We Lwowie po raz drugi zawyły dziś syreny alarmowe. To efekt bombardowań na zachodzie Ukrainy prowadzonych przez Rosjan. Syreny ostrzegające przed ostrzałem z rakiet i myśliwców nie były słyszane w mieście od poniedziałku.
Od ataku Rosji na Ukrainę Lwów stał się wielkim centrum przesiedleńczym. Mówi o tym konsul do spraw polityczno-ekonomicznych Konsulatu Generalnego RP we Lwowie Tomasz Kowal. Do Lwowa przyjeżdżają m.in. osoby, które ewakuują się ze wschodniej i centralnej Ukrainy - powiedział w Polskim Radiu Lublin konsul Kowal.
Lwowskie dworce są zatłoczone. Miasto w każdej dzielnicy przygotowało centra, w których przybysze mogą się ogrzać, zjeść coś ciepłego lub uzyskać pomoc w znalezieniu noclegu.
Jak informuje Tomasz Kowal, od wybuchu wojny zmienił się także charakter pracy Konsulatu Generalnego RP we Lwowie. Wydawanie wiz dla obywateli Ukrainy zostało zawieszone. Placówka skupia się teraz m.in. na pomocy w ewakuacji do Polski.
Lwowianie pomagają ukraińskiej armii. W bibliotece młodzież i starsi plotą siatki maskujące. Resztki tkanin dostarczają im firmy odzieżowe, które szyją ubrania dla żołnierzy.
Starą odzież przynoszą również mieszkańcy miasta. Jedna grupa kroi tkaninę, a druga plecie wstążki na naciągniętej siatce. Pani Elżbieta pomaga tworzyć wojskowe siatki maskujące codziennie. W tym czasie jej mąż broni Ukrainy przed rosyjskim najeźdźcą. "Wojna rozpowszechniła się po całej Ukrainie, więc trzeba pomagać naszemu wojsku. Chłopcy robią wiele dla nas i my dla nich robimy. Tu są nasze dzieci, tu są nasi krewni. To jest nasz dom. Nie chcemy stąd uciekać, bo dlaczego mamy uciekać z własnego domu?" - powiedziała mieszkanka Lwowa.
We Lwowie działa ponad 30 placówek, w których przygotowywane są siatki maskujące dla ukraińskich żołnierzy.
O atmosferze panującej obecnie we Lwowie, z Wojciechem Jankowskim, redaktorem naczelnym "Kuriera Galicyjskiego", rozmawiał Przemysław Pawełek.