100 lat temu, 17 sierpnia 1920 roku, pod wsią Zadwórze niedaleko Lwowa rozegrała się jedna z najważniejszych bitew wojny polsko-bolszewickiej, zwana "Polskimi Termopilami". Batalion kilkuset Orląt Lwowskich pod dowództwem kapitana Bolesława Zajączkowskiego powstrzymał najazd 6. dywizji kawalerii 1. Konnej Armii Siemiona Budionnego, która ostatecznie zrezygnowała z ataku na miasto. Bitwa pod Zadwórzem stała się symbolem bohaterskiej walki młodzieży lwowskiej. Straty wśród Polaków były ogromne - z liczącego 330 osób oddziału polskich ochotników zginęło 318. obrońców. Ze względu na bohaterstwo i ofiarność walczących z przeważającymi siłami wroga, bitwę pod Zadwórzem nazwano "Polskimi Termopilami", nawiązując do heroicznej walki Spartan i ich przywódcy Leonidasa.
- Ofiara żołnierzy spod Zadwórza nie poszła na marne, zapoczątkowała zwycięstwo w wojnie z bolszewikami - mówił na Placu Piłsudskiego przy Grobie Nieznanego Żołnierza szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, minister Jan Józef Kasprzyk. Dodał, że bohaterska postawa obrońców Zadwórza wpłynęła na morale innych oddziałów oraz na sytuację frontu południowego w wojnie polsko-bolszewickiej. Przywołał też postać dowódcy spod Zadwórza, kapitana Bolesława Zajączkowskiego. Podczas uroczystości minister Kasprzyk odznaczył medalem "Pro Bono Poloniae" stryjecznego wnuka kapitana - Andrzeja Zajączkowskiego.
Celem Polaków było opóźnienie marszu bolszewików na Lwów, aby miasto zdążyło się przygotować do obrony. Całodniowa walka o stację kolejową w Zadwórzu, 33 km od Lwowa, zatrzymała pochód sowietów. Jan Józef Kasprzyk przypomina, że bitwa pod Zadwórzem miała też duże znaczenie dla Polaków broniących Warszawy przed bolszewikami.
Walka o stację w Zadwórzu trwała 11 godzin - kawaleria kozacka 6 razy przypuszczała bezskuteczne ataki na polskich obrońców. Walczyli oni do ostatniego naboju, a w ostatniej fazie bitwy posługiwali się bagnetami. Ostatni z obrońców zostali okrążeni przez Kozaków przed budką dróżnika w Zadwórzu - wówczas dowódca kapitan Zajączkowski oraz kilku jego żołnierzy popełnili samobójstwo, a ci, którzy jeszcze żyli - zostali zabici przez Kozaków.
Przez lata, aż do II wojny światowej, czczono pamięć poległych, jednak po inwazji Armii Czerwonej 17 września 1939 roku i w okresie powojennym, mówienie o tym było zakazane. Rodziny obrońców Lwowa nie mogły jawnie ich upamiętniać, ani nawet przyznawać się do tego, gdzie zginęli ich bliscy. Dopiero w latach 90. odrestaurowano miejsce poświęcone bohaterom bitwy.
W 1990 roku na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, wśród tablic z pól bitewnych, obok Lwowa umieszczono Zadwórze.
IAR/PAP/ep