„O tutejszym piasku na plaży mogę mówić godzinami”– przyznaje Krystyna Batruch. „Przed wyjazdem do Niemiec pracowałam w szkole jako nauczycielka w tutejszej jednostce wojskowej. Wspomnienie tego pięknego miejsca towarzyszyło mi przez całe życie. Szukając działki pod pensjonat przejechałam całe polskie wybrzeże. Nieład architektoniczny nadmorskich miejscowości przyprawił mnie o ból głowy. Nie chciałam spędzić reszty życia w takim miejscu. Wówczas trafiłam do Smołdzina i znalazłam nieruchomość w cichym, klimatycznym miejscu. Lokalne prawo zabraniało budowania na tym terenie dużych hoteli. Liczyłam, że będą do mnie przyjeżdżać ludzie ciekawi piękna dzikiej przyrody” - wyjaśnia Polka.
„Oczywiście pieniądze na budowę domu skończyły się na parterze. Mimo, że znałam język polski, prawo budowlane oraz długa lista pozwoleń i zaświadczeń dla osoby spoza branży były zaporowe. Na szczęście mogłam liczyć na wsparcie przyjaciół w tym zakresie. Poza tym zależało mi na zachowaniu klimatu miejsca więc zbierałam cegły, belki i dachówki z rozbiórek. I tak trafiłam na języki sąsiadów, bo miejscowi „używanych” materiałów do budowy nie szanowali” - mówi gość audycji „Kierunek: Polska”.
„Po latach udało się postawić pensjonat z pięcioma pokojami gościnnymi. W międzyczasie ludzie mnie poznali i zaakceptowali, stałam się częścią lokalnej społeczności. Dziś goście przyjeżdżają z Hongkongu i z Nowego Jorku. Internet pozwala na kontakt z całym światem. Wszystkim staram się pokazać bogactwo polskiej oraz kaszubskiej kultury i kuchni” - podkreśla.
O poszukiwaniu swojego miejsca w Polsce po powrocie z emigracji, budowaniu i prowadzeniu pensjonatu nad morzem i piasku na smołdzińskiej plaży z Krystyną Batruch rozmawiała Małgorzata Frydrych.