Martyna Górniak - Pełech, tłumaczka, dziennikarka i pisarka, autorka książki „Dzieci Wielojęzyczne. Niezwykła historia zwykłej rodziny" i "Dzieci wielojęzyczne. Sanki, pierogi i Pałac Kultury", tym razem opisuje swoje liczne podróże po świecie. To barwna i niezwykle optymistyczne spojrzenie na wielokulturowość i wielojęzyczność.
Jej rodzina tworzy właśnie taki dom. O tym jak się to udaje, opisała w swoich pierwszych książkach, których bohaterami były jej dzieci Krysia Pełech i Ksawery Pełech.
Po przeprowadzce z Malty do Szwajcarii ilość języków jakie znają Krysia i Ksawery jeszcze się zwiększyła. W Szwajcarii nauczyli się płynnie kolejnego języka, języka niemieckiego, uczą się też w szkole języka francuskiego i łaciny. Koledzy i koleżanki natomiast, stali się ich nauczycielami języka szwajcarskiego, który obowiązuje w niemieckich kantonach. To bardzo ciekawy język, ponieważ istnieje tylko w wersji mówionej, a nie pisanej. Teoretycznie jest to dialekt języka niemieckiego.
Dodajmy, że rodzina posługuje się oczywiście językiem polskim, ale też hiszpańskim, angielski i maltańskim.
- Dzięki znajomości języków obcych mamy lepszy dostęp do wiedzy oraz większe możliwości poznawania nowych ludzi i zawierania przyjaźni. Nawet odległe zakątki świata mogą stać się nam bliższe, a zupełnie odmienne kultury - bardziej zrozumiałe - mówi Martyna Górniak - Pełech.
Martyna Górniak - Pełech, tłumaczka i pisarka oraz z Krysia Pełech i Ksawery Pełech w studiu Polskiego Radia dla Zagranicy
Jak rozpoczęła się historia tej niezwykłej rodziny?
- Kilkanaście lat temu, będąc w ciąży, wpadłam na szalony pomysł, by do noworodka mówić po hiszpańsku i wychować dziecko dwujęzyczne. Ludzie patrzyli na mnie z niedowierzaniem, ale ja ambitnie trwałam w moim postanowieniu. Nie byłoby w tym nic trudnego, gdyby nie los, który rzucił nas na głęboką wodę i sprawił, że po kilku przeprowadzkach, zamieszkaliśmy na Malcie. Od tego momentu historia nabrała innego koloru. Z otoczenia zniknął język polski. Pojawił się język angielski i język maltański. Aby mu sprostać i przede wszystkim nie stracić języka polskiego, stworzyliśmy wielojęzyczny i wielokulturowy dom. W naszej czteroosobowej rodzinie zaczęliśmy mówić w czterech językach, a wszyscy jesteśmy Polakami, traktując wszystkie w sposób naturalny, jako tzw. „język pierwszy” - opowiada Martyna Górniak - Pełech.
- I mieliśmy poprzestać na czterech językach, powiem szczerze. Ale życie potoczyło się jak zwykle potoczyło się w zwariowany sposób. I zdecydowaliśmy się na zmianę kraju. Przenieśliśmy się do Szwajcarii, która w ogóle jest wielojęzycznym krajem. Także tam lądując człowiek musi być przygotowany na wielojęzyczność - dodaje pisarka.
Jak Krysia i Ksawery odnaleźli się jak w szwajcarskiej szkole, w nowym otoczeniu? To było dla nich przecież kolejne doświadczenie po pobycie na Malcie.
- Na początku było ciężko, bo trzeba było się nauczyć niemieckiego i szwajcarskiego. I była nawet taka specjalna klasa zorganizowana. Dla tych właśnie osób, którzy przyjechali do Szwajcarii i nie mówią po niemiecku. I tam uczyliśmy tylko niemieckiego. Nie było ani angielskiego, ani matematyki, tylko sam niemiecki - opowiada Ksawery Pełech.
