PAP: 110 lat temu zamek w Pszczynie stał się ważnym dla Europy punktem. Tu ulokowała się cesarska główna kwatera i sztab wojsk niemieckich. Decyzje zapadające wówczas w Pszczynie miały kluczowe znaczenie dla sytuacji w Europie. Czy te wydarzenia oraz cała I wojna światowa mają swoje odzwierciedlenie w ekspozycji muzeum?
Maciej Kluss: Rzeczywiście Pszczyna była wtedy siedzibą sztabu głównego wojsk niemieckich na front wschodni. Cesarz Wilhelm II miał w zamku swój prywatny apartament. Odtworzyliśmy ten apartament na podstawie fotografii, jest on dostępny dla zwiedzających. Mamy dużo pamiątek z tamtego czasu. Pszczyna była wtedy miejscem, gdzie podejmowano decyzje o losach Europy. Tutaj podjęto decyzję o totalnej wojnie podwodnej na morzach i oceanach. Stąd wyszedł "Telegram Zimmermanna", który był jedną z przyczyn przystąpienia Stanów Zjednoczonych do pierwszej wojny światowej. W Pszczynie spisano też "Akt 5 listopada", opublikowany później w Warszawie. Zawierał on obietnicę powstania Królestwa Polskiego, pozostającego w niesprecyzowanej łączności z Niemcami i Austro-Węgrami.
PAP: Po plebiscycie w 1922 r. Pszczynę włączono do odrodzonego państwa polskiego. Tamtejszy zamek był wówczas siedzibą rodziny księcia von Pless. W lutym 1945 r., po wkroczeniu Armii Czerwonej do Pszczyny, w zamku zorganizowano szpital. Co ważne, sam zamek, jak i jego wyposażenie, w tym olbrzymie kryształowe lustra, ocalały. 9 maja 1946 r. otwarto dla publiczności podwoje zamku pszczyńskiego. Jak doszło do tego, że zamek stał się muzeum, a nie szkołą, placówką służby zdrowia czy siedzibą urzędów państwowych?
M. K.: Zawsze, gdy mnie o to pytają, przytaczam anegdotycznie słowa nieżyjącego już ambasadora Izraela, wielokrotnego gościa muzeum, który kiedyś skomentował to: "Cud boski". Większość mebli i wyposażenia, poza tymi, które ówczesna żona Hansa Heinricha XVII wywiozła do Bawarii, umieszczono na strychu. Mieszkający tutaj żołnierze niemieccy nie mieli dostępu do tych pomieszczeń. Rosjanie, którzy weszli do miasta w lutym 1945 roku, oszczędzili zamek. Być może miał na to wpływ fakt, że w dwudziestoleciu międzywojennym była tu Polska. Niedaleko stąd Rosjanie wkroczyli na teren Rzeszy i tam niewiele ocalało z zamków.
Po zakończeniu II wojny światowej lokalne władze miały różne niesamowite pomysły na zagospodarowanie zamku, włącznie z ulokowaniem tu szkoły rolniczej czy biur zarządu lasów. Fakt, że tak duża część wyposażenia zamku w dobrym stanie przetrwało wojnę, przeważyła ku pomysłowi stworzenia tu muzeum. Zostało ono oficjalnie otwarte 9 maja 1946 roku. Za dwa lata będziemy obchodzić 80-lecie istnienia. Muszę tu dodać, że jednym z organizatorów i pierwszym dyrektorem tego muzeum był mój dziadek, dr Józef Kluss.
PAP: Jak wygląda Muzeum Zamkowe dzisiaj? Co oferuje odwiedzającym? Jak funkcjonuje?
M. K.: W skład muzeum wchodzi zamek, a tak naprawdę pałac – palais entre cour et jardin, jak mówią Francuzi, czyli pałac pomiędzy dziedzińcem a ogrodem. Do tego tak zwana Brama Wybrańców. W 2012 roku przejęliśmy stajnie książęce, a później - zameczek myśliwski Promnice, położony malowniczo nad jeziorem Paprocańskim. W grudniu zeszłego roku przejęliśmy też oficynę, która przylega do zamku. Część obiektów jest w trakcie renowacji. Różnego rodzaju wystawy prezentujmy obecnie w zamku i stajniach.
W zamku mamy wystawy stałe, które obrazują wygląd wnętrz na przełomie XIX i XX wieku. Odtworzyliśmy je na podstawie fotografii, które 30 lat temu trafiły do nas z muzeum w Gliwicach. Gdy zaczęliśmy analizować te zdjęcia okazało się, że większość wyposażenia widocznego na fotografiach znajduje się u nas. Część na ekspozycji, a część w magazynach. Około 80 procent autentycznego wyposażenia szczęśliwie zachowało się. Przez wiele lat placówka nasza funkcjonowała jako muzeum wnętrz zabytkowych, gdzie prezentowano style w meblarstwie, wyposażeniu, architekturze wnętrz. Dopiero początek lat 90., a przede wszystkim zmiany polityczne w 1989 roku, pozwoliły wrócić do czasów Hochbergów, czyli ostatnich właścicieli. Na przestrzeni lat udało się uzupełnić pewne eksponaty i pamiątki po księżnej Daisy. To jest najbardziej spektakularna wystawa w Pszczynie.
