Gazeta podaje, że według kwartalnego raportu MSW w Londynie 773 tysiące Polaków złożyło do 30 września podanie o stały pobyt w Zjednoczonym Królestwie.
"Ci, którzy zameldują się do 31 grudnia w Wielkiej Brytanii, mają co prawda czas do 30 czerwca na wystąpienie o taką zgodę. Raport pokazuje jednak, że od później wiosny tego roku liczba osób, które w związku z Brexitem chcą uregulować swój status, gwałtownie zmalała. Można więc z dużą dozą pewności założyć, że przytłaczająca większość Polaków, którzy chcą pozostać w Zjednoczonym Królestwie, już ma legalizację swojego pobytu za sobą" - podaje gazeta.
80 procent ze zgodą
Rzeczpospolita informuje, że aż 80 proc. naszych rodaków otrzymało zgodę na stały pobyt. Nie byłoby to możliwe bez wykazania przez petenta, że przynajmniej od pięciu lat legalnie przebywa w Królestwie. Tylko 18 proc. Polaków nie było w stanie spełnić tego warunku i musi się zadowolić statusem przejściowym. Upoważnia on do pozostania pięć lat w Zjednoczonym Królestwie z założeniem, że w tym czasie dana osoba ostatecznie ureguluje swój status. 2 proc. podań Polaków zostało odrzuconych.
Gazeta podaje, że tylko 34 proc. Rumunów otrzymało zgodę na stały pobyt. W przypadku Włochów ten wskaźnik wynosi 42 proc., Portugalczyków – 59 proc., Hiszpanów – 46 proc. a Francuzów – 62 proc. Łącznie o prawo do stałego pobytu wystąpiło 4,06 mln obywateli Unii i Szwajcarii – więcej, niż zakładano w Londynie. Polacy stanowią wśród nich największą grupę. Jednak proporcjonalnie do liczby ludności kraju znacznie więcej osiedliło się na Wyspach Rumunów (670 tys.) czy Portugalczyków (306 tys.).
Liczni Włosi i Hiszpanie
Zaskakuje też duża liczba Włochów (401 tys.) i Hiszpanów (246 tys.). To efekt załamania gospodarek południa Europy tak w latach 2009–2010, jak i obecnie, w okresie pandemii.
"Rzecz niezwykła, w Irlandii Północnej zaraz po Polakach największą grupę imigrantów stanowią przyjezdni z Litwy, kraju z liczbą ludności 13 razy mniejszą od Polski. Za tymi liczbami kryje się dramat uboższych krajów Europy Środkowej, które za otwarcie brytyjskiego rynku pracy przez Tony’ego Blaira i jego następców zapłaciły prawdziwym wykrwawieniem swojej ludności, w szczególności młodzieży. Nawet po latach wśród imigrantów z Unii tylko 2 proc. ma powyżej 65. roku życia" - pisze "Rzeczpospolita".
PAP/dad