Redakcja Polska

39 lat temu doszło do pacyfikacji kopalni "Wujek". Zginęło dziewięciu górników

16.12.2020 17:13
39 lat temu, 16 grudnia 1981 roku, podczas pacyfikacji kopalni "Wujek" w Katowicach od kul zomowców zginęło dziewięciu górników, a ponad 20 zostało rannych. Najmłodszy z zastrzelonych miał zaledwie 19 lat.
Audio
  • 39 lat temu podczas pacyfikacji kopalni Wujek zginęło 9 górników [POSŁUCHAJ]
16 grudnia 1981 roku czołgi wjechały na teren kopalni Wujek. Strajk górników został brutalnie spacyfikowany na rozkaz komunistycznej władzy.
16 grudnia 1981 roku czołgi wjechały na teren kopalni "Wujek". Strajk górników został brutalnie spacyfikowany na rozkaz komunistycznej władzy.PAP/Marek Janicki

Do stłumienia strajku przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego, komunistyczne władze wysłały milicję, wojsko oraz specjalne oddziały ZOMO, wyposażone w czołgi i broń ostrą. Górnicy mieli do obrony łańcuchy, kilofy i pręty.

Była to największa tragedia stanu wojennego. Odpowiedzialni za jego wprowadzenie, generałowie: Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak - obciążany też za śmierć górników z "Wujka" - nigdy nie zostali skazani.

Górnicy rozpoczęli protest 14 grudnia rano, stając w obronie aresztowanego w nocy z 12 na 13 grudnia Jana Ludwiczaka, przewodniczącego Solidarności w Wujku. Stan wojenny i docierające informacje o brutalnych pacyfikacjach innych kopalni skłoniły ich do stawienia oporu.

Po trzech dniach trwania strajku w kopalni "Wujek" władze zdecydowały o uderzeniu na kopalnię. Początkowo mundurowi użyli armatek wodnych, rozpędzając tłum kobiet z dziećmi, które próbowały zatarasować wejście do zakładu. Następnie czołgi rozbiły mur fabryczny, torując drogę szturmującym oddziałom ZOMO. Górnicy stawili im opór, z którym milicja i wojsko nie mogły sobie poradzić. Około godziny 13 oddziały ZOMO otworzyły ogień do górników. Sześciu zginęło na miejscu, trzej zmarli w szpitalach. 

PRL-wskie władze ukrywały prawdę o wydarzeniach w "Wujku". Dopiero dwa tygodnie później, 31 grudnia 1981 roku odniósł się do nich przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński. Nie tylko nie potępił użycia broni przeciwko górnikom, lecz współczuł rannym funkcjonariuszom oraz ich rodzinom. Śledztwo w sprawie śmierci górników zostało umorzone już w styczniu 1982 roku. Prokuratura wojskowa uznała, że członkowie plutonu specjalnego działali w obronie koniecznej. Skazano natomiast 4 przywódców strajku na kary więzienia od 3 do 4 lat. Na wolność wyszli w 1983 roku na mocy amnestii związanej z pielgrzymką Jana Pawła II do ojczyzny.

Do sprawy odpowiedzialności za śmierć górników w "Wujku" powrócono po 1989 roku. W 1991 roku rozpoczęły się procesy plutonu specjalnego ZOMO i z przerwami trwały do 2008 roku.

Generał Kiszczak zmarł w 2015 roku. Nie poniósł odpowiedzialności za śmierć górników z "Wujka". Prawomocnie osądzona została natomiast większość zomowców.

W czerwcu 2008 roku Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał byłego dowódcę plutonu specjalnego Romualda C. na 6 lat więzienia, a 13. jego podwładnym wymierzył kary od 3,5 do 4 lat pozbawienia wolności.

IAR/PP