- Początkowo byliśmy w tej samej klasie z Ksawerym, ale jestem młodsza i musiałam pójść do innej szkoły. Początkowo tęskniłam za Maltą. Chciałam wrócić na Maltę i nadal trochę chcę, bo w Szwajcarii jest dużo gór, a na Malcie jest dużo plaż i jest zawsze ciepło - dodaje Krysia Pełech.
- A ja pragnę przypomnieć, że kiedyś już, siedząc tutaj właśnie przed mikrofonem Polskiego Radia, rozmawialiśmy mieszkając jeszcze na Malcie i dzieci wtedy wspominały, o tym jakby było cudownie, jakbyśmy śnieg mieli, bo na Malcie śniegu nie ma, tylko morze i plaże. A dziś przyjeżdżamy ze Szwajcarii i dzieci wspominają plaże i morze. To już chyba jest coś takiego w naszej naturze ludzkiej, że zawsze myślimy o tym, czego nie mamy - wspomina Martyna Górniak - Pełech.
Książka "Optymista" Martyny Górniak - Pełech
Pisarka promuje obecnie w Polsce swoją nową książkę "Optymistka", która opowiada o jej 35. przeprowadzkach. Jest to niezwykle barwna historia jej życia. Niecodzienną rzeczą jest przeprowadzić się 35. razy, w tym zmieniając kraje i zmieniając nawet kontynenty. Także są tam nie tylko historie z Polski, bo są też z Polski, ale są również opowieści z Europy. Jest Szwajcaria, Malta, Hiszpania, Anglia, Luksemburg i jeszcze kilka jeszcze innych krajów. Jest Kuba, Peru czy Indie.
- Także jest to wielokulturowa i wielonarodowa książka, dlatego, że kiedy przeprowadzamy się, staramy się czegoś nauczyć. Przede wszystkim nie jedziemy gdzieś, żeby zwiedzać. My jedziemy się czegoś nauczyć. Nauczyć się od innych kultur, od innych ludzi, którzy tam żyją. Zobaczyć jakie oni mają priorytety i co my, Polacy, możemy wziąć dla siebie właśnie z tej wielonarodowej kultury. I to jest coś niesamowitego, jakie doświadczenia można mieć będąc za granicą. A dlaczego tytuł "Optymistka"? Dlatego, że jeżeli jedziemy za granicę i uśmiechamy się do innych kultur, to nawet język czasami nie jest potrzebny. Proszę mi wierzyć, nie ma problemu, którego nie da się rozwiązać. I uśmiechając się, naprawdę jesteśmy w stanie porozumieć się z całym, całym światem - opowiada Martyna Górniak - Pełech.
Martyna Górniak - Pełech, tłumaczka i pisarka oraz z Krysia Pełech i Ksawery Pełech w Polskim Radiu
Goście Polskiego Radia dla Zagranicy dzielą się także opowieścią o ciekawych zwyczajach i tradycjach wielkanocnych, w krajach w których mieszkali.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy Haliny Ostas z Martyną Górniak - Pełech, tłumaczką i pisarką, autorką książek „Dzieci Wielojęzyczne. Niezwykła historia zwykłej rodziny”, "Dzieci wielojęzyczne. Sanki, pierogi i Pałac Kultury" i ostatnio wydanej "Optymistka" oraz z Krysią Pełech i Ksawerym Pełech, bohaterami jej książek.
17:26 Rodzina Pełechów.mp3 Z Martyną Górniak - Pełech, tłumaczką, dziennikarką i pisarką, autorką książek „Dzieci Wielojęzyczne. Niezwykła historia zwykłej rodziny", "Dzieci wielojęzyczne. Sanki, pierogi i Pałac Kultury" i "Optymistka" oraz Krysią Pełech i Ksawerym Pełech, rozmawiała Halina Ostas