Większość osób, które próbowały nielegalnie dostać się na Litwę zatrzymano w okolicach Druskiennik na południu Litwy. Imigranci opowiadają pogranicznikom, że studiowali na grodzieńskich uczelniach, ale Białoruś niedawno wprowadziła dla nich nowe podatki. Do tego zostali zmuszeni do opuszczenia akademików. Argumentują, że Grodno znajduje się w pobliżu litewskiej granicy, stąd decyzja o tym, aby próbować dostać się na Litwę, a nie np. do Polski. Dużą część zatrzymanych osób stanowią Irakijczycy, ale granicę w ostatnich dniach próbowali sforsować również m.in. obywatele Iranu, Syrii czy Sri Lanki. Wszyscy legalnie wcześniej mogli dostać się samolotem do Mińska.
Ogółem w tym roku na Litwę z Białorusi nielegalnie próbowało się dostać już prawie 1100 osób. To dwanaście razy więcej niż w ciągu całego 2020 roku. Większość migrantów została przewieziona m.in. do Centrum Rejestracji Cudzoziemców w Podbrodziu.
Problem nielegalnej migracji na Litwę rośnie od kilku miesięcy. Zdaniem Wilna za nagłym napływem migrantów stoi reżim Łukaszenki. Litewskie władze nazywają te działania formą wojny hybrydowej. W piątek rząd Litwy wprowadził stan wyjątkowy. Ma to pomóc uprościć procedury, zaangażować dodatkowe środki w związku z napływem migrantów i ułatwić ich zakwaterowanie.
IAR/ks