Tomasz Szmydt oznajmił w poniedziałek w stolicy Białorusi, że musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Powiadomił o prześladowaniach i pogróżkach, których ofiarą jakoby padł z powodu swojej "niezależnej postawy politycznej".
"Pozwalam sobie zwrócić się bezpośrednio do prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Bardzo przepraszam za swoją śmiałość, ale pozwolę sobie poprosić o opiekę, ochronę prezydenta i Białoruś jako (państwo)" - oznajmił Szmydt, cytowany przez agencję BiełTA. Jak podkreślił, uważa Białoruś za "kraj z dużym potencjałem", kierowany przez "bardzo mądrego przywódcę". Sędzia dodał, że w tym państwie "można żyć spokojnie".
Podczas konferencji w Mińsku Szmydt zaprezentował pismo, które wystosował do prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie Jacka Chlebnego. W dokumencie, przekazanym również do wiadomości prezydenta Andrzeja Dudy i KRS, sędzia powiadomił, że zrzeka się dotychczasowego stanowiska w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie "ze skutkiem natychmiastowym".
"Przez całe życie zawodowe wykonywałem pracę sędziego, początkowo jako sędzia Sądu Rejonowego w Ciechanowie, następnie Sądu Okręgowego w Płocku. Nominację na stanowisko sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego otrzymałem z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego w dniu 19 października 2012 roku. Zrzeczenie się funkcji sędziego jest wyrazem protestu przeciwko niesprawiedliwej i krzywdzącej polityce prowadzonej przez władze Rzeczypospolitej Polskiej wobec Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej" - czytamy w piśmie, którego treść Szmydt opublikował na platformie X.
Szmydt opublikował też oświadczenie na platformach X i Telegram (w języku polskim i rosyjskim), w którym powiadomił, że w przeszłości pełnił m.in. funkcję dyrektora Wydziału Prawnego w Biurze KRS. Oznajmił, że został zmuszony do wyjazdu na Białoruś z powodu "niezgody na politykę i działania władz" w Warszawie. "Wyrażam swój protest władzom Polski, które pod wpływem USA i Wielkiej Brytanii prowadzą kraj do wojny. Naród Polski opowiada się za pokojem i dobrosąsiedzkimi stosunkami z Białorusią i Rosją. Dlatego jestem w Mińsku i jestem gotów powiedzieć prawdę" - zadeklarował.
Portal telewizji Biełsat zauważył, że oświadczenie Szmydta w języku polskim zawiera konstrukcje składniowe charakterystyczne dla języka rosyjskiego, co sugeruje, że tekst mógł zostać pierwotnie napisany po rosyjsku.
Pierwsze reakcje polskich polityków
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował w poniedziałek, że będzie oczekiwał raportu ze służb w sprawie warszawskiego sędziego, który miał poprosić o "opiekę i ochronę" na Białorusi. Dodał, że na pewno musi być zbadane wcześniejsze działanie tej osoby.
- Jeśli ktoś wybiera Białoruś, to znaczy, że w jakimś interesie działał przez lata w Polsce, w czyim imieniu? - zaznaczył Kosiniak-Kamysz pytany przez dziennikarzy o tę sprawę. Dodał, że wybranie się na Białoruś powoduje, że wcześniejsza działalność takiej osoby "daje wiele do myślenia". - Sprawa wymaga natychmiastowego wyjaśnienia - podkreślił.
O sprawę zapytany został również szef MSZ Radosław Sikorski. - Szokująca informacja. Nie potrafię tego skomentować, ale chyba to był ktoś zaangażowany w te nagonki polityczne za poprzedniej kadencji. Sprawa absolutnie bulwersująca - powiedział. Na pytanie czy jest jakaś procedura dyplomatyczna w takiej sytuacji zaznaczył, że na razie wie o sprawie tyle co pytający go dziennikarze, bo gdy pojawiła się ta informacja brał udział w panelu podczas konferencji Defence 24 Days.
