Redakcja Polska

Chory chłopiec z Polski przyleciał na operację do Nowego Jorku

24.04.2020 13:41
Samolot rządowy z polską rodziną i jej chorym dzieckiem wylądował w czwartek na lotnisku Teterboro w stanie New Jersey w USA w związku z zaplanowaną operacją w Nowym Jorku. W dobie restrykcji z powodu koronawirusa stało się to możliwe dzięki zaangażowaniu wielu instytucji.
Boeing 787 Dreamliner
Boeing 787 DreamlinerPixabay

W Nowym Jorku zaaranżowaniem przylotu i zezwolenia na lądowanie zajmował się konsulat RP w Nowym Jorku. Podjął się też opieki nad chorym chłopcem i jego rodziną.

- Jest to jedno z dużych wyzwań, któremu razem z centralą Ministerstwa Spraw Zagranicznych dzielnie stawiamy czoła w porozumieniu z Kancelarią Premiera i Ministerstwem Obrony Narodowej, a także służbami amerykańskimi, w tym Departamentem Stanu i Ambasadą USA w Warszawie. Naszym celem jest zapewnienie ciągłości przywożenia do USA dzieci na zaplanowane zabiegi medyczne - powiedział konsul generalny RP Adrian Kubicki.

Wyjaśnił, że operacje zaplanowane są często z dużym wyprzedzeniem i nie mogą być przełożone. Mimo zagrożeń związanych z pandemią oraz ograniczeń w funkcjonowaniu wielu instytucji rodzice dzieci starają się podjąć to ryzyko.

Specjalny samolot

- Dzisiaj samolot specjalny wylądował dzięki zgodzie, którą otrzymaliśmy w porozumieniu z amerykańskim Departamentem Stanu. Wspomagały nas bardzo kancelarie MSZ i premiera, a także ambasada Stanów Zjednoczonych w Warszawie - podkreślił Kubicki.

Nadmienił, że przybysze dołączyli do wielu innych polskich rodzin, które przebywają w USA ze względu na leczenie ich dzieci.

Według konsula logistyczne wyzwanie wynika m.in. z tego, że nie ma regularnych połączeń lotniczych. Poza tym osoby przybywające do USA muszą być z reguły poddane badaniom.

- Zajmujemy się chorymi dziećmi właściwie od wybuchu pandemii. Najpierw przylatywały samolotami rejsowymi, potem czarterowymi PLL Lot, a obecnie specjalnymi rejsami, w tym z wykorzystaniem maszyn polskiego rządu. Wciąż są utrzymywane połączenia między Chicago a Polską dreamlinerami LOT-u, które przewożą ładunki cargo. Ale pokład samolotu jest pusty i w miarę możliwości można również nimi przewozić takich pasażerów jak chore dzieci i ich rodzice - dodał konsul.

To nie pierwsza taka akcja nowojorskiego konsulatu

Nowojorski konsulat ma do czynienia z licznymi przypadkami tego typu. Zajmuje się przede wszystkim dziećmi, które przylatują na leczenie w szpitalach w podlegającym mu okręgu.

- W trakcie epidemii transportujemy chore dzieci na wszelkie możliwe sposoby. Nie skończy się na dzisiejszym przypadku, bo zaplanowane są następne przyloty. W przyszłym tygodniu przybywają kolejne dzieci, tym razem na leczenie do Ohio - zapowiadał konsul.

Wyraził podziw dla rodzin polskich, że mimo niezwykłej sytuacji nie rezygnują z walki o zapewnienie leczenia swym dzieciom. Doszło też w związku z tym, akcentował, do nadzwyczajnej mobilizacji różnych służb. Trzeba było bowiem zapewnić przybyszom specjalne zezwolenie na wjazd na terytorium USA.

Duże wsparcie Polonii i Polaków w USA

- Amerykanie reagują w takiej sytuacji błyskawicznie, starając się, żeby przelot, a także lądowanie samolotu było możliwe. Dużą pomoc świadczą chorym dzieciom i ich rodzinom także Polonia i Polacy w USA. Zapewniają zakwaterowanie, transport na miejscu, co jest ważne zwłaszcza w czasie pandemii - ocenił konsul.

Z Polski przybywają na operacje i leczenie przede wszystkim dzieci z chorobami nowotworowymi, ale też innymi. W Filadelfii jest obecnie dziewczynka cierpiąca z powodu rzadkiej choroby genetycznej, zespołu Aperta. Przeszła bardzo skomplikowaną i kosztowną operację. Cena za zabieg wzrosła z powodu komplikacji.

- Chociaż rodzicom brakuje dziś pieniędzy na dokończenie leczenia, szpital przystał w rezultacie naszych negocjacji na kontynuowanie leczenia niezależnie od tego, ile uda się zgromadzić funduszy. Nie znaczy to jednak, że zrezygnował z opłat, więc walka dalej trwa - zauważył konsul.

Wyraził wdzięczność amerykańskim szpitalom za to, że przyjmują i operują dzieci w dobie kryzysu. Dzieci nie muszą przechodzić kwarantanny.

- Można sobie wyobrazić, że ze względu na restrykcje i niebezpieczeństwo związane z Covid-19 szpital mógłby termin operacji zmienić. Tak się nie dzieje - zaznaczył Kubicki.


PAP/dad