Od kilku dni kraje Zachodu rozmawiają o umożliwieniu Kijowowi użycia rakiet dalekiego zasięgu przeciwko Rosjanom. Radosław Sikorski uważa, że taka decyzja jest nie tylko w interesie Ukrainy, lecz także Polski.
"Wytrzymałość Ukrainy nie jest nieskończona" - tak szef polskiej dyplomacji uzasadnia swoje stanowisko w sprawie uderzeń w głąb Rosji. Radosław Sikorski tłumaczy na łamach "Le Monde", że Zachód powinien stawiać na zwycięstwo Ukrainy, czyli na odzyskanie granic sprzed wojny, a nie wyłącznie liczyć na to, że armia Kijowa będzie odpierać rosyjskie ataki. Dodał, że w świetle prawa międzynarodowego Ukraina padła ofiarą nielegalnej agresji i że ma w związku z tym prawo do obrony poprzez uderzania w terytorium wroga.
Radosław Sikorski podkreślił, że Polsce zależy też na tym, by chronić swoich obywateli i swoją przestrzeń powietrzną przed rosyjskimi pociskami i dronami. "Nie rozumiem, dlaczego Ukraina nie mogłaby zestrzelić bombowców, które wystrzeliły te pociski, ani uderzyć w bazy lotnicze, z których zostały wystrzelone. Wydaje mi się, że to całkowicie uzasadniony cel wojskowy" - powiedział szef MSZ.
Radosław Sikorski dodał, że jego zdaniem Polska powinna zestrzeliwać nad Ukrainą rakiety, które zbliżają się do polskiej przestrzeni powietrznej. "Mamy prawo do samoobrony" - stwierdził szef polskiej dyplomacji.
IAR/ks