USA wycofają się z rozmów pokojowych?
Jeśli nie będzie wyraźnych sygnałów na osiągnięcie porozumienia między Rosją a Ukrainą, Stany Zjednoczone zaprzestaną starań o osiągnięcie pokoju między tymi krajami, powiedział sekretarz stanu Marco Rubio.
Amerykański polityk brał udział w spotkaniu liderów europejskich i ukraińskiego prezydenta w Paryżu.
Marco Rubio dodał, że prezydent Donald Trump, któremu zależy na porozumieniu pokojowym, ma też inne priorytety, którymi zajmie się, jeśli nie będzie postępów w rozmowach Rosja - Ukraina: "Wojna na Ukrainie jest ważna, ale na świecie dzieje się dużo ważnych spraw, które wymagają tyle samo, jak nie więcej, uwagi. Staramy się nie dopuścić do tego, by wciąż umierały tam tysiące ludzi. Jeśli strony konfliktu myślą poważnie o pokoju, to jesteśmy gotowi pomóc, jeśli nie, wówczas zajmiemy się innymi sprawami".
Redaktor naczelny portalu Więź.pl Bartosz Bartosik powiedział, że takiej decyzji można było się spodziewać po administracji Donalda Trumpa. Donald Trump obiecał podczas kampanii prezydenckiej, że zakończy wojnę w ciągu pierwszych 24 godzin po objęciu urzędu. Rozpoczął negocjacje pokojowe, ale te nie przyniosły spodziewanych efektów. Strony konfliktu wstępnie zgodziły się na wprowadzenie częściowego zawieszenia broni. Mimo to, Rosjanie regularnie bombardują ukraińskie miasta.
Prowadzone w Paryżu rozmowy przedstawicieli Stanów Zjednoczonych oraz Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Ukrainy miały pokazać, że Rosjanie nie zgodzą się na warunki zakończenia wojny, które nie spełnią ich żądań. Tak uważa prezeska Centrum Stosunków Międzynarodowych profesor Małgorzata Bonikowska.
Rosjanie chcą przejęcia kontroli nad zajmowanymi teraz przez nich terenach Ukrainy, utworzenia strafy buforowej, demilitaryzacji Ukrainy oraz zapewnienia, że Kijów nie będzie dążył do członkostwa w Unii Europejskiej i NATO.
Do spotkania zachodnich dyplomatów w Paryżu dochodzi kilka dni po ataku rakietowym na Sumy, w którym zginęło co najmniej 35 osób. Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski powiedział wówczas, że przeprowadzając atak, Putin kpi ze Stanów Zjednoczonych. Negocjacje amerykańskiej administracji z Rosją w sprawie zawieszenia broni i potencjalnego zakończenia konfliktu w Ukrainie odbywały się dotychczas z pominięciem Kijowa.
Prezydent Andrzej Duda reaguje na słowa szefa rosyjskiego wywiadu
Siergiej Naryszkin powiedział w Mińsku na Białorusi, że jeśli NATO zaatakuje Białoruś lub Rosję, to Kreml odpowie wobec całego Sojuszu, ale w pierwszej kolejności i najbardziej ucierpią Polska oraz państwa bałtyckie. Naryszkin utrzymuje, że Europa prowadzi obecnie działania eskalujące związane z sytuacją na Ukrainie.
Prezydent Andrzej Duda, który był z oficjalną wizytą w Chorwacji, odniósł się do tych gróźb. "To klasyczna, bałamutna rosyjska dezinformacja" - ocenił prezydent. Prezydent dodał, że NATO to sojusz obronny, który nie działa agresywnie, tylko tak, aby być gotowym do odpierania potencjalnych ataków.
Siergiej Naryszkin negatywne wobec Polski i państw bałtyckich słowa wypowiedział po spotkaniu z prezydentem Białorusi. Oświadczył też, że warunkiem zawarcia układu pokojowego między Ukrainą i Rosją jest zrzeczenie się przez Kijów czterech okupowanych ukraińskich obwodów: donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego oraz zaanektowanego Krymu. Ukraińcy nie zaakceptują żadnych żądań terytorialnych ze strony Rosji - mówi były ambasador Polski na Ukrainie Jacek Kluczkowski.
Siergiej Naryszkin wymienił też warunek "neutralności" Ukrainy oraz zastrzegł, że Kijów nie może posiadać broni jądrowej. Zdaniem Jana Kluczkowskiego, to oznacza, że Rosja dąży de facto do rozbrojenia Ukrainy, ale nie idzie za tym pokój z Ukrainą.
W opinii dyplomaty może dojść do zawieszenia broni, ale trwałe porozumienie pokojowe jest mało realne.
W Unii Europejskiej rośnie presja na zaostrzenie sankcji wobec Rosji po ostatnich atakach na Ukrainę
Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski powiedział, że taki był dominujący ton podczas narady ministrów spraw zagranicznych w Luksemburgu na początku tygodnia.
Do nałożenia sankcji potrzebna jest jednomyślności i tu - jak przyznał minister Sikorski - problemem mogą być Węgry, które otwarcie wspierają Rosję i Władimira Putina.
Szefowa unijnej dyplomacji chce, by do maja uzgodniony został kolejny, 17. pakiet sankcji wobec Rosji. Kaja Kallas potwierdziła w Luksemburgu, po spotkaniu z ministrami spraw zagranicznych krajów członkowskich, że trwają już konsultacje w tej sprawie.
Jej zdaniem najnowszy pakiet restrykcji powinien objąć rosyjski gaz skroplony, a także kolejne statki z tak zwanej floty cieni, czyli te, które transportują rosyjską ropę, łamiąc międzynarodowe sankcje: "Nałożenie sankcji na rosyjską ropę lub gaz będzie stanowiło większą presję, bo z ich sprzedaży Rosja finansuje wojnę. Dyskusje trwają, ale wiadomo, że na sankcje musi się zgodzić jednomyślnie 27 krajów członkowskich".
W Luksemburgu na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych "27-mki" otwarte zostały kolejne rozdziały negocjacyjne.
Tym razem dotyczące rynku wewnętrznego. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który przewodniczył konferencji międzyrządowej, mówił o postępach Albanii na drodze do Unii:
Szef polskiej dyplomacji chwalił też stanowisko Albanii wspierające Ukrainy, a wpisujące się w unijną politykę.
Szef polskiej dyplomacji zapowiedział, że po raz kolejny unijni ministrowie spraw zagranicznych spotkają się 9 maja we Lwowie. To Dzień Europy, ale także świętowany przez Rosję Dzień Zwycięstwa i zakończenia II wojny światowej.
Na magazyn Mija Tydzień zaprasza Katarzyna Semaan.