Dziennik wskazuje, że dochodzi do "regularnych prób" ze strony władz "i niektórych aktywistów", by "podać w wątpliwość fakty egzekucji", prowadzonych w latach 30. XX wieku. Trwają też próby wycofania się z upamiętniania miejsc pochówku ofiar tych represji. Tego rodzaju działania "o wiele lepiej niż uroczyste przemówienia ilustrują realną politykę historyczną „w terenie”: dążenie części elity rosyjskiej i społeczeństwa do wymazania tragicznych kart przeszłości z pamięci narodowej" - konstatują "Wiedomosti".
Zwracając uwagę na działania prokuratury Tweru, która zażądała zdemontowania tablicy, mówiącej o egzekucjach polskich jeńców w byłej siedzibie NKWD w tym mieście, gazeta ocenia, że jest to "znamienna próba zakwestionowania faktu historycznego", podjęta przez miejscowe organy ochrony prawa. Zaznacza, że miejsce egzekucji obywateli polskich wskazał były szef NKWD w Twerze (wówczas noszącym nazwę Kalinin) Dmitrij Tokariew. Mówił on w zeznaniu złożonym w ramach rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej w 1991 roku, że egzekucje odbywały się w więzieniu wewnętrznym NKWD w Kalininie.
To nie pierwszy przypadek
Zdaniem "Wiedomosti" działania prokuratury Tweru to "nie jedyna tego rodzaju historia". Gazeta przypomina, że muzeum w byłym łagrze w kraju permskim zostało zreorganizowane i z muzeum więźniów politycznych przekształcone w muzeum funkcjonariuszy łagru. W Karelii na północy Rosji trwają próby zmiany statusu uroczyska Sandarmoch, miejsca pochówków ofiar represji stalinowskich. W obwodzie swierdłowskim władze i przedsiębiorcy chcą zbudować kompleks sportowy obok byłego poligonu NKWD, uważanego za miejsce masowych pochówków ofiar terroru.
"Wzmianki o terrorze, o jego ofiarach przeszkadzają niektórym urzędnikom i biznesmenom być dumnym z przeszłości i czynić rzeczy pożyteczne (ich zdaniem) dla społeczeństwa" - dodają "Wiedomosti".
Prokuratura: tablice wiszą niezgodnie z prawem
Prokuratura Tweru uważa, że dwie tablice, znajdujące się na budynku niegdyś zajmowanym przez NKWD, a obecnie przez uczelnię medyczną, zostały tam umieszczone niezgodnie z prawem. Prokuratura powołała się na rzekome błędy w decyzji władz miejskich o umieszczeniu tablic. Oceniła również, że nie znaleziono dowodów, iż w gmachu tym rozstrzeliwani byli obywatele polscy, potem potajemnie pochowani w pobliskiej miejscowości Miednoje.
Tablica upamiętniająca ofiary zbrodni katyńskiej jest dwujęzyczna, polsko-rosyjska. Polski napis brzmi: "Pamięci jeńców obozu w Ostaszkowie zamordowanych przez NKWD w Kalininie, światu ku przestrodze - Rodzina Katyńska". Napisy polski i rosyjski umieszczone są pod rysunkiem krzyża, u którego podstawy znajduje się wizerunek wyciągniętych dłoni spętanych drutem kolczastym. Obok "polskiej" tablicy na byłym gmachu NKWD znajduje się druga tablica, na której po rosyjsku napis głosi: "Pamięci zamęczonych. Tu w latach 1930-50 znajdował się zarząd NKWD-MGB obwodu kalinińskiego i wewnętrzne więzienie".
PAP/dad