"Odbyte kilka dni temu wojskowe konsultacje między USA, Wielką Brytanią, Kanadą, Polską i Litwą w sprawie rosyjskiej eskalacji konfliktu z Ukrainą pokazują, że kiedy dochodzi do prawdziwego zagrożenia, pozostają Amerykanie i ich zwołani ad hoc sojusznicy. Powstaje tylko pytanie, kto w tym układzie będzie odgrywał jakie role i jaki będzie realny podział korzyści i kosztów w przypadku zaangażowania w konflikt. Znów też uwagę zwraca zniknięcie Niemiec i Francji. Zwłaszcza znaczące jest nagłe milczenie Berlina, od 2014 roku głównego odpowiedzialnego za całą sytuację w Europie Wschodniej" - czytamy na rp.pl.
"Jak zestawić to z coraz większą egzaltacją niemieckich polityków rosyjską szczepionką Sputnik V, sprzedażą zakładów aluminium w Rheinfelden Rosjanom i determinacją w zakończeniu Nord Stream 2, to obraz niemieckiej polityki wschodniej staje się bardzo klarowny" - konkluduje autor.
"Od dawna też upieram się przy tym i poddaję pod rozwagę, że Niemcy są zainteresowane Polską i całym naszym regionem przede wszystkim w jednym kontekście: rozszerzenia strefy euro, co pozwoliłoby skonsumować dorobek 30 lat transformacji na rzecz budowania zasobów niemieckiej Europy. Za tą „propozycją" nie kryją się jednak żadne gwarancje bezpieczeństwa..." - zaznacza Cichocki.
W jego ocenie, obrazu tego dopełnia stan Unii Europejskiej, która żyje dzisiaj "skandalem" posadzonej na sofie Ursuli von der Leyen podczas spotkania u Erdogana.
Cały felieton dostępny jest pod tym adresem.