacie opublikowanym na Facebooku. PUW podkreślił, że ostateczna decyzja co do lokalizacji elektrowni jądrowej należy do rządu, który z kolei podejmie ją "po dokonaniu szczegółowych analiz". O podjętych decyzjach Urząd ma poinformować "bez zbędnej zwłoki".
W czwartek z kolei wojewoda pomorska w opublikowanym na stronie urzędu wojewódzkiego oświadczeniu podkreśliła, że w przestrzeni publicznej pojawiają się nieprawdziwe informacje dotyczące zmiany lokalizacji elektrowni jądrowej. "Nieprawdą jest twierdzenie, że zapadła decyzja o zmianie lokalizacji elektrowni jądrowej na Pomorzu" - poinformowała Rutkiewicz.
Jak wyjaśniła, podczas środowego spotkania w Chojnicach wskazała, że w związku z dużą liczbą uwag oraz rozmów, które prowadziła, zasadne jest powtórne przyjrzenie się i przeanalizowanie wydanej decyzji środowiskowej dla lokalizacji elektrowni w Lubiatowie.
"Ostateczne decyzje co do lokalizacji elektrowni jądrowej na Pomorzu zostaną podjęte przez Rząd RP w stosownym czasie, po dokonaniu szczegółowych analiz" - oświadczyła Rutkiewicz.
Morawiecki: skutki byłyby katastrofalne
We wpisie na Facebooku poseł Mateusz Morawiecki stwierdził, że skutki zmiany lokalizacji elektrowni atomowej będą katastrofalne "dla rozwoju gospodarczego i interesów RP, dla stabilności energetycznej państwa, a przede wszystkim dla naszego bezpieczeństwa".
"Po pierwsze, zmiana lokalizacji to opóźnienie budowy, nawet o kilka lat. Efekt? Strata wielu milionów złotych, ale także ryzyko dla systemu energetycznego i jednocześnie narażenie na szwank naszych relacji biznesowych ze Stanami Zjednoczonymi" - ocenił były premier.
Wskazał, że według ekspertów i analityków po 2033 r. Polska będzie miała do czynienia z tak zwaną luką wytwórczą. "Musimy ją uzupełnić nowymi źródłami zasilania. W przeciwnym razie system nie będzie miał wystarczającej stabilności, a co za tym idzie przemysł i nowe inwestycje będą zagrożone" - napisał Morawiecki.
Zwrócił też uwagę, że agresja Rosji na Ukrainę dobitnie pokazała, jak ważna jest dywersyfikacja źródeł i kierunków dostaw energii. "Cóż może bardziej wzmocnić nasze bezpieczeństwo energetyczne niż elektrownia atomowa zbudowana w oparciu o amerykańską technologię? Czy dziś w obliczu narastającego zagrożenia ze wschodu możemy sobie pozwolić na opóźnienie tak strategicznej inwestycji o kilka lat? Nie, nie możemy" - podkreślił Morawiecki.
Jak ocenił, "polityczne gry" obecnego rządu mogą sprawić, że Polska straci szansę na dalszy dynamiczny rozwój gospodarczy, zagrożone będzie nasze bezpieczeństwo energetyczne, a amerykańscy partnerzy stracą do nas zaufanie.
Kosiniak-Kamysz: odwracanie decyzji byłoby błędem
W czwartek przed posiedzeniem Sejmu szef MON i lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz został w rozmowie z dziennikarzami spytany o doniesienia dotyczące możliwości zmiany ustalonej lokalizacji dla pierwszej polskiej elektrowni jądrowej na Pomorzu.
- Jestem zwolennikiem w obszarze inwestycji - czy to w zbrojenia, czy w energetykę - kontynuacji. To są projekty wieloletnie, obejmujące nie jedną, nie dwie, czasem trzy lub cztery kadencje parlamentu, czyli różne Rady Ministrów. Dzisiaj odwracanie podjętych decyzji, zaczynanie pracy od nowa, byłoby błędem. Jestem zwolennikiem kontynuacji tych projektów - zadeklarował. - Nie zmieniałbym lokalizacji, nie odwracałbym tych procesów. Uważam, że i tak mamy bardzo dużo do zrobienia w bardzo krótkim czasie; warto w tych obszarach podejmować kontynuacji - stwierdził.
Minister klimatu i środowiska: próba wywołania zamieszania
O komentarz w tej sprawie PAP zwróciła się do minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski. - Nie ma żadnych podstaw, by w ogóle się do tego odnosić - stwierdziła. Dodała, że po raz kolejny politycy PiS dążą do wywołania niepotrzebnego zamieszania.
Grabiec: nie ma podstaw dla takiej decyzji
W czwartek szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec powiedział w Radiu Zet, że nie ma podstaw, aby zmienić lokalizację elektrowni atomowej na Pomorzu. Zwrócił uwagę, że "we wczesnych procesach inwestycyjnych, zwłaszcza do momentu realnego rozpoczęcia inwestycji (...) pewne zmiany mogą następować". "Ale jeśli chodzi o lokalizację tego przedsięwzięcia, nie ma żadnych przesłanek, żeby podjąć takie decyzje" - powiedział.
Inwestorem i operatorem elektrowni na Pomorzu będzie należąca w 100 proc. do Skarbu Państwa spółka Polskie Elektrownie Jądrowe. W styczniu spółka poinformowała, że decyzja o ustaleniu lokalizacji dla elektrowni jądrowej na Pomorzu w Lubiatowie-Kopalinie, uzyskała status ostatecznej, co zamyka proces odwoławczy od decyzji lokalizacyjnej i kończy etap rozpatrywania sprawy przez organy administracji publicznej.
PAP/gdansk.uw.gov.pl/dad