„Opanowałyśmy z córką do perfekcji komunikację z wykorzystaniem współczesnej techniki. Niemalże codziennie rozmawiamy około godziny 17.00 polskiego czasu. W Meksyku dochodzi wówczas 10.00 rano. Pomiędzy rozmowami, wysyłamy przez komunikatory wiadomości tekstowe, zdjęcia, filmiki. W nocy Kinga nagrywa dla mnie wiadomości, które rano odsłuchuję” - wyjaśnia Marta Berdzik.
„Oczywiście tęsknię zawsze, jak to matka za córką. Zwłaszcza w momentach trudnych, jak choroby czy wypadki, odległość nam ciąży. Kiedy rodził się pierwszy wnuk, poleciałam do Meksyku. Podczas narodzin wnuczki, zostaliśmy z mężem w Polsce, czuwaliśmy całą noc i czekaliśmy na wieści od zięcia. Na szczęście Meksykanie są bardzo rodzinni. Do szpitala zjeżdża się cała rodzina, czasem nawet trzydzieści osób. To nam dodawało otuchy, że ona nie jest tam sama” - wspomina gość audycji „Kierunek: Polska”.
Marta Berdzik podkreśla, że dobra komunikacja dziadków z wnukami na odległość zależy przede wszystkim od rodziców. „Córka z zięciem bardzo dbają abyśmy byli obecni w życiu naszych wnuków. Córka uczy dzieci śpiewać okolicznościowe piosenki po polsku np. „Sto lat”. Krzysiu, starszy wnuczek recytuje wierszyki. Wspólnie robią dla nas laurki, zdjęcia, nagrywają filmiki. My, dziadkowie, mówimy do nich po polsku. Opowiadamy o rodzinnych i polskich tradycjach, zwyczajach, kulturze. I oczywiście, odwiedzamy się! To dopiero dopełnienie codziennych rozmów on-line i radość bycia razem” - zaznacza.
O byciu pełnoetatową babcią pomimo kilometrów Marta Berdzik opowiedziała Małgorzacie Frydrych.