W pochodzie wziął też udział Pełnomocnik Rządu ds. Polonii i Polaków za Granicą Jan Dziedziczak, który przypomniał, że Polacy z Wileńszczyzny z Polski nie wyjechali. "To granice się zmieniły. Oni tu są od wieków i od wieków współtworzą tę ziemię. Dziś Polacy z Wileńszczyzny są lojalnymi obywatelami Litwy. Cieszy nas jednak to, że w dalszym ciągu są wierni polskości i jesteśmy im za to wdzięczni" - powiedział Jan Dziedziczak Polskiemu Radiu.
Robert Tyszkiewicz, przewodniczący sejmowej Komisji Łączności z Polakami za granicą, zaznaczył, że tego typu wydarzenie jest też okazją, aby zademonstrować przywiązanie do społeczności polskiej. "Aktywnie wspieramy prace, które prowadzi Związek Polaków na Litwie i wiele, wiele innych polskich organizacji. To jest bardzo żywe i aktywne środowisko" - wyjaśnił. Dodał, że pochód jest okazją, aby wyrazić wdzięczność naszym rodakom na Litwie za to, co robią dla polskości, dla utrzymania kultury, języka i obyczaju polskiego na Litwie. "Ten przykład promieniuje na cały świat" - dodał przewodniczący.
Z kolei szef Związku Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski zaznaczył, że pochód to "święto jednoczące polską mniejszość na Litwie". "Kiedy mamy te przepiękne stroje różnokolorowe, kiedy jest podniosły i świąteczny nastrój, to oczywiście jest wspaniale" - mówił.
Pochód wyruszył sprzed gmachu litewskiego parlamentu. Polacy przeszli jedną z najważniejszych w Wilnie ulic - Aleją Giedymina oraz ulicami Starego Miasta pod Ostrą Bramę, gdzie odprawiona został uroczysta msza święta. Zdaniem organizatorów, w tegorocznej paradzie, podobnie, jak w poprzednich, wzięło udział około 10 tysięcy Polaków. Wielu z nich przyjechało z różnych części Litwy. Pierwszy po 1939 roku biało-czerwony pochód ulicami Wilna odbył się w 2004 roku. Od tamtej pory podobne przemarsze organizowane są co kilka lat.
Na Litwie mieszka blisko 200 tysięcy naszych rodaków. Polacy stanowią tam największą mniejszość narodową w kraju.
IAR/PP