- Jestem w szoku powiem szczerze. No mieliśmy już poprzednio zdrajcę, zdaje się, że to trochę podobny przypadek - powiedział szef MSZ.
Łatuszka: propaganda to wykorzysta
Białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka powiedział Polskiemu Radiu, że jego zdaniem reżim w Mińsku przeprowadzi szeroką, ale krótkotrwałą akcję propagandową nawiązującą do sędziego Szmydta. - Będzie sporo wywiadów, będzie pokazywany w telewizji, może nawet odwiedzi sądy białoruskie. Będzie mówił o tym, jak źle jest w Polsce, a jak dobrze jest na Białorusi - mówił Łatuszka, dodając, że takie osoby są reżimu w Mińsku do jednorazowego użytku. - Na pewno za jakiś czas nie będzie potrzebny reżimowi. Za miesiąc, za pół roku, za rok. Przez całe życie na pewno nie będzie utrzymywany przez Łukaszenkę - zapewnił opozycjonista.
Paweł Łatuszka ocenił, że wyjazd polskiego sędziego można też postrzegać jako element działań hybrydowych Mińska wobec Warszawy. Jednak przede wszystkim Łukaszenka wykorzysta postać Tomasza Szmydta wewnątrz kraju - dodał białoruski opozycjonista. - Jednak Łukaszenka wykorzysta postać Tomasza Szmydta wewnątrz kraju. Dyktator chce stworzyć w białoruskim społeczeństwie opinię, że w jego kraju jest praworządność, sprawiedliwość, a sądownictwo odpowiada standardom międzynarodowym - mówił białoruski opozycjonista.
00:23 12964495_2.mp3 Przede wszystkim Łukaszenka wykorzysta postać Tomasza Szmydta wewnątrz kraju - dodał białoruski opozycjonista (IAR)
Jak wyjaśnił, rzeczywistość łukaszenkowskiego wymiaru sprawiedliwości to tysiące osób skazanych z powodów politycznych, co potwierdzają społeczność międzynarodowa oraz organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka.
Były ambasador Białorusi w Polsce dodał, że rekomendowałby polskim władzom brak oficjalnej reakcji na sprawę wyjazdu sędziego.
Żaryn: to zdrada RP
Doradca prezydenta Stanisław Żaryn podkreślił, że sędzia Tomasz Szmydt, który poprosił o "opiekę i ochronę" na Białorusi, włącza się w wojnę hybrydową przeciwko Polsce. Jak ocenił, jest to zdrada RP.
W swoim wpisie w serwisie X Żaryn zwrócił uwagę, że sam Tomasz Szmydt poinformował, że jego wniosek o azyl polityczny na Białorusi to sprzeciw w związku z polityką RP wobec Białorusi i Rosji. "W swoim przemówieniu Szmydt oskarżył Polskę, USA i Zachód o wrogość wobec Rosji i Białorusi, wychwalał Białoruś i Łukaszenkę, oskarżył Zachód o wpychanie Polski w wojnę z Rosją" - przypomniał Żaryn.
Zdaniem doradcy prezydenta sędzia stanie się obecnie "gwiazdą propagandy Rosji i Białorusi", będzie prezentowany jako osoba z wewnątrz zachodnich struktur, która uwiarygodnia kłamstwa rosyjskiej i białoruskiej propagandy. "Ten typ działania to włączenie się w wojnę hybrydową przeciwko Polsce. To zdrada RP" - ocenił.
Tomasz Szmydt był jednym z bohaterów tak zwanej afery hejterskiej w ministerstwie sprawiedliwości. Sędzia przyznał się do brania udziału w atakowaniu w sieciach społecznościowych sędziów sprzeciwiających się wprowadzaniu zmian w sądownictwie przez resort kierowany wtedy przez Zbigniewa Ziobrę. W akcji miała brać też była ówczesna żona sędziego Emilia Szmydt. Skruszony sędzia, po ujawnieniu afery, za udział w której grozi mu odpowiedzialność karna, szeroko informował polską prasę o swoim zaangażowaniu.
IAR/PAP/dad