Zanim przejdę do kolejnych wystaw, chciałem powiedzieć, że zamek został posadowiony w tym miejscu przed XV wiekiem. Należał wtedy do Heleny Korybutówny, córki Dymitra Korybuta, brata Władysława Jagieły. Kolejna wystawa stała w Muzeum Zamkowym w Pszczynie to zbrojownia, ulokowana w gotyckich podziemiach z XV wieku. Nie ma ona nic wspólnego z Hochbergami. Prezentujemy tam uzbrojenie, m.in. bardzo cenne "cieszynki", strzelby myśliwskie. To wyrób lokalny, z Cieszyna i okolic, które słynęły właśnie z wyrobu przede wszystkim strzelb myśliwskich, tzw. ptaszniczek. Wytwarzano tu również kusze zdobione w charakterystyczny sposób.
Następna wystawa to "Znane i nieznane" czyli cenne obiekty, które przez zakupy, darowizny, czy różnego rodzaju przejęcia, trafiły do naszego muzeum. Ciekawą jest wystawa "Gry i zabawy książęce". W Sali Polskiej można obejrzeć dary nieżyjącego już profesora Zdzisława Żygulskiego juniora z Krakowa. Imponująca jest galeria kilkudziesięciu portretów, przedstawiających władców ziemi pszczyńskiej od XVII wieku, czyli rodzin Promnitzów, Anhalt-Köthen-Pless i Hochbergów. W tej galerii mamy też portrety księżnej Daisy, najbardziej chyba znanej postaci związanej z zamkiem w Pszczynie. Prezentujemy też klejnoty księżnej Daisy, jest to jednak depozyt wypożyczony z Muzeum Narodowego w Warszawie. Mamy jedną z najlepszych i największych kolekcji miniatur w Polsce. Dzięki współpracy z proboszczem parafii katolickiej pw. Wszystkich Świętych, przeniesiono z krypty kościoła do muzeum sarkofagi Promnitzów. Można je obecnie oglądać na wystawie.
W stajniach książęcych pokazujemy boksy, w jakich trzymano konie. Zapewne miały one lepsze warunki niż wielu ówczesnych poddanych. W salach obok prezentujemy wystawy czasowe, obecnie jest tam między innymi wystawa "Im gorsze tym lepsze". Pod tym przekornym tytułem pokazujemy fazy i sposób działania naszego działu konserwatorów. Jest tam również wystawa "Moja przygoda w muzeum", która organizowana jest w ramach artystycznych spotkań dla dzieci i młodzieży. Inicjatorem tych spotkań było Muzeum Okręgowe w Toruniu. U nas ta impreza odbywa się corocznie od 1988 roku.
PAP: Poza wystawami stałymi, w Muzeum Zamkowym odbywa się wiele wydarzeń okolicznościowych, m.in. wystaw, festynów, inscenizacji, koncertów. Czego się spodziewać w najbliższym czasie?
M. K.: W niedzielę, 9 czerwca, na dziedzińcu stajni książęcych, odbędzie się jubileuszowa, dziesiąta wystawa pojazdów zabytkowych. Będzie tam można zobaczyć zabytkowe motocykle, samochody, tankietkę TKS, wojskowego łazika Polski Fiat. W ramach tej imprezy odbędzie się też wykład wybitnego polskiego konstruktora motocykli Konrada Czwordona. W wakacje zapraszamy dzieci na "Buszowanie po zamku", czyli cykl wydarzeń edukacyjno-aktywizacyjny. Ma ono na celu promowanie kontaktów dzieci ze sztuką.
PAP: Jakie macie plany na przyszłość?
M. K.: W zamku nie ma za bardzo miejsca na spektakularne wystawy, bo dążymy do tego, aby pokazywać wnętrza takimi, jakie były na przełomie XIX i XX wieku. Prowadzimy badania archeologiczne, kolejne odkrycia przesuwają coraz bardziej wstecz datę pierwszej lokalizacji zamku. Staramy się odzyskiwać dawne budynki, które kiedyś były w zarządzie Hochbergów, a później w różny sposób zostały przekazane czy to miastu, czy państwu. Prowadzimy remont i renowacje przepięknego zameczku myśliwskiego Promnice. Zakończenie prac przewidywane jest na koniec 2025 roku. To miejsce będzie miało charakter edukacyjny, odtworzymy wnętrza, w których urzędował cesarz Wilhelm II. Cały czas szukamy oczywiście pamiątek po Hochbergach.
PAP: Ile osób rocznie odwiedza Muzeum Zamkowe w Pszczynie?
M. K.: To jest trudne do obliczenia, gdyż wiele imprez jest otwartych dla publiczności. Myślę, że skromnie licząc co roku przez nasze muzeum przewija się 300 tysięcy zwiedzających.
---
Maciej Kluss, dyrektor Muzeum Zamkowego w Pszczynie, jest również przewodniczącym Rady Muzeum Śląskiego, członkiem Stowarzyszenia Historyków Sztuki oraz Międzynarodowej Rady Muzeów ICOM. Zasiada w Radzie Muzeum-Zamku w Łańcucie, Rady Programowej Fundacji Księżnej Daisy von Pless w Wałbrzychu. Został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Medalem za Długoletnią Służbę i Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis oraz innymi.
Rozmawiał: Tomasz Szczerbicki/PAP